Star Wars w 4KB, czyli z Atari 2600

Star Wars w 4KB, czyli z Atari 2600

marcindmjqtx
25.01.2011 08:33, aktualizacja: 15.01.2016 15:46

Pierwsza część Gwiezdnych Wojen pojawiła się na ekranach kin w 1977 roku. Trylogia szybko zgromadziła wielką rzeszę wiernych fanów. Nic więc dziwnego, że po przygody Luke'a Skywalkera chętnie sięgnęli twórcy gier komputerowych.

Lista oficjalnie wydanych gier, które rozgrywają się w świecie Star Wars jest naprawdę imponująca.

Wraz z rozwojem komputerów i nowymi możliwościami konsol kolejnych generacji powstawały bardziej rozbudowane i doskonalsze wersje gier ze świata Star Wars. Ciekawe, czy jest ktoś, kto zagrał we wszystkie. Na początku jednak nie było łatwo. Możliwości konsol w czasach Atari 2600, nie dawały zbyt wielkiego pola do popisu, a gry oparte na filmach to pokusa zarobienia niezłych pieniędzy na samej marce. Takie połączenie nigdy nie dawało dobrych rezultatów. Można wspomnieć choćby sławną grę E.T., która to była jednym z pierwszych powodów upadku Atari.

Za Star Wars zabrała się między innymi firma Parker Brothers. Znana obecnie głównie jako producent gier planszowych, (dziś jako firma zależna od wielkiego Hasbro) miała na początku lat 80. swoje wielkie chwile w dziedzinie gier wideo.

Jeśli można coś powiedzieć wspólnego o wszystkich, to chyba tylko to, że w miarę wiernie i z wielkim entuzjazmem, jak na możliwości Atari 2600, odgrywają melodyjkę - główny temat muzyczny serii. Poza tym poziom jest mocno zróżnicowany.

Star Wars: The Empire Strikes Back (1982)

Gra pojawiła się na rynku w 1982 roku i pozostaje właściwie jedyną z opisywanych tutaj gier, która zachowała przyzwoitą grywalność po dziś dzień. Trudno powiedzieć, aby gra była rewolucyjna. Wykorzystuje mechanizm znany w wielu innych grach na tą platformę. Gra była scrollowaną strzelaniną przedstawiającą jeden z pierwszych epizodów filmu Imperium Kontratakuje, czyli walkę Rebeliantów z Imperium na mroźnej planecie Hoth. Wsiadamy do naszego landspeedera i musimy zniszczyć maszyny typu AT-AT, które zbliżają się do naszej bazy Echo. Jeśli nam się to uda, a każda z maszyn wroga wymaga 48 trafień, to przeniesiemy się do kolejnego poziomu, w którym mamy do zrobienia dokładnie to samo. I tak w nieskończoność. Jeśli zginiemy pięciokrotnie, lub wróg dotrze do bazy: game over.

W grze mamy całkiem niezłą grafikę, oczywiście jak na Atari2600, oraz całkiem dobre, płynne sterowanie. Największa wada produkcji, to to że gra jest mało zróżnicowana, ale z drugiej strony ile można wyciągnąć z konsoli która oferuje 4 kb pamięci? Inne produkcje, choćby te stworzone w Activision, udowadniają, że znacznie więcej, ale i tak ta gra zasługuje na dobrą ocenę.

Pamiętacie scenę w której młody Skywalker trenuje walkę mieczem świetlnym w pierwszej części sagi? Ta gra, to taki symulator tej sytuacji. Dwóch graczy rywalizuje w walce na miecze świetlne. Oczywiście pod warunkiem, że ma się na tyle wyobraźni, aby zobaczyć to w tym co pojawia się na ekranie. Na dole i górze ekranu widzimy graczy, którzy za pomocą joysticka mogą kierować swoim mieczem. Na środku kula, która razi promieniami graczy. Naszym zdaniem jest tak sterować swoim mieczem, aby rażony był przeciwnik. Najpierw musimy jednak jeszcze zniszczyć barierę ochronną wokół przeciwnika. Każde porażenie to punkt dla nas. Gra nie powala ani pod względem oprawy audiowizualnej, ani grywalności.

Star Wars: Jedi Arena for the Atari 2600

Gra oficjalnie nigdy nie pojawiła się na rynku. Miała powstać jako wspólny projekt Parker Brothers oraz firmy Atari. Projekt anulowano w 1983 roku, kiedy gra była już całkowicie gotowa. Najprawdopodobniej któraś z osób decyzyjnych zobaczyła co powstało i trzeźwo oceniła szanse gry na rynku. Kilka lat temu gra jednak przeciekła do Internetu, więc za pomocą emulatora możemy przekonać się o poziomie produkcji osobiście. Faktycznie nie jest dobrze. Założenia może i były ambitne. Naszym celem jest zniszczenie generatora tarczy. Oczywiście nie naszego, ale tego należącego do Imperium. Kto pamięta ostatnią część sagi, czyli Powrót Jedi, powinien mniej więcej wiedzieć o co mogło chodzić twórcom gry. Lecimy więc naszym stateczkiem powietrznym nad planetą, nad lasem, strzelamy do wroga, unikamy spotkania z drzewami, a na koniec przesiadamy się do jakiegoś dużego pojazdu, docieramy do bazy wroga i niszczymy generator. Powiedzmy sobie szczerze: bardzo luźna interpretacja wydarzeń z filmu, a przede wszystkim żenująco słaba grywalność. O oprawie audiowizualnej lepiej w ogóle nie pisać.

Gra bardzo luźno oparta na wydarzeniach ostatniej części Gwiezdnych Wojen. Nasze zadanie to oczywiście zniszczyć Gwiazdę Śmierci. Na początku gry walczymy ze statkami Imperium znajdując się poza zasięgiem tarczy - te prostokąty na górze ekranu. W pierwszej kolejności musimy więc wyczekać chwili, aż w tarczy pojawi się otwór, przez który będziemy mogli prześlizgnąć się dalej. Do tego momentu musimy dotrwać, a nieprzyjaciel nie próżnuje. Kiedy dotrzemy już do Gwiazdy Śmierci nie pozostaje nic innego jak ją zniszczyć. Tutaj również przybędą za nami małe statki Imperium, które będą starały się nam przeszkodzić, a do tego uważać musimy na laser zamontowany na stacji. Niszczenie stacji przypomina trochę takie kosmiczny arkanoid: cegiełka po cegiełce. Z czasem jednak stacja zacznie się odbudowywać, nie powinniśmy więc tracić za dużo czasu na walkę z wysłannikami Vadera w mniejszych statkach. Autorzy gry widząc co zgubiło autorów gry Ewok Adventure, postawili na prostotę. I jako prosta strzelanka jakich wiele na Atari 2600, można uznać ją jako całkiem do przyjęcia.

Star Wars: Return of the Jedi - Death Star Battle (Atari2600)

Tym razem Parker Brothers był tylko wydawcą portu gry dla Atari 2600. Gra powstała w Atari jako symulator lotu statku X-wing, z myślą o automatach. Wcielamy się w postać Luke Skywalker, a naszym zadaniem jest... zniszczyć Gwiazdę Śmierci. Pole walki widzimy z perspektywy pierwszej osoby. Na początku przemierzamy przestrzeń kosmiczną walcząc z wysłannikami Darth Vadera, w końcu jednak dolatujemy do samej Gwiazdy Śmierci, gdzie dodatkowym utrudnieniem będą dla nas lasery strzelające z wieżyczek bazy. W finale musimy trafić torpedą w jedyne śmiertelne dla wroga miejsce, i tyle. Gra jednak jest dość trudna, i monotonna, jednak należy pamiętać, że została zaprojektowana z myślą o automatach, które maja możliwości nieporównywalnie większe niż skoroma, domowa Atari2600. Tak więc niestety dostajemy tylko namiastkę tego co w oryginale, który prezentuje się zupełnie inaczej. Więc jeśli ktoś chciałby pograć w tę grę na emulatorze, to zdecydowanie niech odpali ten automatów arcade.

Star Wars - The Arcade Game (Atari 2600)

Tekst oryginalnie pojawił się na retrogames. Republikacja za zgodą autora.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)