Wrażenia: The Saboteur

Wrażenia: The Saboteur

Wrażenia: The Saboteur
marcindmjqtx
27.04.2009 16:38, aktualizacja: 11.01.2016 18:19

The Saboteur zapowiedziano w kwietniu 2007 roku, ale musiały minąć aż 2 lata zanim tak naprawdę dowiedzieliśmy się czegoś konkretnego o grze Pandemic. Tom French prezentujący grę na pokazie Electronic Arts wyznał, że to bardzo ambitny projekt i po prostu został ujawniony zbyt wcześnie. Deweloper dopiero rozrysowywał projekt na papierze, a w tym czasie Electronic Arts przejęło studio. Właśnie dzięki nowemu wydawcy udało się ruszyć z pracami nad The Saboteur, dzięki czemu mogłem odbyć wirtualną wycieczkę do okupowanego Paryża.

Nie jest to jednak typowa produkcja, kojarząca nam się z II wojną światową, jak Medal of Honor czy Call of Duty. Deweloper postanowił nie trzymać się tak dokładnie ram historycznych, a bardziej skupić się na ciekawej historii, nawet jeśli miałaby być to zmyślona opowieść. Wymyślono również głównego bohatera - Irlandczyka Seana Devlina - wzorowanego na Williamie Grover-Williamsie. William był odnoszącym sukcesy kierowcą rajdowym, który znajdował się we Francji podczas niemieckiej okupacji. Uciekł do Angli, by ostatecznie stać się agentem sił specjalnych (Special Operations Executive) i pomagać francuskiemu ruchowi oporu. Ostatecznie został złapany i zabity w obozie koncentracyjnym. Sean jest wzorowany na postaci Williamsa, przy czym dla dewelopera ważne było, by powodem jego walki nie była polityka czy walka o wolność, a bardziej emocjonalne pobudki. W takim wypadku nie ma lepszej motywacji niż zemsta na Nazistach za zabicie jego przyjaciela.

Po zarysowaniu fabuły trzeba w końcu zdradzić, o jaki gatunek gry może chodzić. Większość z Was już pewnie wie lub domyśla się, choć ja osobiście byłem troszkę zawiedziony, gdy dowiedziałem się, że to kolejna gra, wykorzystująca tak silnie ideę otwartego świata. W zasadzie można by powiedzieć, że to GTA w trakcie drugiej wojny światowej, choć trzeba oddać deweloperowi, że wprowadził kilka ciekawostek. Najciekawiej zapowiada się cała oprawa graficzna, a raczej sposób jej prezentacji. Podobnie jak w Sin City Franka Millera okupowany Paryż będzie głównie utrzymany w czerni i bieli, a jedyne wyróżniki tego świata to czerwień na flagach, kluczowych miejscach czy też krwi umierających Nazistów oraz pomarańczowy w oczywisty sposób związany z wybuchami. Na szczęście deweloper wyczuł, że grając cały czas w tych odcieniach moglibyśmy się znudzić, więc wprowadzono system Will to Fight. Po wykonaniu misji na danym terenie, niejako odbijamy go z rąk okupanta i już ten fragment mapy nabiera kolorów. Skojarzenie z Prince of Persia jest na miejscu, jednakże tutaj robi to zdecydowanie lepsze wizualne wrażenie i kluczowa jest ta płynność przejścia, powodująca, że w ciągu sekundy przechodzimy z części Paryża pełnego koloru do szarego okupowanego fragmentu miasta.

Jeśli zaś chodzi o samą rozgrywkę to tutaj wielkich zaskoczeń nie będzie. Będziemy sabotować działania wojsk niemieckich, wysadzać zeppeliny (jeden z kilku elementów fikcyjnych), wykolejać pociągi, wysadzać mosty, niszczyć i przejmować czołgi, czyli prowadzić wszelkiego rodzaju działania dywersyjne jak przystało na sabotażystę. Stąd też nie zawsze będziemy chcieli od samego początku rzucić się w wir walki, a częściej przyjmiemy raczej rolę cichego zabójcy, podobnie choćby jak w Assassin's Creed.

Pomoże w tym przede wszystkim system osłon, podobny do tego z Gears of War, przy czym wszelkie przyklejanie się do ścian i obiektów będzie się dziać automatycznie, gdy do nich podbiegniemy. Teraz wystarczy tylko po cichu podejść do odwróconego wroga by skręcić mu kark (takich typów egzekucji będzie w pełnej wersji kilka). Możemy również spróbować metody Altaira i najpierw wdrapać się na wysokie budynki by unieszkodliwić przeszkadzających nam snajperów. Ostatecznie nie zabraknie wielkich ucieczek i efektownych strzelanin, zgodnie z mottem gry: wejdź po cichu, wyjdź głośno.

Warto odnotować, że Sean jest w skakaniu po budynkach tak samo zwinny jak zabójca z gier Ubisoftu, chociaż jego animacje nie prezentują się tak dobrze. Uchwyci się każdego wystającego fragmentu budynku, więc „jeśli myślicie, że na to wejdziecie to na pewno Wam się uda”, przynajmniej tak obiecuję deweloper. W takim wypadku szykujcie się na ładne widoczki, które będziecie mogli podziwiać z samej góry wieży Eiffla.

Jeśli chodzi o przeciwników, to jak zwykle w tego typu grach będzie ich mnóstwo, ale z tego co widziałem to raczej nie starali się oni wykazywać inteligencją. Nie ma jednak, co narzekać na ten element, bo wiadomo, że AI dość często otrzymuje poprawki dopiero pod koniec produkcji, zresztą już teraz chłopaki potrafili napsuć trochę krwi deweloperowi. Głównie dzięki dobremu zestawowi broni, jakimi były karabiny, snajperki, miotacze ognia oraz oczywiście wyrzutnie rakiet.

Pojawił się również system perków, o którym deweloper nie mógł za dużo powiedzieć, ale uwzględniając, że Sean to postać znająca się nie tylko na walce i wyścigach, ale potrafiąca składać ładunki wybuchowe, to otrzymamy zapewne mniej lub bardziej klasyczny system rozwoju umiejętności. Szkoda, że wciąż tak mało wiemy o The Saboteur. Mimo tego Tom French umiejętnie sprzedał mi ten tytuł pokazując, że Pandemic naprawdę chce się skupić na historii i systemie misji, a nie jedynie otwartym świecie. Oczywiście nie zabraknie misji pobocznych, czy też przechadzania się po uliczkach Paryża, ale nie będzie można na przykład do woli odbijać dzielnic stolicy Francji bez pchania do przodu fabuły. Może zmartwi to fanów wszystkich wojen gangów w GTA, ale mimo to, warto trzymać rękę na pulsie, jeśli chodzi o ten tytuł, choć nie powinniście się go spodziewać przed początkiem 2010 roku.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)