Street Fighter V - recenzja. Połowa znakomitej gry
Capcom chce, by Street Fighter V żył do końca obecnej generacji konsol. Chce tak bardzo, że nie mógł się doczekać i wypuścił grę zbyt wcześnie.
Tuż po uruchomieniu gry włącza się samouczek, który w żołnierskim skrócie tłumaczy system gry. Niestety, powinien być albo bardziej rozwinięty, albo podzielony na segmenty obowiązkowe i „dla chętnych”, bo szczerze powiedziawszy, gracz po jego ukończeniu tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia o tym co robi.Street Fighter V na PS4 obsługuje arcade sticki z PS3.Następnie wybieramy swój kraj, wpisujemy ksywkę i łączymy się z serwerami Capcomu... albo i nie. Niestety, licząc na to że coś się zmieni, specjalnie odczekałem z recenzją do czasu po premierze. Serwery pozostają niewzruszone i działają jak chcą, a idzie im to, delikatnie mówiąc, opornie.Pierwszy szok to próba uruchomienia trybu arcade. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale muszę to napisać. Street Fighter V nie posiada trybu arcade, który ma... chyba każda bijatyka od lat 90 wzwyż? Właściwie to możemy posunąć się dalej - Street Fighter V w ogóle nie posiada zbyt wielu funkcjonalności dla pojedynczego gracza.Jest tryb "Fabuła", który polega na wyświetleniu krótkiej historyjki ze statycznymi obrazkami i stoczeniu 3-4 walk każdą z postaci. "Przetrwanie" to granie na jednym pasku życia z tyloma przeciwnikami pod rząd, ile uda nam się pokonać bez skuchy. Koniec. Tyle. 2 tryby gry z przeciwnikiem kierowanym przez komputer.W kwestii multiplayera wcale nie jest lepiej. Możemy rozegrać mecz rankingowy, nierankingowy oraz założyć lub dołączyć do "salonu walk", czyli pokoju z limitem jednego gościa (ma być zwiększony do 8 graczy). Matchmaking często płata figle i udaje że nie może znaleźć oponenta, ale prawdziwy fan bijatyk powinien mieć przecież sporą cierpliwość, prawda? Nawet gdy pomiędzy graczami jest idealne połączenie, w jednej chwili walka może zostać wyłączona w trakcie, bo główny serwer dostanie czkawki. Ot tak, pyk i nie ma. W multiplayerze tylko jedna rzecz się udała na medal - crossplatformowe granie pomiędzy PS4 a PC działa bez zarzutu. Wszystko co towarzyszy walkom w sieci znajduje się w "Capcom Fighters Network" - w tym szukanie przeciwników, rankingi graczy i centrum powtórek.Ilość i jakość trybów sprawia, że trudno brać Street Fightera V całkiem na poważnie. Producenci tłumaczą, że to stale rozwijana "platforma" i co miesiąc będzie dodawana nowa zawartość. Po tym jaką drogę przeszedł SF IV trudno im nie wierzyć, jednak szkopuł tkwi w tym, że dodatki będą płatne. Płacenie pełnej ceny za grę a później wykładanie połowy tej kwoty na Season Pass żeby w końcu dostać pełnoprawny produkt to zbyt mocne wyjście ze strefy komfortu (i portfela) nawet dla wiernych fanów serii. Na szczęście jest na to rada.W grze istnieje waluta Fight Money, którą otrzymuje się w niemal każdym trybie. Jeśli do marca 100 razy wbijecie wyższy level swojej postaci, lub przejdziecie Fabułę miliard razy, lub zaniechacie snu celem rozegrania tysiąca rund Przetrwania, to może Wam starczy na Alexa, pierwszą z sześciu postaci które dołączą do zestawienia w tym roku (poza nim dojdzie Ibuki, Guile, Balrog, Urien i Juri).
Jesteście zbyt leniwi, a jednocześnie nadal zbyt skąpi by kupić przepustkę sezonową? To świetnie! Capcom pomyślał o drugiej wirtualnej walucie - Zenny. Prosty przelicznik 1$=100Z i okazuje się, że kilkanaście godzin gry potrzebnych do zdobycia Alexa to w rzeczywistości 6 dolarów. Dodając do tego fakt, że pewne rzeczy, typu kostiumy Premium, będą dostępne tylko za Zenny, wszystko układa się w spójny obraz: Capcom wydał półprodukt, a gracz po jego zakupie będzie płacił dalej ile wlezie.Do dyspozycji graczy oddano szesnaście postaci, z czego cztery to debiutanci.
Powracają znani z poprzednich, "głównych" części: Ryu, Ken, Chun-Li, Zangief, Dhalsim, Cammy, M.Bison oraz Vega. Z bardzo lubianej podserii Alpha występują: Nash, Karin, R. Mika oraz Birdie.
Skład uzupełniają: Laura Matsuda, grapplerka z Brazylii która chce promować styl walki swojej rodziny. Necalli - dzikus z długimi włosami, przypominający nieco Blankę, którego celem jest odebranie dusz najsilniejszym wojownikom.Rashid - ukłon Capcomu w stronę dynamicznie rosnącej sceny Street Fightera na Bliskim Wschodzie, arab poszukujący swojego zaginionego przyjaciela. F.A.N.G - prawa ręka Bisona z organizacji Shadaloo. Posiada duży zasięg, a jego strój jeszcze większe rękawy.
Do wielkości zestawu zawodników można mieć zastrzeżenia, jednak po głębszej analizie okazuje się że każda z postaci jest unikalna(nawet różnica pomiędzy Ryu i Kenem jest widoczna gołym okiem) i nie ilość, a jakość ma znaczenie. Po spędzeniu paru chwil w trybie treningu ruszamy na podbój świata i dopiero w tym momencie pojawia się wielkość Street Fightera V.Sześcioprzyciskowy system lekkiej-średniej-mocnej pięści i nogi jest znany od ponad 20 lat i przez ten czas nie zestarzał się ani trochę. Najzwyklejszy mecz nierankingowy potrafi dostarczyć tyle frajdy, ile inne bijatyki 2-2,5D nie dostarczają łącznie przez całą grę. To kwintesencja i absolutny top dwuwymiarowych pojedynków.Nowości w systemie walki z pewnością mocno namieszają na scenie zawodowców i nie tylko. V-Skill to unikalna umiejętność danej postaci, wywoływana przez jednoczesne naciśnięcie średniej pięści i nogi. Dzięki temu Ryu może sparować cios przeciwnika, Zangief przyjąć kilka ciosów bez straty energii, Mika zaśpiewać i zwiększyć moc swoich rzutów, a Dhalsim lewitować w powietrzu.Okiem Maćka Kowalika: Przystępny ale i ubogi jak nigdy. Samotnicy mogą dać sobie spokój. Reszta powinna trzymać kciuki za serwery. Bo SFV może być cholernie emocjonującą grą sieciową. V-Skille dorzucają nowe zabawki starym postaciom, a rozgrywka jest piekielnie ofensywna. Szkoda, że Capcom pospieszył się z premierą.Wykorzystanie tych umiejętności nie wiąże się z wykorzystaniem jakiegokolwiek paska, więc można ich używać do woli.V-Trigger to pasek (lub paski, w zależności od postaci), który napełnia się gdy nasza postać obrywa. Po zapełnieniu, wciskając jednocześnie mocną pięść i nogę, aktywujemy trigger, który najczęściej jest chwilowym wzmocnieniem postaci i umożliwia wykonywanie wzmocnionych lub całkowicie innych ciosów (np. ładowany Hadouken). Część postaci pod tą kombinacją ma atak specjalny, np. Zangief puszcza parę z uszu i robi swój słynny "młynek" pod innym kątem. Trzecią z nowości jest V-Reversal, czyli dla znawców tematu Alpha Counter ze zmienioną nazwą. Podczas obrony przed ciosami przeciwnika, należy nacisnąć kierunek do przodu i jednocześnie wszystkie trzy pięści lub nogi. To wyzwoli mocny atak który przebije combo przeciwnika, zrobi mu krzywdę a do tego często zostawi kilka klatek animacji na dołożenie swojej kombinacji na koniec.
Bardziej tradycyjny, trzyczęściowy pasek EX napełnia się gdy zadajemy ciosy przeciwnikowi. Każda naładowana część to możliwość wykonania ciosu specjalnego EX (mocniejsza wersja z dodatkowymi właściwościami) lub po zapełnieniu całości - wykonanie Critical Arta, czyli super combo.
Nie mogę się doczekać pierwszych turniejów na których będzie można zobaczyć mnóstwo zagrań z wykorzystaniem nowych technik. Przy okazji warto wspomnieć o staraniach Capcomu, by wciągnąć do zawodowej gry cały glob. O wejście do finałowego Capcom Cup będzie można zawalczyć na oficjalnych imprezach organizowanych na 4 kontynentach, ale poza tym spora pula miejsc jest dla graczy z najlepszymi rankingami lokalnymi i światowymi. Kto wie, może doczekamy się innego rozstrzygnięcia jak wygrana jednego z reprezentantów Japonii?Jeśli chodzi o oprawę, to zdecydowanie nie jest to szczyt możliwości Unreal Engine 4, ale ciężko w takiej stylistyce o wywołanie efektu "wow". Jest komiksowo, płynnie, a animacje są śliczne. Niestety, pewne rzeczy kłują w oczy - przenikanie modeli na ekranie wyboru zawodników chciałem potraktować jako małą gafę, ale ten problem występuje zbyt często by można to było bagatelizować. Hitboxy lubią płatać figle, nie zaliczając rzutu gdy animacja łapania przechodzi przez postać przeciwnika, lub gdy długa noga Dhalsima zasłania całą szerokość tułowia, a trafienia nie ma.Zawiodłem się na arenach - wiele z nich jest szaro-bure i nic ciekawego się na nich nie dzieje. Te wszystkie niedociągnięcia znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gdy tylko rozpocznę pojedynek. Wtedy jestem tylko ja, przeciwnik, walka i beczka miodu płynącego z każdej efektownej akcji. Cios za cios. Ćwierćkółko za ćwierćkółkiem.Street Fighter V to gra niedokończona, a twórcy nawet nie próbują tego ukrywać. Capcom chcąc zrobić jak najlepszy fanservice zapomniał że poza zawodowcami i maniakalnymi amatorami w SF gra także rzesza casuali, graczy niedzielnych. Dla nich najnowsza część nie ma do zaoferowania niczego poza frustracją. Jeśli jesteście fanami bijatyk 2D, i tak go kupicie i będziecie się w niego zagrywać bez opamiętania.
Platformy: PS4, PC
Producent: Capcom
Wydawca: Capcom
Dystrubutor: Cenega
Data premiery: 16.02.2016
PEGI: 12
Wymagania sprzętowe: Intel Core i3-4160 @ 3.60GHz, 6 GB DDR3, minimum Nvidia GTX 480.
Czy teraz, czy gdy wyjdzie wersja ze wszystkimi dodatkami której oficjalnie ma nie być (według Capcomu, ale tak samo mówili przy każdym SF). Doskonale to rozumiem, bo sam tak zrobię.
Jeśli jesteście fanami bijatyk ogólnie, lub po prostu raz na jakiś czas lubicie komuś wirtualnie obić buzię, zróbcie sobie przysługę i zaczekajcie na Tekkena 7. Ja jestem zawiedziony, ale i tak gram.Więcej o systemie ocenGrę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.