Wrażenia i pierwsze 10 minut z G-Force

Wrażenia i pierwsze 10 minut z G‑Force

Wrażenia i pierwsze 10 minut z G-Force
marcindmjqtx
29.08.2009 02:47, aktualizacja: 15.01.2016 15:50

Istnieje ogólne przekonanie, że gry na podstawie filmów dla dzieci są produkowane na siłę i przy niskich kosztach produkcji, co często sprowadza je do bycia sztampowymi projektami, które nic nie wnoszą, a wręcz często nudzą przy dłuższej zabawie. Czy tak będzie również z G-Force?

Od razu przyznam, że na tą samobójczą misję recenzji tejże gry wybrałem się głównie z powodu posiadania siostry, która wykazała chęć sprawdzenia, co tam panowie z Disneya wymyślili. Stąd też sporo spostrzeżeń, jakie znajdziecie w tym tekście będzie jej własnymi, a nie przemyśleniami hardkorowego gracza. Stąd też będę zwracał uwagę na rzeczy, które mogą się Wam częściowo wydać oczywiste czy nawet śmieszne, ale pamiętajcie, że przecież to nie Wy macie grać w ten tytuł, ale wasze pociechy czy rodzeństwo. Zacznijmy od rozgrywki, która faktycznie jest raczej standardowa, czyli mamy do czynienia z pozornie prostym platformerem 3D. Wcielamy się w rolę chomika świnki morskiej Darwina, członka Załogi G, której misją jest uratowanie świata. To tak w skrócie, ale tak naprawdę historia jest tutaj tłem i bez znajomości filmu raczej nie liczcie, że będziecie wiedzieli, co i dlaczego się dzieje. Jeśli zaś chodzi o sam element platformowy to jest on całkowicie wystarczający i nawet dość przyjemny, przede wszystkim z powodu wielu ciekawych gadżetów, które ma przy sobie Darwin. Zwalczając różnego rodzaju ożywione urządzenia AGD i RTV będziemy się bawić elektrycznym biczem, plazmowym karabinem czy miotaczem płomieni. W zasadzie u podstaw przypomina to Ratcheta i Clanka, choć tutaj brakuje tego humoru i rozbudowania.

W tym wypadku nie jest to jednak wada, bo w końcu młodsi powinni sobie poradzić ze sterowaniem, które w mojej ocenie jest nawet troszeczkę zbyt skomplikowane. Przede wszystkim, jeśli chodzi o dodatkowe bajery - jetpacki, noktowizor czy też Mooch, czyli zdalnie sterowaną muszkę. O tej ostatniej warto powiedzieć znacznie więcej, bo jest to mniej gadżet, a bardziej dość rozbudowana mechanika służąca do implementacji zagadek logicznych, których w G-Force nie brakuje. Co prawda sporo z nich jest na jedno kopyto, czyli musimy znaleźć tajemne przejście (najczęściej szyb wentylacyjny) i otworzyć Darwinowi drzwi od drugiej strony. Mimo wszystko im więcej gramy tym bardziej rozbudowane się te zagadki stają.

Przy okazji to samo tyczy się samych poziomów, co jest troszkę ciężkostrawne dla gracza hardkorowego, a tym bardziej dla młodszych. Po prostu z czasem każdy kolejny poziom staje się jeszcze dłuższy i w pewnym momencie zaczyna drażnić, że ponad godzinę czasu spędzamy w tak samo wyglądających przestrzeniach i walczymy nieprzerwanie z tymi samymi typami wrogów. Zdecydowanie przydałaby się większa różnorodność rozgrywki, bo tak to mamy ciągle prosty platformer, co jest dość nużące, gdy nie zmienia się mechanika rozgrywki.

Jeśli zaś chodzi o same poziomy to graficzne są całkiem ładne, ale jak pokazują popularne gry na podstawie filmów nie jest to już żaden specjalny wyczyn. Po prostu kreskówkowa grafika pozwala na sporo uproszczeń i pakowanie mniejszej liczby poligonów w obiekty, stąd też wygląda to naprawdę przyzwoicie. Podobnie jak tytułowa Załoga G, czyli ekipa świnek morskich, która jest całkiem fajnie animowana i nie można im wiele zarzucić.

Jednak największą zaletą G-Force, jeśli chodzi o grafikę miało być coś zupełnie innego. Na pudełku widnieje dość duże logo - "3D Glasses included", co oznacza w skrócie tyle, że gra posiada specjalnie przygotowany tryb 3D, w który możemy grać zakładając okulary (znajdujące się w pudełku). Jest to świetna opcja, ale niestety raczej jako pokaz możliwości niż zabawa na dłuższą metę. Ten sposób wyświetlania 3D jest o tyle drażniący, że poniekąd pozbawia nas kontrastu kolorów i chociaż natychmiastowo czujemy, że Darwin jest tuż przed nami, to w zamian za to tracimy ostrość samej grafiki. Na pierwsze 5-10 minut zabawy sprawdza się świetnie (szczególnie wśród młodszych), ale po tym czasie mamy już ochotę zdjąć te całe okulary i wrócić do normalnej grafiki.

Ostatecznie, jeśli udało mi się przekazać Wam wszystkie ważne informacje, to w głowie powinniście mieć obraz G-Force, jako przyzwoitego, kolorowego platformera, który na dłuższą metę będzie troszkę nużyć, ale powinien przypaść do gustu młodszym. Stąd też moja propozycja oceny to 3+ i przypuszczam, że jeśli nie będzie jakiegoś przełomu w trakcie rozgrywki, to prawdopodobnie ta ocena będzie już ostateczną.

UWAGA: Gra niestety nie jest w języku polskim na konsolach, co jest największą wadą G-Force. Normalnie nigdy nie uważam tego za minus gry, ale w przypadku gier dla młodszych  sytuacja jest zgoła odmienna. Osobiście musiałem siedzieć z siostrą i mnóstwo rzeczy jej wyjaśniać, a to przekreśla sens zabawy.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)