Jak Nintendo o graczy swoich dbało

Jak Nintendo o graczy swoich dbało

marcindmjqtx
06.03.2011 22:05, aktualizacja: 06.01.2016 13:29

Branża gier to kopalnia ciekawych historii i anegdot - dziś Douglas Crockford opowie Wam, jak konwertowano Maniac Mansion na NES i dlaczego była to droga przez mękę.

Maniac Mansion to przygodówka, w której kilku nastolatków ma ocalić cheerleaderkę Sandy z łap złego doktora Freda - parodia klasycznego horroru klasy B, o szalonym naukowcu, który w piwnicy szykuje zło ostateczne. Douglas kierował przygotowaniem portu na NES-a, miała to być pierwsza gra LucasArts na tę konsolę. Kążdy wydawany tytuł musiał przejść certyfikację u Nintendo - grę wysyłano do nich, a w odpowiedzi przychodziła informacja, co należy zmienić lub, jeśli było w porządku, ile kartridży i w jakiej cenie zostanie wydane. Pełna kontrola, więc twórcy nieco się bali. Na wszelki wypadek od razu usunięto słowa wulgarne, zamieniając np. "pissed" na "mad", by nie razić młodszych odbiorców. Powstała też lista rzeczy, które wydały się podejrzane.

Nintendo nie lubiło np. nadmiernej i nieuzasadnionej przemocy oraz aluzji seksualnych. O dziwo nie przeszkadzało im umieszczone na liście: zabijanie w mikrofalówce chomika i wręczanie jego resztek synowi naukowca oraz zły meteor (nie pytajcie, zagrajcie) żądający chomika i elektrycznego pastucha. Ani nawet sugestie, że pielęgniarka Edna przywiąże chłopca do łóżka albo dyszenie do telefonu. Wielkie N zwróciło uwagę na słowo "sucked" użyte w kontekście usuwania mózgu - było to zbyt obrazowe, zalecono "removed". Wydawało im się także, że wypowiedź o doktorze znoszącym ciała do piwnicy i nie jedzącym od 5 lat sugeruje (!) kanibalizm. Zdaniem Douglasa  Crockforda - nawet jeśli, to gra wyraźnie mówiła, że działania doktora są złe i trzeba go powstrzymać. W zamian zasugerowano, by doktor "nie spał od 5 lat".

Jednym z lepszych zarzutów jest oskarżenie o epatowanie nagością - dotyczyło zdjęcia mumii w pozie modelki, kalendarza ze strojami kąpielowym oraz rzeźby "Poranek" dłuta Michała Anioła, która przedstawia nagą kobietę. Nintendo pozwoliło ją zostawić, o ile twórcy zrobią  coś z odsłoniętym łonem. Nie wiedząc, co można by zrobić z dziełem sztuki, zdecydowano się je usunąć.

Zespół pracujący nad konwersją zadziwiła rada jednego z wydawców - że najgorszym słowem jest "kill" - co jest o tyle dziwne, że w grach Nintendo morduje się żółwie ognistymi kulkami, lecz samo określenie jest niedozwolone. Słowo pojawiało się na automacie do gier. Wielkie N miało także obiekcje co do kwestii, które mogłyby kojarzyć się z seksem - dlatego zmiana tytułu "Kill Thrill", na wspomnianym automacie na, "Muff Diver" odpadała - "muff" to slangowe określenie na żeńskie narządy płciowe. Skończyło się na "Tuna Diver" (gdyż słowo musiało być czteroliterowe) co moim zdaniem też jest nieco sugestywne.

Wisienką na torcie jest zarzut do napisów końcowych i tekstu "NES Scumm". Scumm to Script Creation Utility for Maniac Mansion (Narzędzie do tworzenia rozszerzeń do Maniac Mansion) - skryptowy język programowania, w napisach pojawiła się jego wersja dla NES. Pamiętacie odzywkę "Rebel scum" z Gwiezdnych Wojen? Tak właśnie odczytało to Nintendo i zasugerowało, że inni też odczytają to jako "NES scum", co znaczy tyle co "NES szumowina"

Nie są to wszystkie przypadki, a tylko kilka najciekawszych - zachęcam do lektury oryginalnego artykułu.

Jak widać niezbadane są ścieżki umysłu wielkich korporacji, które chcą bardzo zadbać o klienta. A Maniac Mansion nie jest ani obrazoburcza ani przesadnie brutalna, co najwyżej przewrotna, karykaturalna i zabawna. I jak widać po okładce, w końcu dostała pieczęć jakości Nintendo.

Paweł Kamiński

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)