The Way - recenzja. Odyseja kosmiczna 2016

The Way - recenzja. Odyseja kosmiczna 2016

The Way - recenzja. Odyseja kosmiczna 2016
Patryk Fijałkowski
07.06.2016 11:03, aktualizacja: 09.06.2016 14:25

A dla przyjaciół Flashback from the Heart of Darkness of Another World. Tak, polski indyk to kosmiczna oda do klasyków - pełna dobrych zagadek i wyrazistego klimatu.

Cześć, jestem Patryk i uprawiam jogę od dwóch tygodni. Musiałem zacząć, żeby nie zniszczyć komputera. Nie zatłuc myszki. Żeby jakoś zatamować ten wartki strumień rozgrzanej, bulgoczącej frustracji. Widzicie, polskie The Way jest bardzo wymagającą grą, co stanowi jednocześnie jej największą zaletę i - miejscami - irytującą wadę. Bezwzględność tego urokliwie staromodnego indyka sprawi, że zatęsknicie za łopatologią gier od Telltale czy bezmyślnością Assassin's Creed.

Żartuję. Rozpierdzielicie klawiaturę, ale bezwzględność ostatecznie docenicie.The Way to precyzyjny miks przygodówki i platformówki 2D ślepo zapatrzony w takie kultowe tytuły jak Another World, Heart of Darkness czy Flashback. Fabularnie gra stawia na siłę prostoty - to uniwersalna opowieść pokazująca, co człowiek jest w stanie zrobić z miłości; ile poświęcić, na co się zdobyć i jak bardzo cierpieć. W pierwszej scenie nasz bohater wykopuje na cmentarzu zwłoki swojej żony. Pięć minut później pomagamy mu wykraść statek kosmiczny. Wszystko po to, by dotrzeć na planetę, która skrywa ponoć tajemnicę nieśmiertelności. Tom, bo tak nazywa się nasz zdesperowany protagonista, zrobi wszystko, by przywrócić życie ukochanej.

Do tego sprowadza się właściwie cała historia. Owszem, gdzieś w trakcie podróży wydarzą się fabularne przeszkadzajki i spowalniacze, ale będą to zaledwie drobne odchylenia; cel pozostanie poruszająco nieskomplikowany. Konstrukcja mocna, jednak skutkiem ubocznym tego podejścia jest fakt, że przez większość czasu (a pogramy mniej więcej z 10 godzin) niewiele się w sumie dzieje. Dopiero finał przynosi trochę ciekawych zdarzeń i szczyptę moralnych rozkmin. Wcześniejsze dziewięć godzin musi tak naprawdę ciągnąć mechanika i wyjątkowa atmosfera. Na szczęście to działa.Ja wiem, że teraz wszyscy hodowcy indyków chcą nas zabrać w magiczną podróż wehikułem czasu i znalezionym w lodówce pixel artem niedługo będziemy smarować sobie kanapki, ale The Way naprawdę potrafi zrobić wrażenie tym, jak wygląda. Rozpikselowane obce planety pełne egzotycznej architektury oraz nieprzewidywalnej fauny i flory prezentują się niezwykle klimatycznie. Czuć, że Paweł Matysik, jeden z trzech autorów gry, pochylił się nad każdym zakamarkiem, krajobrazem czy dziwacznym stworzeniem i zadbał o wszystkie szczegóły w tej pozornie nieszczegółowej oprawie. Grając w The Way, stajemy się gwiezdnymi pielgrzymami.Nieoceniona w tej imersji jest muzyka Panu Talusa, która pojękiwaniem wzmocnionych pogłosem syntezatorów zabiera nas gdzieś daleko w gwiazdy, głęboko w lata 80. Każde miejsce chwali się jakimś wyjątkowym motywem muzycznym, często zręcznie akcentując perypetie naszego bohatera. I tylko czasami robi się monotonnie, gdy siedzimy godzinę nad jakąś zagadką, a w tle przygrywa nam wciąż ten sam kosmiczny szlagier... Ale może to już akurat wina moich szarych komórek? Międzygalaktyczne bóstwa mi świadkiem, że The Way nie cacka się z mózgiem gracza.Ależ ja się nakląłem, grając w tę grę. Ależ się nasapałem. Tyle razy musiałem powoli, ale demonstracyjnie głośno wypuszczać powietrze, tyle razy chować twarz w dłoniach, zaciskając złowróżbnie powieki albo kierować zaciśniętą pięść nie w szafkę, tylko łóżko na przykład, coś miększego...

The Way okazało się wielkim zwycięzcą tegorocznej edycji Pixel Heaven, która odbyła się w miniony weekend. Polski indyk zgarnął aż trzy nagrody: dla najlepszej gry indie, najlepszego debiutu i najlepszej gry retro. Dobrze widzieć, że ponad 23 tysięcy kanadyjskich dolarów, które twórcy uzbierali na Kickstarterze nie poszło w piach.To bardzo trudna gra - zarówno pod względem elementów zręcznościowych, jak i zagadek. Kilka platformówkowych etapów naprawdę sprowadziło mnie na skraj poczytalności. Kilka łamigłówek autentycznie dało w kość, jednocześnie rodząc szacunek dla autorów za pomysły na zagięcie naszej błyskotliwości.

Największą zaletą The Way jest liczba, zróżnicowanie i rosnący poziom zagadek. Czasem musimy wczytać się w notatki, innym razem poprzesuwać odpowiednio bloki czy spróbować przekraść się między wrogimi robotami... Logiczne, abstrakcyjne łamigłówki mieszają się z praktycznymi przeszkodami w rodzaju przerośniętego mecha, którego musimy pokonać podstępem. W trakcie podróży otrzymujemy też zdolności w rodzaju telekinezy albo teleportacji, które potem świetnie łączymy przy rozwiązywaniu nieoczywistych problemów. Myślę, że wszyscy fani kombinowania będą wkosmoswzięci. Bogactwo wyzwań, często pod postacią pajęczyny połączonych ze sobą zagadek, jest stałym źródłem radości i motywującej frustracji.Skłamałbym jednak mówiąc, że ta frustracja zawsze jest taka dobra i super. Nie, czasami wynika z kiepskiego planowania twórców. Największy żal mam do systemu checkpointów, który niejednokrotnie okazywał się irytująco niewygodny. W takich momentach ginął uczciwy poziom trudności, a zaczynała się męcząca upierdliwość. Ciągłe powtarzanie jakiegoś etapu po to tylko, by zaraz po nim wyłożyć się po raz dziesiąty na czymś znacznie trudniejszym zdarzało się odrobinę za często. To akurat ten zły rodzaj archaizmu.

Dopracowania wymaga też pustynny poziom z łowcą nagród. Rozwiązanie jednej z zagadek jest zupełnie nieintuicyjne, a chwilę po nim następuje etap, który wymaga od nas męczącego backtrackingu. Co więcej, jeśli nie zanotujemy pewnej rzeczy - a nie zanotujemy, bo nie mamy pojęcia, że powinniśmy - będziemy musieli z tego backtrackingu zrobić kolejny backtracking i wrócić do punktu wyjścia przez mozolny platformowy fragment... Oj, nie zaplanowano tego za dobrze. Na szczęście istnieje szansa, że twórcy to poprawią; dotychczasowe patche łagodziły już frustrujący poziom trudności niektórych elementów zręcznościowych. Forum gry na Steamie pokazuje, że deweloperzy są otwarci na sugestie graczy.

Pamiętajcie też, że wymieniony wyżej poziom to tylko potknięcie. Tytuł przez większość czasu zachwyca swoimi wyzwaniami, a jedynym stale powracającym uniedogodnieniem są te przeklęte checkpointy.The Way to na pierwszym miejscu przygodówka, na drugim platformówka akcji, a na trzecim klimatyczna podróż przez rozpikselowany, zdobiony elektroniczną melodią kosmos. Fabuły tutaj niewiele i choć intryguje, to ostatecznie pozostawia pewien niedosyt. Paweł Matysik oraz Blaise Sanecki czerpią z oldskulowych autorytetów głównie dobre rzeczy, przypadkowo tylko wyciągając też okazyjną upierdliwość w projektowaniu poziomów.

Platformy: PC

Producent: Puzzling Dream

Wydawca: PlayWay S.A.

Dystrybutor: dystrybucja cyfrowa

Data premiery: 20.05.2016 r.

PEGI: -

Grę udostępnił wydawca. Screeny pochodzą od producenta.

Fani sci-fi oraz gier testujących zarówno nasze mózgi, jak i palce nie powinni się nawet zastanawiać. The Way to lot nowoczesnym statkiem kosmicznym na starą planetę pełną skarbów i sentymentów.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)