Medal of Honor: powrót na z góry ograne pozycje

Medal of Honor: powrót na z góry ograne pozycje

Medal of Honor: powrót na z góry ograne pozycje
marcindmjqtx
15.05.2010 15:04, aktualizacja: 15.01.2016 15:48

Hasło "strzelanka rozgrywającą się współcześnie" u większości graczy wywołuje jednoznaczne skojarzenie: Modern Warfare. Nadchodzący Medal of Honor nie uniknie porównań z produkcją Infinity Ward, ale koniec końców może okazać się czymś więcej, niż tylko próbą załapania się na falę popularności wywołaną przez grę Activision.

Podczas odbywającego się w Londynie pokazu miałem możliwość zobaczenia fragmentów dwóch misji: nocnej, wykonywanej przez komandosów z Tier 1, oraz dziennej, gdzie gracz wciela się w jednego z Rangersów. Jak można się domyślić, obie prezentują nieco inny styl rozgrywki.

Pierwsza to ukradkowe przemykanie przez posterunki wroga i szybka eliminacja zagrożenia. Celem jest zmiękczenie stanowisk przeciwnika przed porannym atakiem Rangersów. Druga to właśnie otwarty szturm na pozycje terrorystów - pododdział, do którego należy gracz, dostaje rozkaz wyeliminowania baterii przeciwlotniczej.

Choć misje następują po sobie i są ściśle powiązane fabularnie, to niestety to, jak poradzimy sobie w jednej nie ma wpływu na sytuację w następnej. Aż chciałoby się zobaczyć sytuację, w której od nocnych działań w skórze Tier 1 zależy, jak trudna będzie następna misja Rangersów. Gdy zapytałem o to Grega Goodricha, producenta, odparł, że to kwestia kontroli nad tempem rozgrywki i doznaniami gracza - tworzenie liniowych misji znacznie to ułatwia.

Ludzka strona wojny Fabuła Medal of Honor kręci się dokoła autentycznych epizodów z wczesnych lat amerykańskiej wojny w Afganistanie. Dokładna data nie będzie doprecyzowana, choć w materiałach roboczych można było zobaczyć datę 2002 roku, Goodrich prosił jednak, abyśmy się nią nie sugerowali. W przeciwieństwie do Modern Warfare, akcja gry EA nie będzie skakać po całej kuli ziemskiej i skoncentruje się na różnych zakątkach Afganistanu, który jest wystarczająco różnorodny, aby nie zmuszać gracza do przedzierania się przez kolejne skaliste doliny.

- Gry wideo są istotnym medium, medium, które tak jak kino, literatura czy telewizja umożliwia nam opowiadania historii -  odparł Goodrich gdy zapytałem go, czy nie boi się, że gry sprawiają, że wojna wydaje się "fajna". - Nie znam lepszego sposobu, w jaki mógłbym opowiedzieć tę historię, jak grą. Chcemy opowiedzieć o grupie żołnierzy i ich uhonorować. Pokazać duszę wojownika.

Historia przedstawiona w Medal of Honor ma kłaść duży nacisk na bohaterów - fikcyjne postaci rzucone w autentyczną wojnę. Intencją Goodricha jest ukazanie "ludzkiej strony wojny", bez zapatrywania się na bieżącą politykę. Największą zaletą gry ma być - jego zdaniem - właśnie historia, narracja i sposób, w jaki gracze będą wciągani w opowieść. W jakiś sposób o zaangażowaniu w sprawę może świadczyć zarost Goodricha - od dłuższego czasu nosi brodę, z którą równie dobrze sam mógłby występować na materiałach promujących grę.

Wojna nigdy się nie zmienia - Naszym celem nie jest zrewolucjonizowanie gatunku. Chcemy zrobić dobrą grę i przywrócić dawny blask serii Medal of Honor - powiedział wprost Goodrich. Istotnie, dwie zaprezentowane misje na pierwszy rzut oka nie wyróżniały się niczym konkretnym na tle konkurencji. Pokazywana dziennikarzom gra miała być mniej więcej ukończona w 60%, więc choć już teraz prezentowała się bardzo ładnie, zwłaszcza majaczące w oddali afgańskie góry, to pozostało jeszcze sporo czasu na dopieszczenie grafiki. Medal of Honor był jedyną grą pokazywaną podczas londyńskiej imprezy Electronic Arts, która była uruchomiona na PlayStation 3 - konsola Sony jest tutaj wiodącą platformą.

Kampanię dla pojedynczego gracza napędza silnik Unreala, więc niestety można zapomnieć o rozwalaniu ścian i budynków rodem z Bad Company - tempo gry jest nieco wolniejsze, przeciwników jest sporo, ale trudno po tak krótkim pokazie ocenić, jak dużą władzę nad polem walki mają skrypty.

Podział na misje Tier 1 i Rangersów pomaga uwiarygodnić różnorodny styl zadań. Jak mówił Goodrich, gracze więcej czasu spędzą w skórze komandosa, ale nie oznacza to, że przez większość Medal of Honor trzeba będzie się skradać.

Czy kampania dla pojedynczego gracza w wykonaniu EA Los Angeles jest w stanie zapisać się mocniej w świadomości graczy niż pierwsze Modern Warfare? Trudno na razie powiedzieć. Goodrich przekonał mnie, że historia i bohaterowie są dla nich ważne, jego zdaniem ma to wręcz wyróżniać ich grę na tle konkurencji. Grom wojennym brakuje autentycznych postaci, z którymi można by się zżyć, więc warto za MoH trzymać kciuki. Umiejscowienie całości fabuły w Afganistanie pozwala wierzyć, że nie trzeba będzie po raz kolejny ratować świata.

Za tryb dla wielu graczy - prawdziwe pole starcia z Modern Warfare 2 -  odpowiada DICE i więcej szczegółów na jego temat dowiemy się dopiero w czerwcu.

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)