Omawiamy jasne i ciemne strony bety Star Wars Battlefront. Czy gra ma szansę skraść serca graczy?

Omawiamy jasne i ciemne strony bety Star Wars Battlefront. Czy gra ma szansę skraść serca graczy?

Omawiamy jasne i ciemne strony bety Star Wars Battlefront. Czy gra ma szansę skraść serca graczy?
marcindmjqtx
12.10.2015 16:15, aktualizacja: 15.01.2016 15:36

A Yoda mawiał: nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania. EA i Dice nie posłuchali jednak zielonego mistrza i dali spróbować.

Maciek: Moje Gwiezdne Wojny to moc, Jedi, wziu wziu kszszsz mieczem świetlnym. Sieciowe granie w Jedi Knight 2 - to było coś dla mnie. Battlefront to przede wszystkim blasterki, stąd moje uwielbienie dla bardzo odległej galaktyki nie przekłada się tu na automatyczne ciarki. Miałem wątpliwości czy to gra dla mnie i po becie dalej je mam.

Na pewno to nie jest proste równanie: kocham SW=kupuję Battlefront. Choć nie ukrywam - moc licencji robi tu robotę. W pierwszych starciach na Sullust nie było ze mnie wiele pożytku, bo zamiast walczyć, chłonąłem widoki, dźwięki blastera, muzykę i byłem tym wszystkim nieco przytłoczony. Ale w tym dobrym sensie. Nawet przejście z kadru do kadru po śmierci jest tu wyjęte prosto z filmowego warsztatu Lucasa. Ale gdy już trochę ochłonąłem...

Patryk: Ja chyba nie zdążyłem. Dice włożyło kupę pracy w odtworzenie miejsc, zdarzeń i klimatów, które kochamy od lat. Uczucie uczestniczenia w naszym małym, prywatnym "Imperium kontratakuje" jest doskonałe. Zagrywałem się wiele lat temu w Battlefronta 2, ale nie przypominam sobie, żebym wtedy aż tak wsiąknął w uniwersum George Lucasa, miał aż tak MOCne wrażenie bycia częścią tego świata. Za to ekipie tworzącej nowego Blasterfronta należą się brawa. Nie mówię oczywiście, że nadchodząca odsłona jest lepszą grą, niż starsze rodzeństwo, na którym się wzoruje, o wiele za wcześnie, żeby to oceniać, ale jeśli chodzi o samo odtworzenie odległej galaktyki, to już teraz dostaje ode mnie celujący z plusem. Nawet sterowani przez AI szturmowcy w trybie survivalu są filmowi - nie trafiają w ciebie choćby z odległości trzech metrów.

Star Wars Battlefront

Maciek: Kocham Battlefield=kupuję Battlefront? Też nie. Przynajmniej nie po becie. Bałem się, że Battlefront będzie nową skórką zarzuconą na militarnego giganta od Dice, a teraz trochę  żałuję, że nią nie jest. Bieganie za kapsułami na Sullust miało być rozgrzewką przed głównym daniem - atakiem AT-AT na bazę Rebelii na Hoth - a tymczasem dostarczyło mi więcej frajdy. Śliczna mapka, szybka akcja, łatwiejsza współpraca z obcymi graczami (kwestia skali). No, było przyjemnie. W Battlefieldach też lubię czasem odpocząć na mniejszych mapkach.

Patryk: Tak, Sullust jest świetny na szybki, dynamiczny mecz, w którym rywalizacja jest znacznie intymniejsza. I rzeczywiście, wizualnie robi wielkie wrażenie, choć swoją skalistością nieco zbyt mocno przypominał mi również dostępne podczas bety Tatooine. Trzymam jednak kciuki, żeby poczucie odrębności i wyjątkowości każdej z map (przede wszystkich pod względem rozgrywki) towarzyszyło nam podczas premiery.

Star Wars Battlefront

Maciek: Trzymam i ja. Walker Assault to inny kaliber starcia. Majestatyczny i śmiercionośny pochód wielkich AT-AT potrafi wrzucić ciary na grzbiet. Zwłaszcza, że dookoła panuje nielicha wojenna zawierucha, tak na ziemi, jak w powietrzu. Czujesz, że bierzesz udział w jednym z najważniejszych momentów Gwiezdnej Sagi. Tylko czemu często jest tak... nudno.

Staram się zwalić to na karb bety. Na darmową "grę" rzuca się każdy, więc trudno o 40 typa, którzy wiedzą, że to nie jest Call of Duty i trzeba być zorientowanym na wykonywanie celów misji, a nie grzanie z blastera do szturmowca poza zasięgiem. Ale nie sądzę, by od bety wiele zmieniło się w kwestii pojazdów. A te są trochę zbyt proste do opanowania jak na mój gust. W Battlefieldach bycie dobrym pilotem czy pancerniakiem nie było proste, więc udane akcje oznaczały kupę frajdy. Tu jakoś tego nie czuję. Rozumiem chęć otworzenia się na wszystkich graczy, ale dla mnie to krok wstecz, mniejsza ilość satysfakcji z gry i nic na to nie poradzę.

Patryk: Rzeczywiście, o ile arcade'owy charakter Battlefronta jak najbardziej mi pasuje, gdy biegam z blasterem, który może się zaledwie przegrzać i pikuję na rebelianckie szumowiny po efektownym skoku z jet packa, o tyle kwestia pojazdów trochę mnie boli, choć nie z powodu prostoty ich opanowania, a bardziej losowości. TIE Fightery nie stoją w jakimś punkcie mapy, skąd można by je wysadzić albo zabezpieczyć z kumplami z Rebelii przed użytkiem wroga, tylko pojawiają się losowo w formie power-upów. Ktoś może biec przez Hoth, podejść do unoszącego się nad ziemią żetonu i nagle wcielić się w pilota ostrzeliwującego wrogów z powietrza. Mało w tym taktyki i satysfakcji z pilotowania w sumie też niedużo. Tutaj akurat robienie z Battlefronta radosnej naparzanki pełnej "pew pew", "rebel scum" i wspaniałej, gwiezdnowojennej oprawy audiowizualnej nie do końca działa.

Star Wars Battlefront

Maciek: Odejście od Battlefielda widać też w skórze piechura. Nie ma klas, do podstawowego blastera dobieramy tylko karty z dodatkowym wyposażeniem, które w dodatku trzeba "ładować" walutą lub znajdźkami już w trakcie misji. Idę o zakład, że wykwitną z tego jakieś mikrotransakcje. Śmiesznie działają granaty, które można rzucić baaaardzo daleko i stosunkowo celnie.

Patryk: Wykupowanie dodatkowego wyposażenia za pieniądze zarobione podczas meczy i dostosowywanie swojego sprzętu od podstaw dla mnie akurat działa na plus. Beta udostępniła niestety tylko 5 poziomów do wbicia, ale przez ten krótki czas samorozwoju dużo frajdy sprawiało mi wykupowanie i testowanie kolejnych elementów, a potem decydowanie z czym najlepiej ruszyć na wojnę. Jeśli gra zaoferuje odpowiednio dużo możliwości rozwoju i zasypie nas najróżniejszymi broniami i gadżetami, to będę zachwycony. Niestety, kiedy wezmę pod uwagę patronat EA, trudno mi nie wyczuć zakłócenia Mocy, jakby krzyku przerażenia z milionów gardeł. Grając w betę, bawiłem się świetnie, ale potencjalny brak różnorodności - i w mapach, i trybach, i ekwipunku - może ten tytuł zabić.

Star Wars Battlefront

Maciek: Podoba mi się możliwość przełączenia trybu broni na jonową, by lepiej radziła sobie z pojazdami. Nie podoba mi się z kolei uczucie, że jestem tu tylko i wyłącznie mięsem armatnim. I znów - może to kwestia bety, w której liczba elementów do odblokowania jest malutka. Ale jeśli w pełnej wersji nie będzie możliwości specjalizowania się (choćby ekwipunkiem) w jakimś rodzaju prowadzenia walki, to nie przyciągnie mnie na długo. Takie podejście do sprawy już mi nie wystarcza.

Patryk: Ano, wiele zależy od tego, ile faktycznie zostanie upchane w tej grze w dniu premiery i czy zapewni to odpowiednią dozę różnorodności. Arcade'owe strzelanie jest fajne, ale jednak musi być w nim porcja planowania i rozbudowania, żeby było do czego wracać i kilka miesięcy po początkowych ochach i achach związanych z atmosferą Gwiezdnych Wojen. Przez weekend bawiłem się świetnie. Nie byłbym jednak jeszcze skłonny wydać na ten tytuł pieniędzy. Potrzebuję konkretów w kwestii zawartości. Drogie Dice, nie schrzańcie tego, co? Zrobiliście już tyle rzeczy dobrze, że smutno byłoby, gdybyście wywalili się na najważniejszym.

Maciej Kowalik i Patryk Fijałkowski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)