Shift 2: Unleashed - recenzja

Shift 2: Unleashed - recenzja

marcindmjqtx
29.03.2011 21:40, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

Gry wyścigowe Electronic Arts są jak młody kierowca, próbujący wycisnąć maksimum ze swojego samochodu w kilka chwil po otrzymaniu prawa jazdy. Raz rozpędzają się do piekielnych prędkości i mkną po prostej jak Hot Pursuit, kiedy indziej wpadają w poślizg i lądują na drzewie jak oryginalny Shift. A jak wygląda przejażdżka, na którą zabiera nas Shift 2: Unleashed?

Przede wszystkim jest nieco inna od tego, co oferowali jej poprzednicy, choć da się tu zauważyć wiele smaczków z oryginalnego Shifta. Wyczujemy je już na pierwszym okrążeniu testowym, które gra każe nam przejechać, by ocenić nasze umiejętności.

Będę wiózł Cię Jakie jest sterowanie w Shift 2? To pytanie, które na pewno najczęściej zadawaliśmy sobie przed premierą gry. Szczególnie mając w pamięci tragiczne rozwiązania z poprzedniej odsłony tych wyścigów. Osobiście, po przejechaniu kilku okrążeń, odetchnąłem z ulgą. Do ideału wciąż daleko, ale da się prowadzić.

Model jazdy na pewno nie jest tak słaby jak w Shifcie. Nie zbliża się też do zręcznościowego stylu z Hot Pursuit. Shift 2 próbuje iść swoją drogą, stawiając na realizm.  Na ile się do niego zbliża? Nie wiem, gdyż nigdy nie prowadziłem takich samochodów, jakie zostały udostępnione w grze. Da się jednak wyczuć różnicę pomiędzy różnymi pojazdami oraz tym, czy mają napęd na przednią czy tylną oś. Grając na padzie da się również kontrolować auta w konkursach driftu. Trzeba jednak pamiętać, że to nie produkcja, w której wciskamy gaz do dechy i nie martwimy się niczym. Odpuszczanie i wciskanie gazu często okazuje się połową sukcesu.

Uważam, że koniec końców, opinie na temat modelu jazdy będą bardzo podzielone. Na pewno o wiele lepiej bawić się tym tytułem mając kierownicę podpiętą do konsoli. Najbezpieczniej byłoby natomiast zagrać w wersję demonstracyjną, jednak EA nie ma w planach jej wydania.

W aucie Na brawa zasługuje widok z wnętrza auta, czy jeszcze "głębszy", z kasku kierowcy. Wrażenia z prowadzenia wirtualnego samochodu w ten sposób są po prostu świetne. Szczególnie na dużym telewizorze. I tu jednak trzeba się przyzwyczaić do tego, że przed zakrętami kierowca delikatnie obraca głowę w kierunku zbliżającego się łuku. Jesteśmy więc zmuszeni do tego, by celować środkiem maski w jedno miejsce, a patrzyć w inne. Eksperyment się jednak udał i mam nadzieję, że zobaczymy go także w kolejnej części gry. Oczywiście dostępne są także tradycyjne widoki zza pojazdu czy znad asfaltu.

Od zera W trakcie kariery - zasadniczej części gry - rozwijamy naszego kierowcę poprzez zdobywanie punktów doświadczenia. Otrzymujemy je za kończenie wyścigów na podium, bezkolizyjną jazdę, przejechanie okrążenia na pierwszym miejscu czy pokonywanie tras w wyznaczonym czasie. Awans na kolejne poziomy udostępnia nowe wyścigi i odblokowuje tatuaże czy felgi, którymi możemy "odpicować" samochód oraz pieniądze, za które nabywamy nowe maszyny. Czasem dostajemy też nowe auto.

Samych wyścigów jest sporo, a przy trybie dla jednego gracza można spędzić dużo czasu. Podzielono je rzecz jasna na różne kategorie. Mamy więc wyścigi dla aut z kategorii D (najwolniejsze), B (szybsze) czy GT (najszybsze). Są tu też zawody w drifcie, wyścigi z czasem czy eliminacja, w której co jakiś czas odpada najwolniejszy - ostatni - kierowca. Wyraźnie podzielono też samochody na amerykańskie muscle cars, starsze maszyny czy nowoczesne, piękne auta.

Ciekawym smaczkiem, a zarazem nowością, która znów na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, są wyścigi nocne. Światła rozcinają mrok jedynie na kilka metrów przed maską samochodu, a rozwijane prędkości sprawiają, że kolejne zakręty - o ile nie znamy ich na pamięć - wyskakują tuż przed maską. Gdy dodamy do tego świecące przed oczami światła stopu przeciwników, wrażenia z jazdy stają się naprawdę mocnym punktem Shift 2.

Do bohatera Od standardu nie odbiega natomiast dobór tras. Mamy tu wyścigi na fikcyjnych i prawdziwych torach, takich jak Monza, Silverstone czy ograny do bólu Nurburgring. Wyjedziemy także na ulice miast, wśród których znalazły się między innymi Londyn, Tokio i Szanghaj. Wśród tras każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście najbardziej polubiłem szalone gonitwy po trasach szybkiego ruchu w Tokio. Niestety wyścigi wgrywają się bardzo długo, dobrze chociaż, że ich restartowanie odbywa się natychmiastowo. Jeśli mowa o tzw. "loadingach", to krew może zalać człowieka także w trakcie oglądania udostępnianych samochodów. Szybkie przeskakiwanie od jednego do drugiego jest w zasadzie równoznaczne z tym, że żadnego z nich nie zobaczymy.

Do Shift 2 przeniesiono także element znany z jego poprzedniej odsłony. Zakręty, jak i całą trasę, możemy próbować opanować do perfekcji. Możemy również spróbować pokonać ją, jadąc po idealnej, najkrótszej linii. Oprócz frajdy nie daje to niczego konkretnego, ale dla mnie osobiście jest to miły dodatek.

Odrobinę ponarzekać można natomiast na sztuczną inteligencję. Na średnim poziomie trudności i przy zaawansowanym modelu jazdy - takie zasugerowała mi gra - przeciwnicy w zasadzie nie popełniali błędów. Może w jednym wyścigu na dziesięć zdarzało mi się zobaczyć kolizje czy efektowne wypadki. Z jednej strony jasnym jest, że prawdziwi kierowcy też rzadko kiedy robią z wyścigów destruction derby. Z drugiej jednak, nie zdarza im się też jechać na siłę po linii ustalonej przez SI. Szalenie irytujące były chwile, kiedy mogli przycisnąć hamulec, ale woleli wjechać w moje auto, gdyż po prostu znajdowało się na ich wymarzonej trasie przejazdu. To szczególnie uciążliwe w sytuacji, kiedy jeden poważniejszy błąd równoznaczny jest z koniecznością restartowania wyścigu. Po popełnieniu go, rzadko kiedy da się dogonić czołówkę i zająć miejsce na podium. Nie tak powinno to wyglądać.

Wrruuum Z całą pewnością nie można narzekać na liczbę udostępnionych w grze samochodów. Nie ma ich tylu, co w Gran Turismo 5 czy Forza Motorsport 3. Ponad sto maszyn gwarantuje jednak, że każdy bez problemu wybierze te, które lubi. Niestety w wirtualnym garażu nie zobaczymy aut Ferrari. Mamy za to Lamborghini, Porsche i plejadę modeli innych producentów. Co ciekawe, Shift 2 odchodzi od tradycji obsypywania graczy dużą liczba samochodów. Po przejechaniu 25% kariery miałem ich w garażu zaledwie pięć. Środki na wirtualnym koncie pozwalały mi natomiast nabyć jedną, góra dwie droższe maszyny i trzy lub cztery tańsze.

Oczywiście możemy też poprawiać osiągi każdego samochodu. Dla fanów potu, smaru i kanałów przygotowano możliwość grzebania w ustawieniach takich jak rozkład siły hamulców, ciśnienie w oponach czy zabawę z ustawieniami dyferencjału. Osoby mniej znające się na motoryzacji mogą natomiast dokupić wiele gotowych części poprawiających osiągi ich ulubionego cacka. Ulepszenia także podzielono na kilka kategorii. W każdej z nich znalazło się kilka mniejszych grup, w których zawsze znajdziemy kilka różnych części.

Zmieniać można także ustawienia wpływające na stopień niszczenia samochodów. Niestety na średnim poziomie trudności i ustawieniu sterowania dla zaawansowanych graczy (takie wybrała dla mnie gra), wypadki nie prowadziły do niczego konkretnego. Owszem, części efektownie odpadały od samochodu, urywały mu się koła, a nawet cała maska i przylegające do niej części karoserii. Przy całkowitym zniszczeniu maszyny, gra wstawiał mnie jednak z powrotem na tor i traciłem jedynie kilka cennych sekund. Na całe szczęście w Shift 2 znajdziemy jeszcze łatwy i najwyższy poziom trudności oraz ustawienia sterowania dla profesjonalistów i elitarnych kierowców. Zmniejszają one liczbę aktywnych asyst, elektronicznych systemów wpływających na komfort jazdy.

Patrz, gdzie jedziesz Pod względem oprawy audio i wideo gra prezentuje się poprawnie. Z jednej strony mamy ładne modele samochodów, z drugiej słabiej wyglądające trasy i dość brzydkie postaci kibiców. Na całe szczęście na tych ostatnich raczej się nie patrzy. Dobrze, o czym już wspominałem, wypadają natomiast wyścigi nocne, widok z wnętrza auta (choć deski rozdzielcze wyglądają jakoś tak sztucznie, plastikowo) czy efekty towarzyszące zderzeniom. Interesującym dodatkiem są też plamy ni to dymu, ni to oleju, pojawiające się co jakiś czas na ekranie. Tempo, w jakim z niego znikają, nie pozwala jednak nazwać ich inaczej niż "tanim efektem". W temacie udźwiękowienia otrzymujemy to, czego spodziewamy się po wyścigach - pisku opon i warkotu silników wchodzących na wysokie obroty. Tu nie ma się czego przyczepić. Trzeba natomiast dodać, że w trakcie zabawy nie usłyszymy muzyki, przygrywa ona jedynie w głównym menu.

Sztyft Shift 2 jest lepszy od swojego poprzednika. To wciąż nie jest gra idealna, choć na pewno zmierza w dobrym kierunku. Na pewno to nie produkcja dla każdego. Brak wersji demonstracyjnej - szczególnie gdy w pamięci mamy fatalną część pierwszą - może jednak przynieść EA więcej strat niż korzyści.

W świecie wirtualnych wyścigów zrobiło się dość tłoczno, a wyjęcie Shifta spod skrzydeł znanej marki, jaką jest Need for Speed, może się okazać średnim pomysłem. Osobom uwielbiającym zapach benzyny, pisk opon i generalnie wszystko to, co kojarzy się z wirtualnymi wyścigami, mogę ten tytuł polecić. Jeśli jednak wciąż bawisz się innymi produkcjami tego typu, nie miałeś jeszcze kontaktu z świetnym Hot Pursuit albo po prostu nie jesteś największym fanem takich gier, to nic się nie stanie, jeśli poczekasz do premiery Shift 3. Nowa produkcja EA otrzymuje od nas szkolną czwórkę z adnotacją mówiącą, iż wierzymy, że stać ją na więcej.

Krzysztof Pielesiek

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)