Jak wiadomo, spośród wszystkich redaktorów Polygamii, jestem najlepiej zorientowany w temacie bodybuildingu i fitness. Nie dziwne więc, że Pokemon którego wybrałem nie wychodzi z siłowni.
Siłka jest wszystkim.
Aktualnie więc Polyprosie ma 21 poziom, dysponuje potężnym ognistym atakiem, który kasuje większość słabszych przeciwników jednym ciosem. Dlatego też klasycznie dla serii, jeden główny Pokemon walczy, a kilka słabszych pomaga łapać stwory buszujące w trawie.
W niezbyt bogatym arsenale ciosów (dany stwór może mieć tylko cztery zapamiętane w danym momencie) Polyprosie zna też morderczą technikę, którą nazwałbym Wirem Plaskaczy. Wieprz wpada podczas niego w trans i wymierza swoim przeciwnikom losową liczbę siarczystych policzków. Nie ma zmiłuj.
A same wrażenia z gry? Mocno mieszane. Ostatni raz w Pokemony grałem na GBA, w Silver bodajże. Ta gra się nic nie zmieniła, na przestrzeni lat zmieniono tylko kilka szczególików z wierzchu. Nawet pierwszą umiejętnością specjalną jaką się dostaje jest po raz kolejny ścinanie drzew. Westchnienie.
Ale, mam już 20 stworów w Pokedexie. Jeszcze tylko 130.
Polyprosie to Pokemon z którym postanowiłem wyruszyć na podbój świata Pokemon Black. Imię i gatunek stwora wybrali czytelnicy Polygamii.
Konrad Hildebrand