"Zrobię, co tylko będzie chciał" - Guillermo del Toro o perspektywie współpracy z Hideo Kojimą

"Zrobię, co tylko będzie chciał" - Guillermo del Toro o perspektywie współpracy z Hideo Kojimą

"Zrobię, co tylko będzie chciał" - Guillermo del Toro o perspektywie współpracy z Hideo Kojimą
Maciej Kowalik
19.02.2016 10:49, aktualizacja: 03.03.2016 12:03

"Nieważne co to będzie, choć pewnie będzie to coś ciężkiego. Gra, film - nieważne, zrobimy to". Takie słowa padły w trakcie konwersacji obu panów w ramach DICE w Los Angeles. Na krótką chwilę zanim Hideo Kojima został przyjęty do hali sław amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk Interaktywnych. Uhonorowano też Satoru Iwatę.

Deklaracja reżysera to coś, na co wielu z nas czekało. Po fiasku współpracy obu twórców przy Silent Hills del Toro dawał przecież jasno do zrozumienia, że nie zamierza tworzyć już żadnej gry. Gdy miał stworzyć dla THQ horror inSANE wydawca zbankrutował, gdy zaczął pracować z Kojimą, Konami rozwiązało Kojima Productions. A jeśli cofniemy się do 2006 roku okaże się, że Guillermo del Toro maczał też palce w klonie Left 4 Dead o tytule Sundown. Oczywiście gra studia Terminal Reality nigdy nie ujrzała światła dziennego.

Nie dziwota, że po trzech nieudanych projektach reżyser mógł się zrazić. Ale dla Hideo Kojimy jest gotowy zrobić wyjątek.

Kojima nie pozostał dłużny reżyserowi.

Obaj panowie wzajemnie bardzo cenią swoje dokonania. Prywatnie są też przyjaciółmi. W końcu Hideo Kojima kocha filmy, a Guillermo del Toro to hardkorowy gracz, który pierwszego Silent Hilla ceni na równi z dziełami Lyncha, Polańskiego czy Romero. Jego ulubione gry? Ico i Shadow of the Colossus. Nic dziwnego, że świetnie dogaduje się z Kojimą.

To właśnie del Toro był jednym z ludzi, którzy wybili Kojimie z głowy zaczynanie nowego rozdziału jego kariery od małej gry niezależnej, filmu czy powieści.

Guillermo del Toro ma jeszcze jeden powód by pomóc przyjacielowi, który zaczął pracować na własny rachunek - "drani, którzy trzymają kasę". To oni zdaniem reżysera odpowiadają za podcinanie skrzydeł kreatywności zarówno w kinematografii, jak i w grach.

Poniżej możecie obejrzeć cały panel (i nie tylko). Kojima i del Toro pojawiają się na scenie pod koniec, przewińcie do 4:48.

Chwilowo Kojimie żadna presja nie zagraża. Sam mówi, że czuje się wolny i nie zamierza korygować swojej wizji, by jego "wielka gra tworzona przez małe studio" mogła potencjalnie sprzedać się lepiej. Ma czas, ma gigantyczny kredyt zaufania. Choć kiedyś zostanie ze wszystkiego oczywiście rozliczony.

Ale póki co został 21 członkiem galerii sław amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk Interaktywnych. Nagrodę wręczył mu oczywiście Guillermo del Toro.

Hideo Kojima Receives Hall of Fame Award at D.I.C.E.

Jego Metal Gear Solid V: The Phantom Pain zgarnął na DICE nagrodę dla najlepszej gry przygodowej bijąc Batmana, Rise of the Tomb Raider czy... Life is Strange. Wiedźmin 3 co prawda przegrał batalię o nagrodę dla gry roku z Fallout 4 (ekhm...), ale wygrał w kategoriach dotyczących najlepszej opowieści, najlepszej technologii oraz najlepszego game designu. W kategorii najlepszej gry RPG również nie sprostał grze Bethesdy. Pełną listę zwycięzców znajdziecie tu.

Ale to nie koniec emocji z tegorocznego DICE. Akademia pośmiertnie uhonorowała zmarłego w zeszłym roku Satoru Iwatę nagrodą za życiowe dokonania. Tego wyróżnienia nie przyznaje się rok w rok - jest rezerwowane na specjalne okazje - a Satoru Iwata jest pierwszym uhonorowanym, który nie mógł odebrać go osobiście.

Satoru Iwata honored at the DICE Awards

[źródła: 1, 2]

Maciej Kowalik

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)