The Cartel na celowniku meksykańskich władz

The Cartel na celowniku meksykańskich władz

marcindmjqtx
22.02.2011 23:11, aktualizacja: 06.01.2016 13:53

W Polsce rozpala się stosy pod komiksem, a tymczasem w Meksyku mają własne problemy - planuje się zakazać gry. Nieistniejącej.

Call of Juarez: The Cartel wrocławskiego studia Techland ma opowiadać o stróżach prawa na współczesnym pograniczu USA i Meksyku, którzy walcząc z kartelami narkotykowymi nie stronią od stosowania brutalnych metod. Wcześniej oburzeni pomysłem byli teksańscy strażnicy prawa i telewizja Fox News. Teraz grze przyjrzały się władze meksykańskiego stanu Chihuahua, w którym leży pokazane w grze miasto Ciudad Juarez. Jednogłośnie przegłosowano propozycję do federalnego Departamentu Spraw Wewnętrznych o zakazanie dystrybucji gry na terenie całego Meksyku.

Powód jest dokładnie ten sam, co w przypadku teksańskich kontrowersji: nie można pozwolić, by przemoc, która dla mieszkańców miasta jest codziennością i zagrożeniem została pokazana w grze. Jak mówi kongresman stanu Chihuahua Ricardo Boone Salmon:

Nie chcemy ukrywać, że mamy olbrzymi problem z przestępczością, ale też nie powinniśmy wciągać w takie scenariusze naszych dzieci - nie powinny dorastać patrząc na takie obrazy, nie mając żadnych wartości. Kiedy rok temu zwiedzałem Stany znajomy Meksykanin zdecydowanie odradzał mi wyprawę do El Paso, które graniczy z Juarez. Nic dziwnego - w Juarez w ciągu ostatnich dwóch lat toczące się miedzy kartelami wojny pochłonęły 6000 ofiar. Nie da się więc ukryć, że zaniepokojenie urzędników ma podstawy.

Tylko, że ta gra nie istnieje - jest hasło reklamowe i kilka screenów. Skreślono ją, bo to gra - więc niepoważna. To gra, więc sięgną po nią dzieci.

Chciałoby się powiedzieć: dajcie tej grze szansę - dowiedzmy się jak autorzy mają zamiar pokazać ten problem. Być może zbliżenie gracza do wydarzeń sprawi, że więcej osób zrozumie tragedię w Meksyku, więcej się o niej dowie. Do momentu pojawienia się tych kontrowersji nie miałem pojęcia jak źle jest w tym regionie.

Obawiam się jednak, że nacisk w The Cartel będzie położony na strzelanie. Wtedy nawet dobra fabuła nie zmieni zdania władz Meksyku. Im sceny z gry będą przypominały to, co na co dzień widzą na ulicach. Będą przekonani, że słusznie zakazali swoim dzieciom udziału w tym.

Teraz wszystko w rękach Techlandu - okaże się czy Call of Juarez: The Cartel będzie prostą strzelanką jadąca na kontrowersjach, czy też przy okazji strzelania postara się uzmysłowić szerokiej publiczności problemy Meksyku, nie trywializując ich zbytnio.

[via: GameSpy]

Paweł Kamiński

The Cartel na celowinku meksykańskich władz W Polsce rozpala się stosy pod komiksem, a tymczasem w Meksyku mają własne problemy - planuje się zakazać gry. Nieistniejącej. Call of juarez 3: The Cartel wrocłąwskiego studia Techland ma opowiadać o stróżach prawa na współczesnym pograniczu USA i Meksyku, którzy nie stronią od stosowania brutalnych metod. Wcześniej oburzeni pomysłem byli teksańscy strażnicy prawa i telewizja Fox News. Teraz przyjrzały się jej władze meksykańskiego stanu Chihuahua, w którym leży miasto Ciudad Juarez - jednogłośnie przegłosowano propozycję do federalnego Departamentu Spraw Wewnętrznych o zakazanie dystrybucji gry na terenie całego Meksyku. Powód jest dokładnie ten sam, co w przypadku teksańskich kontrowersji: nie można pozwolić, by przemoc, która dla mieszkańców miasta jest codziennością i zagrożeniem została pokazana w grze. Jak mówi kongresman stanu Chihuahua Ricardo Boone Salmon: Nie chcemy ukrywać, że mamy olbrzymi problem z przestępczością, ale też nie powinniśmy wciągać w takie scenariusze naszych dzieci - nie powinny wyrastać patrząc na takie obrazy, nie mając żadnych wartości. Kiedy rok temu zwiedzałem Stany znajomy Meksykanin zdecydowanie odradzał mi wyprawę do El Paso, które graniczy z Juarez. Nic dziwnego - w Juarez w ciągu ostatnich dwóch lat toczące się miedzy kartelami wojny pochłonęły 6000 ofiar. Nie da się więc ukryć, że zaniepokojenie urzędników ma podstawy. Tylko, że ta gra nie istnieje - jest hasło i kilka screenów. Skreśla się ją, bo to gra - więc niepoważna. To gra, więc sięgną po nią dzieci. Chciałoby się powiedzieć: dajcie tej grze szansę - dowiedzmy się jak autorzy mają zamiar pokazać ten problem. Być może zbliżenie gracza do wydarzeń sprawi, że więcej osób zrozumie tragedię w Meksyku, więcej się o niej dowie. Do momentu pojawienia się tych kontrowersji nie miałem pojecia jak źle jest w tym regionie. Obawiam się jednak, że nacisk w The Cartel będzie położony na strzelanie. Wtedy nawet dobra fabuła nie zmieni zdania władz Meksyku. Im sceny z gry będa przypominały to, co na co dzień widzą na ulicach. Będą przekonani, że słusznie zakazali swoim dzieciom udziału w tym. Tylko jedno nie daje mi spokoju. O wydarzeniach z Juarez na pewno można by nakręcić film (paradokument), napisać piosenkę (protest-song w dylanowskim stylu) albo książkę, że nie wspomnę o reportażu w dowolnym medium, bo to oczywiste. I po każde z tych mediów może sięgnąć dziecko. Kiedy gry osiągną taki status, że będą mogły służyć za komentarz do bieżących wydarzeń? Nie chodzi tu, by wszystkie takie były i zastąpiły rozrywkowe produkty. Na rynku filmowym mamy zarówno filmy wojenne w stylu Rambo jak i poważniejszego Szeregowca Ryana oraz dokumentalne Hurtlocker i Restrepo. Tego samego chciałbym w grach. Kto grał, ten wie jak wczucie się w bohatera może zmusić do zastanowienia, jak może gryźć nas źle dokonany wybór moralny. Czy ktoś, kto nigdy nie grał ma szanse to zrozumieć, czy musimy poczekac na zmianę pokoleniową? Być może interaktywność jest zbyt wielką barierą i stąd strach, że osoby grające nadmiernie wczuwają się w wydarzenia, nawet jeśli pociągają za spust w dobrej sprawie.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)