Xbox Live Arcade w skrócie: Spare Parts

Xbox Live Arcade w skrócie: Spare Parts

marcindmjqtx
20.01.2011 16:04, aktualizacja: 08.01.2016 13:22

Jeśli lubiliście przygody Ratcheta i Clanka, to przygody dwóch pozornie nikomu niepotrzebnych robotów na pewno się wam spodobają.

Co do inspiracji EA Bright Light nie można mieć wątpliwości  - Spare Parts na każdym kroku czerpie z przygód Lombaxa i jego blaszanego kumpla. Gra jest sprzedawana w cyfrowej dystrybucji, więc nie oferuje aż tak rozbudowanego scenariusza i liczby atrakcji, co produkcja studia Insomniac, ale i tak wystarczy na przynajmniej dwa wieczory skakania, bicia ufoludków i szukania ukrytych skarbów.

Fabuła ma spore braki. Przez większość czasu polecenia wydaje nam Sztuczna Inteligencja o imieniu Con-Rad (grana ponoć przez Simona Pegga, choć trudno poznać jego głos). Gracze (dwa roboty wyrzucone razem ze śmieciami z kosmicznego statku) muszą odszukać dla niej porozrzucane po obcym świecie części. Autorzy gry nie przejmowali się za bardzo zawiłościami opowiastki, więc bijemy zarówno obce formy życia jak i oddziały postawione nam na drodze przez Złego, będącego skrzyżowaniem rasy Borg z Vaderem, w poszukiwaniu upragnionych części.

Wojtek Kubarek: Spare Parts najprościej określiłbym jako nieślubne dziecko serii Lego z serią Ratchet & Clank. Oznacza to, że zamiast rozbudowanej fabuły znajdziemy więcej skakania, zbierania monet i bicia się z obcymi formami życia. Jeżeli zdecydujecie się na zakup to pomyślcie też o partnerze z którym będziecie mogli wspólnie zagrać. W trybie co-op Spare Parts daje ogromne pokłady frajdy co pozwala przymknąć oko na takie niedociągnięcia jak słabo spisująca się kamera czy nie do końca przemyślany system respawnów.

W grach z Ratchetem i Clankiem rozwalaliśmy otoczenie w poszukiwaniu śrubek, w Spare Parts (choć przecież śrubki i nakrętki bardziej pasowałyby do tytułu) zbieramy monety, które wypadają z zadziwiająco wielu elementów otoczenia. Ulepszamy za nie umiejętności zdobywane w trakcie przygody (hackowanie terminali, odrzutowe buty, potężne rękawice itp.) Jest to o tyle przydatne, że bez odpowiednio rozwiniętych bohaterów można zapomnieć o zebraniu wszystkich znajdziek. Tak jak w wielu grach, czasem trzeba wykorzystać nowe możliwości do wyczyszczenia wcześniejszych miejscówek i odblokowania niedostępnych przejść. Dlatego wcześniej wspomniałem o dwóch wieczorach, bo o ile samą przygodę można skończyć w jakieś pięć godzin, to do zebrania wszystkich łupów, potrzebne wam będzie jeszcze kilka.

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę to mamy tu iście Ratchetowe połączenie różnorodnych elementów platformowych, bijatyki z przeciwnikami i nie wymagających zbyt wiele od intelektu zagadek. Niestety, nasze roboty nie mają aż tak pokaźnego arsenału i skupiają się głównie na ciosach mechanicznych rąk i nóg. Potrafią strzelać, ale przed podniesieniem tej umiejętności na najwyższy poziom przypomina to rzucanie w przeciwników nabojami zamiast wystrzeliwania ich z karabinu. Ale i tak jest ciekawie, bo gdy już uporamy się z przeciwnikami, pozostaje rozgryzienie planszy i umiejętności koniecznych do skompletowania poukrywanych na niej części.

Nie jest specjalnie trudno, bo do dyspozycji mamy specjalne soczewki pomagające zgadnąć, co trzeba zrobić. Ani skakania, ani przede wszystkim walki na pewno wam nie zabraknie. Przy czym w Spare Parts ani razu nie przestraszy was napis "game over". Podobnie jak w grach z serii Lego, z każdym życiem traci się tu odrobinę zebranych monet, koniecznych do ulepszania możliwości. Owszem, respawn postaci bywa czasem  kłopotliwy (na przykład, gdy pojawia się ona poza polem widzenia kolegi, co oznacza powolne odliczanie do śmierci), ale tak naprawdę nic nie jest w stanie powstrzymać marszu ku przygodzie.

Werdykt Spare Parts to bardzo przyjemny sposób na spędzenie przynajmniej dwóch wieczorów na wspólnym poszukiwaniu wszystkich sekretów, poukrywanych w kolejnych planszach. To przede wszystkim platformówka, ale łącząca w sobie również proste zagadki logiczne i dużo walki z przeciwnikami. Kamera nie zawsze spisuje się tak, jak powinna, a w trakcie skakania łatwo jest o niepotrzebne śmierci, ale gra nigdy nie karze za to graczy koniecznością powtarzania danego etapu. To naprawdę fajna przygoda, która kosztuje tylko 800 MSP czy 36zł (gra jest też dostępna na PS3). Z samotnikami mam problem, ale jeśli macie kogoś do grania pod ręką czy w internecie, to szczerze polecam.

Maciej Kowalik

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)