Dragon Age: Inquisition - wielkie, ładne, ale zabrakło czegoś wyjątkowego

Dragon Age: Inquisition - wielkie, ładne, ale zabrakło czegoś wyjątkowego

Dragon Age: Inquisition - wielkie, ładne, ale zabrakło czegoś wyjątkowego
marcindmjqtx
16.06.2014 13:59, aktualizacja: 15.01.2016 15:39

Bioware jest bardzo pewne siebie. Prezentację Dragon Age: Inquisition zaczęto i zakończono stwierdzeniem: „To największy Dragon Age dotychczas”. Może i tak - zależy pod jakim względem tę „wielkość” rozpatrywać.

Forma prezentacji: ok. 40 minut pokazu rozgrywki na żywo.

Do prezentacji Dragon Age: Inquistion przez całe targi E3 ustawiały się tłumy. I to zarówno w zwykłej kolejce (2 godziny stania), jak i w tzw. VIP dla mediów, wydawców, twórców itp. (godzina stania). Pojawiłem się wcześnie rano, by nie stracić połowy dnia na czekanie na prezentację. Chyba dobrze zrobiłem.

Gdzie ta inkwizycja? Dziwi mnie, że twórcy nie zdecydowali się pokazać tego, co ma wyróżniać Dragon Age: Inquisition, czyli tytułowej Inkwizycji. Dużo opowiadali, jak zakończy ona konflikt między templariuszami a magami, jak będzie trzeba powiększać jej szeregi i zakładać twierdze w różnych regionach wielkiego kraju, który pomieściłby cały obszar z DA: Origins. Oraz nad stołem decydować o kierunku, w którym potoczy się historia. Zamiast tego zobaczyłem bardzo ładny, ale jednak dość standardowy RPG, gdzie bohaterowie biegają po lesie, walczą z niedźwiedziem - przedstawicielem nowego systemu dynamicznej fauny - odwiedzają Redcliffe i pomagają farmerce znaleźć pierścień. Nowością była jazda konna pozwalająca się szybko przemieszczać - twórcy znów obiecali, ale nie pokazali, że będą też inne kreatury, których da się dosiąść, np. jaszczury. Dało się podziwiać naprawdę ładny świat - ale jak już pisałem, nie podejmuję się oceniać grafiki na podstawie pokazów.

Stworzymy historię? Interesująco brzmi obietnica, że każde zadanie ma być częścią jakiejś większej historii - choć na pokazie widać tego nie było. Wspomniano tylko, że jeden z  prezentowanych fragmentów jest efektem wcześniejszego wyboru i wcale nie trzeba trafić w to miejsce.

fot. mat. promocyjne Bioware

Towarzyszące bohaterowi postacie także na razie nie robiły wrażenia zróżnicowaniem. Bysior z siekierą, drobna elfia łuczniczka i wyniosła czarodziejka to standard w fantasy, zwłaszcza, że główny bohater był łotrzykiem, tak do kompletu. W grze będzie można wybrać spośród 4 ras, 2 płci i trzech klas i dobierać postaci z większej grupy, która pozostanie w naszej fortecy. Postaci będzie najwięcej ze wszystkich części Dragon Age, a gracze powinni spodziewać się kilku powrotów starych znajomych. W zróżnicowaniu pomoże, że dwie postacie tej samej profesji nie muszą być identyczne - można inaczej rozdysponować punkty na kilku drzewkach rozwoju. Podobało mi się także, że bohaterowie będą mieli jakieś relacje nie tylko z głównym bohaterem, ale także między sobą oraz z przeciwnikami  - na prezentacji trzeba było pokonać maga, który wcześniej był mentorem jednego z naszych. Spodziewam się, że Bioware zrobi po prostu więcej relacji w swoim stylu, z wyborami w dialogach.

Nowością będzie fakt, że możemy wysłać naszego towarzysza na misję i od jego powodzenia zależeć będzie to, jak się do nas odnosi. Na prezentacji uratowano z sali tortur niejaką Lily, łuczniczkę (z obowiązkowym błyszczykiem na ustach), która należy do naszego oddziału. Prowadzący wspomniał, że będzie na nas wściekła, iż wysłaliśmy ją w tak niebezpieczne miejsce, ale fakt, że ją uratowaliśmy, pozwoli naprawić relacje. To akurat dobry przykład na to, jak wybory mogą kształtować rozgrywkę.

Może być taktycznie! Najmilszą niespodzianką była zdecydowanie walka. Ta slasherowa, w czasie rzeczywistym, bowiem można w dowolnej chwili przełączyć się na każdą z postaci w drużynie,kreując własną dynamikę pojedynku. Przydało się to w czasie potyczki ze smokiem, gdzie prowadzący skakał między postaciami, atakując różne jego kończyny, które miały własne paski zdrowia, aż potwór stracił zdolność chodzenia. Widać, że walka z wielkimi potworami to trend, który rozchodzi się na rozmaite RPG, dobrze, że Bioware po nią sięgnęło. Jest dynamicznie, potężne czary śmigają w powietrzu, a ciosom nie brakuje mocy - każdy, kto kocha takie heroiczne fantasy, powinien być zadowolony.

fot. mat. promocyjne Bioware

Jednak zdecydowanie bardziej ucieszył mnie powrót trybu taktycznego, z widokiem z góry, możliwością zaplanowania wszystkich ruchów i aktywną pauzą, która pozwala skorygować ruchy w trakcie. Na to czekam najbardziej i cieszy mnie niezmiernie, że dostaniemy możliwość przełączania się na niego w każdej chwili.

Bioware jest bardzo pewne siebie, choć na razie nie pokazało niczego, co sprawiłoby, że będę na Dragon Age: Inquisition czekał z wypiekami. Szykuje się solidny RPG w stylu Bioware i sami oceńcie, czy to dobrze, czy źle. Osobiście liczyłem, że pokażą więcej nowości, które naprawiłyby ich wizerunek nadszarpnięty po niezbyt udanym Dragon Age 2. Niemniej ciekaw jestem tego wielkiego świata i olbrzymich stworów do pokonania.

Paweł Kamiński

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)