Elegancki laptop ASUS N53 z wbudowanymi głośnikami Bang&Olufsen - recenzja

Elegancki laptop ASUS N53 z wbudowanymi głośnikami Bang&Olufsen - recenzja

marcindmjqtx
07.07.2010 13:30, aktualizacja: 07.01.2016 13:01

Asus wprowadził już trzecią odsłonę laptopów z serii N. Zgodnie z założeniem, są to komputery o podniesionej, względem innych modeli, wydajności i bardziej wyrafinowanym wyglądzie. Przy czym sam 15,6 calowy model N53JN, który testowaliśmy, jest o tyle szczególny, że zastąpił inny z tej samej serii. Mianowicie 16 calowy N63JN.

Testy, które stały się naszym udziałem w żadnym wypadku nie miały charakteru innego niż konsumencki. Używaliśmy komputera do wszystkiego tego, do czego mógłby posłużyć każdemu potencjalnemu właścicielowi. Być może tylko w sposób nieco bardziej intensywny.

Najbardziej podoba nam się wygląd Genialne w Asusie N53J jest połączenie silnego procesora z niecodzienną linią obudowy. Pokrywa zamontowana jest na dwóch zawiasach i kiedy jest zamknięta widać fragment aluminiowo szarej osłony systemu nagłośnienia ICE Bang&Olufsen. Jednocześnie nasuwa się myśl, że obudowa została dokładnie zaplanowana i nie była pierwszą lepszą, wybraną z katalogu przypadkowej fabryki.

Zarówno Asus jak i inni producenci laptopów przyzwyczaili nas, że niestandardowa obudowa nie jest potrzebna, a już z pewnością nie może być ładna. Być może dlatego kiedy komputer już na pierwszy rzut oka wydaje się interesujący, jesteśmy mu w stanie zdecydowanie więcej wybaczyć niż typowej walizeczce. Szczęśliwie Asus N53 nie daje ku temu zbyt wielu powodów.

Już na starcie dostaje duży plus za pierwsze wrażenie. Oprócz ciekawej konstrukcji warto także zawiesić oko na samej pokrywie ze szczotkowanego aluminium, w kolorze pociągniętej olejem stali. Zarówno zamknięty jak i otwarty laptop pozostawiony sam sobie prezentuje się nowocześnie i bardzo elegancko.

Dodatkowo, od razu widać, że to nie zwykła edycja tylko "Bang&Olufsen", ze specjalnym systemem nagłośnienia ICE Power. Świadczy o tym specjalny znaczek na pulpicie. O samym systemie nagłośnienia Bang&Olufsen ICE zaś nieco później.

Oprócz znaczka B&O, po otwarciu pokrywy oczom naszym ukazuje się przyjemny, oprawiony w błyszczącą czerń, równie połyskliwy 15,6 calowy ekran glare FullHD. Nie jesteśmy zwolennikami budowania komputerów z materiałów, które zbierają wszelkie możliwe odciski palców i nie tylko. W tym wypadku jest to jednak, powiedzmy, usprawiedliwione. N53, niestety, nie posiada dotykowego ekranu, dlatego nawet zastosowanie połyskliwej ramki nie grozi szczególnym jej zabrudzeniem. Szkoda tylko, że w błyszczącym ekranie w sprzyjających okolicznościach odbija się twarz użytkownika. Nie wszyscy to lubią. Wręcz podejrzewam, że nieliczni. To z pewnością także kwestia tego co się widzi.

Nawiązując, do powyższego, pulpit, na którym z reguły spoczywają nadgarstki wykonany został z ciemnego szczotkowanego aluminium. Dzięki czemu tam, gdzie komputer narażony jest na szczególną inwazję zabrudzeń, jest jednocześnie odpowiednio chroniony. Na panelu nie widać odcisków, a w dodatku można go bez problemu przetrzeć choćby i wilgotną szmatką, bez pozostawiania smug - zmory gospodyń domowych w reklamach TV.

Rozwiązanie to prawie jak w Ethosie Acera. Tam jednak zastosowano gumę, która dodatkowo zapobiega ślizganiu się nadgarstków. Asus N53 nie jest jednak komputerem przeznaczonym do grania, a więc pewnie i mniej narażonym na tak intensywną eksploatację.

Kolejną, w naszym mniemaniu zaletą jest forma gładzika w N53. W niektórych komputerach Asusa pojawiają się bowiem touchpady niejako zintegrowane z pulpitem, a wyróżniające się z tej powierzchni wyłącznie za pomocą pseudo-braille'owskich "guzków". W N53 gładzik pozostał gładzikiem. Choć wydaje się być zbudowany z tego samego materiału co reszta panelu, posiada wyraźne granice i chwała mu za to. Jest to chyba wyjątkowy przypadek plusa za zaniechanie.

Szczegółem, który z pewnością nie gra kluczowej roli, ale mimo wszystko wywołuje uśmiech na ustach użytkownika jest zamykana kamera internetowa 2 megapikseli. Z boku urządzenia znajduje się niewielkich rozmiarów suwak, który pozwala fizycznie zasłonić obiektyw. Wystarczy jedno muśnięcie i nie trzeba się zastanawiać czy i co kto widzi za pomocą naszej kamery.

Jedną z największych zalet Asusa jest natomiast fakt, iż komputer prawie w ogóle się nie grzeje. Koniec z kładzeniem sobie laptopa na kolanach w mroźne zimowe wieczory. Nic to nie da. N53 ma na tyle przemyślany i wydajny system odprowadzania ciepła, że obudowa jest lekko ciepła nawet przy okazji uruchomienia gry w trybie Turbo. Co prawda w tym przypadku wyziew radiatora z lewej strony obudowy wyrzuca potężne dawki gorącego powietrza, nie jest ono jednak przesadny ukrop. Dzięki temu jednak całość pozostaje doskonale chłodzona.

Nie podoba nam się słaba bateria Dobre wrażenie zaczyna się ulatniać, kiedy włączamy komputer. Zaczynają wtedy mrugać i wreszcie zapalają się intensywnie niebieskie i białe lampki. Jak i dlaczego wpływa to na ocenę? To niby szczegół, a jednak syntetyczne, sterylne światełka zupełnie nie komponują się ze stonowaną resztą. Nie wydaje się także żeby element tego typu dodawał życia zestawowi. Chciałbym móc stwierdzić, że po godzinie już się tego nie widzi. Niestety nie byłaby to prawda. Z pewnością jednak nie wszystkim będzie to przeszkadzało w równym stopniu. Być może niektórzy nawet nie zauważą...

Drugi element, który nie przypał nam do gustu to klawiatura. Pełne QWERTY z segmentem numerycznym to dobre i oczywiste rozwiązanie w laptopach powyżej 14 cali. W tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości. Chodzi o klawisze. Nisko osadzone, wyokrąglone tu i ówdzie prezentują się dobrze. Problem polega na tym, że między segmentem numerycznym, a literowym, charakterystycznym dla tej klawiatury, odstęp między przyciskami jest tylko symbolicznie większy, o ile w ogóle. Tym samym, jeśli przyjdzie nam pracować w trakcie dnia także na innej klawiaturze, na przykład na takiej o standardowym układzie klawiszy, istnieje spore ryzyko, że proces przyzwyczajania się do tej z laptopa potrwa nieco dłużej, niż wypada.

Jasne, ze w pewnym sensie do każdej nowej klawiatury trzeba się przyzwyczajać. To nie ulega wątpliwości. Wydaje się jednak, że gdyby blok numeryczny był choć odrobinę bardziej wydzielony problem nie byłby aż tak rażący. Do tego dochodzi jeszcze kwestia słabej czułości gładzika. Nie jest to szczyt osiągnięć. Nie raz zdarza się, że trzeba ponowić "kliknięcie" w dotykowy panel, ponieważ komputer nie zarejestrował polecenia.

Przedostatni problem N53 to niska żywotność baterii. Podczas testów - a wahały się one między odtwarzaniem filmów DVD, materiałów wysokiej jakości z dysku komputera, uruchamianiem bardziej wymagających gier, a przeglądaniem zasobów Internetu i pracą na aplikacjach biurowych - nigdy nie udało się przekroczyć dwóch i pół godziny pracy. Średnio bateria trzymała około dwóch godzin, a podczas oglądania filmu z dysku komputera niestety nie było nam dane przeczytać końcowych napisów. Komputer ma oczywiście opcję oszczędzania energii. Po wciśnięciu guzika wyłącza opcję przyśpieszenia procesora. Zaczyna także optymalizować zużycie energii, wydłużając działanie akumulatorów o może 30 minut. Na pewno nie więcej. I to dobre, ale mogłoby być lepiej.

Najsłabszą stroną komputera jest jednak system nagłośnienia Bang&Olufsen. Głośniki wspaniale wyglądają, a ich producent z pewnością zjadł zęby próbując zmieścić na tak małej przestrzeni aż dwie sztuki, o średnicy 25mm. Niestety, pomimo starań nie zauważyliśmy, aby system grał o wiele lepiej niż inne, nie sygnowane sławną marką, w innych laptopach. Są odrobinę głośniejsze i być może oferują nieco pełniejszy dźwięk. Na tym jednak koniec. A szkoda. Każdy użytkownik laptopa z pewnością wie jak dużym polem do popisu jest system nagłośnienia w przenośnym komputerze.

Rekapitulacja - czy wart zakupu? Komputer ASUS N53 i cała seria N to, pomijając żywotność baterii, solidne komputery oferujące dobre parametry zarówno do pracy w biurze, jak i mniej wymagających gier. Sam model N53J dostępny jest z procesorami Intel Core i3 oraz i5. Do wersji i5 520M (2,40 GHz do 2,93 GHz z Turbo Boost) włącznie. Standardowo mają także 4 GB RAMu, przynajmniej 500 GB dysku twardego i kartę graficzną Nvidia GeForce GT 335M. Ta ostatnia być może nie jest szczytem nowoczesności, ale do codziennych zastosowań i nieskomplikowanych gier spokojnie wystarcza.

Trzeba także przyznać, że Asus N53 naprawdę dobrze wygląda. Schludnie, elegancko, a przy okazji bez pompy i zadęcia. Duży plus należy się także za zastosowanie aluminium w miejscach szczególnie narażonych na zabrudzenia, oraz błękitnego złącza USB kompatybilnego z USB 3.0, oraz czytnika kart SDXC. To wygodne i przyszłościowe rozwiązania.

Niestety, problemem nie do przeskoczenia wydaje się być, paradoksalnie, ograniczona mobilność komputera "przenośnego". Bateria, która nie pozwala nawet na dokończenie oglądania filmu, oraz waga dochodząca, wraz z zasilaczem i lekką torbą, aż do 3 kilogramów to zdecydowanie za dużo aby móc wybierać się z laptopem na piesze wycieczki. Zwłaszcza, że bez gniazdka w pobliżu, nie da się na nim zbyt długo pracować.

Reasumując, gdyby istniała możliwość wymiany baterii na silniejszą i zamiany klawiatury na inną brałbym bez zastanowienia. Najtańszą wersję z procesorem i3 350M można kupić w Internecie już od około 3300 złotych. Najdroższa z i5 520M opiera się nawet o 4700 złotych.

Łukasz Cichy

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Specyfikacja techniczna Asus N53JN 1ASX (wersja testowa)
System operacyjny Windows 7 Home Premium 64-bit
Procesor Intel Core i5 540M
Ekran 15,6", podświetlenie LED
Karta graficzna Nvidia GeForce GT 335M, 1 GHz, 1 GB VRAM
Pamięć RAM 4 GB DDR3, 1066 MHz
Dysk twardy 640 GB HDD 5.400 RPM
Napęd optyczny DVD RW
Bateria 6-komorowa, 4400 mAh, czas życia ok. 2 godzin
Wymiary 391 x 266 x 29/39 mm
Waga 2,71 kg
Cena nieznana