Do obejrzenia: Minecraft - The Story of Mojang

Do obejrzenia: Minecraft - The Story of Mojang

Do obejrzenia: Minecraft - The Story of Mojang
marcindmjqtx
31.12.2012 12:01, aktualizacja: 15.01.2016 15:41

Bez względu na to, czy lubicie Minecrafta czy nie, powinniście ten dokumentalny film obejrzeć, bo jest o ludziach, którzy kochają gry. I którym się udało.

Gracze uwielbiają grać w wysokobudżetowe produkcje równie mocno, co narzekać na to, że to już nie to samo, że zamiast pasji są olbrzymie firmy, że obowiązek, że taśma montażowa. W istocie, przez jakiś czas wydawało się, że świat gier sprofesjonalizował się tak bardzo, że można było zapomnieć o znanym z lat 80. klimacie geniusza, który zrobił coś w zaciszu swojego pokoju. Rozwój internetu i cyfrowej dystrybucji zmienił sytuację, a Minecraft jest koronnym przykładem na to, że do gier wrócił Autor, Pasja i Szaleństwo.

O tym, czy jest sens dzielenia gier na zależne i niezależne, swoje już napisałem (w skrócie: moim zdaniem nie ma to sensu), ale warto pamiętać, że Marcus Persson ze swoim Minecraftem nie był pierwszą taką historią. Jeśli cofniemy się dosłownie parę lat wstecz, znajdziemy tam zrobione w "kawiarni" World of Goo, a także Braid, które jako jedne z pierwszych gier przebiły się to głównego nurtu ze swoją "niezależną" narracją. Ludzie byli ciekawi tych produkcji, bo wiedzieli, że stworzyli je fascynaci, na nieco innych warunkach niż duże firmy. Persson w tamtym okresie już robił swoje gry po godzinach.

Ale to dopiero Minecraft sprzedał się w ponad 15 milionach egzemplarzy.

Podtytuł filmu, The Story of Mojang, dobrze oddaje jego charakter. To nie jest historia prac nad Minecraftem. Minecraft jako taki już istnieje, jest "skończony", odniósł sukces. Ale gdyby nie on, Persson nie miałby pieniędzy, aby założyć firmę i zatrudnić w niej grupę osób, aby myśleć nad stworzeniem następnych gier.

Widać, jak wszyscy są nieco oszołomieni. Zostali zebrani tutaj, aby robić gry? Ale jakie? Co właściwie mają robić? Trudno jest im zazdrościć, do końca istnienia studia będą wiecznie porównywani do Minecrafta i trudno się spodziewać, aby udało im się tamten sukces przebić. Oni sami w to nie wierzą. Stawia to Perssona w nieco zabawnej sytuacji: za pieniądze zarobione na roboczej wersji gry założył firmę, która pomogła mu dokończyć gry i zająć się innymi projektami. Z jednej strony ma w firmie pozycję założyciela i Boga, z drugiej oddał stery Minecrafta w ręce Jensa Bergenstena i zamknął w swoim pokoju aby pracować samemu. A reszta nie chce mu przeszkadzać, bo w końcu on sam zrobił ich najważniejszą grę, tak?

Minecraft to piękna historia autora, który stworzył grę, o której było równie głośno co o projektach opracowywanych przez liczne zespoły. Ba, o niewielu innych grach z 2010 roku tyle się mówiło jeszcze w roku 2011 i 2012.

Film dobrze przypomniał mi, za co świat tak bardzo pokochał Minecrafta. Przybliża sylwetki różnych osób ze społeczności gry, przedstawia najważniejsze projekty i konstrukcje. Wiecie, te wszystkie filmiki, których może rzeczywiście w pewnym momencie było w internecie za dużo. Ale z drugiej strony, chyba lepiej, że były to rzeczy przedstawiające owoce pasji i współpracy graczy niż jakieś sceny wirtualnej przemocy. Każda duża gra buduje wokół siebie społeczność fanów. Ale ci związani z Minecraftem należą do jednych z najbardziej aktywnych i zorganizowanych.

Myślę też, ze jednym ze źródeł sukcesu Minecrafta było to, że jako gra o tworzeniu przyciąga szersze spektrum odbiorców niż gry o zabijaniu. Co jest cennym argumentem przy wszystkich dyskusjach o związkach świata wirtualnej rozrywki z prawdziwą przemocą na ulicach.

Minecraft: History of Mojang dostępny jest do obejrzenia na oficjalnej stronie filmu. Wykupienie dostępu kosztuje 8 dolarów, co nie wydaje mi się wygórowaną ceną. Zwłaszcza za blisko dwugodzinny dokument. Warto też pamiętać, że budżet filmu został ufundowany przez fanów gry na Kickstarterze. Bo jakżeby inaczej.

Jeżeli ktoś nie jest w stanie docenić faktu, że jeden łysiejący facet stworzył grę, którą jarają się miliony osób na całym świecie, w wyniku czego może ze znajomymi robić następne gry, to tak naprawdę odbiera sobie prawo do narzekania na te złe korporacje i ich okropne wyrachowane sequele. Wte albo wewte, nie można narzekać na wszystko.

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)