Nintendo musi bardzo mocno żałować, że traci Monster Huntera
Bo nawet jeśli zwiastun nowej odsłony oglądaliśmy na konferencji Sony, będzie ona multiplatformowa. Ominie tylko Switcha.
Oj, mocne uderzenie padło na konferencji Sony. Monster Hunter World, w które zagramy (oczywiście!) w 2018 roku, to pierwsza odsłona megahitowej serii Capcomu na innym sprzęcie niż Nintendo od bardzo dawna. Jeżeli moja pamięć sprzyja o tak nieludzkiej godzinie, dla anglojęzycznych graczy pierwsza od ośmiu lat i wydanego na PSP Freedom Unite. Ba, zagramy na wszystkim poza Switchem, bo potwierdzono wersje dla PS4, Xboksa One oraz... pecetów! Tak!
Monster Hunter World Reveal Trailer | E3 2017 Sony Press Conference
Problemem, i piszę to zupełnie poważnie, może być jednak fakt, że takich zmian, jakie zobaczyliśmy dziś w nocy, seria nie widziała od... No, właściwie to od swoich narodzin na PlayStation 2. Rzeczywiście otwarty świat, większy nacisk na wertykalność pojedynków, więcej elementów skradanych, no i oczywiście gruntownie odświeżona oprawa graficzna. Użyłem słowa "problem", bo to gra skoncentrowana na zabawie przez sieć i gdyby skończyło się na podobnym półprodukcie, co w przypadku Street Fighter V, zawyłbym z bólu.
Pytanie, jak na tę nowinę zareaguje Nintendo, które Capcomowi od lat zawdzięcza gigantyczną sprzedaż konsol, pozostanie pewnie jeszcze przez jakiś czas nierozwikłane. Wiemy, że na Switchu wyląduje ostateczne-ostateczne podsumowanie marki w jej klasycznej formie, czyli Monster Hunter XX (rozszerzona edycja znanego u nas Generations). Które, jeżeli zostanie wypuszczone na rynek w okolicach Worlda, może prezentować się odrobinie zbyt archaicznie. Czyżby "wielkie N" traciło jedną ze swoich najlepiej zarabiających serii?
Adam Piechota