Sting: podręcznik dla złodzieja?

Sting: podręcznik dla złodzieja?

marcindmjqtx
24.08.2001 15:20, aktualizacja: 08.01.2016 13:15

Kontrowersje wokół gry. O obawy czytelników w sprawie gry „The Sting” - symulacji życia złodzieja - zapytaliśmy Marcina Marzęckiego z firmy dystrybucyjnej CD Projekt

Sting: podręcznik dla złodzieja?

Kontrowersje wokół gry. O obawy czytelników w sprawie gry „The Sting” - symulacji życia złodzieja - zapytaliśmy Marcina Marzęckiego z firmy dystrybucyjnej CD Projekt

Kontrowersyjna gra

„Sting”: podręcznik dla złodzieja?

O obawy czytelników w sprawie gry „The Sting” - symulacji życia złodzieja - zapytaliśmy Marcina Marzęckiego z firmy dystrybucyjnej CD Projekt

Adam Leszczyński: Nasi czytelnicy sądzą, że granie w „The Sting” to świetna zachęta do zostania włamywaczem. Czy Pan nie podziela tych obaw?

Marcin Marzęcki: Nie. Absolutnie nie. Grafika i scenariusz w grze są tak karykaturalne i przerysowane, że nie sposób ich wziąć na poważnie. Nie można przecież powiedzieć, że film „Żądło” z Robertem Redfordem zachęca do popełniania przestępstw, a klimaty gry i filmu są bardzo podobne. Rzeczywistość gry trzeba traktować z przymrużeniem oka.

Wielu psychologów uważa jednak, że dzieci naśladują postaci z kreskówek i gier komputerowych. Nie sądzi Pan, że dawanie im „Stinga” do ręki jest zbyt ryzykowne?

- To prawda, w „Stingu” można zaplanować np. skok na bank. Nie ma tam jednak żadnego instruktażu, tylko klasyczne stereotypy zaczerpnięte z filmów - np. trzeba rozbroić alarm.

W wielu grach występują elementy przemocy, nawet w grach strategicznych - bo trzeba tam zniszczyć wrogą jednostkę, rozbić czołg czy zestrzelić samolot. Wszyscy to jednak akceptują i nikt nie uważa, że granie w gry strategiczne może zachęcać do zabijania. Podobnie jest ze „Stingiem”. Tylko osoby przewrażliwione mogą twierdzić, że zachęca do zostania włamywaczem.

Czy dałby Pan swojemu dziecku zagrać w „Stinga”?

- Myślę, że tak. Ale usiadłbym obok i wytłumaczył, na czym polega różnica pomiędzy zabawą i rzeczywistością. Gry mogą zaszkodzić psychice małych dzieci wtedy, kiedy są zostawiane z nimi sam na sam.

Listy w sprawie „Stinga”

[łamane jak listy - ze znaczkiem. Mogą zostać skrócone na papier]

Nauka zawodu?

Wydaje mi się, że sprawa, którą poruszam, jest naprawdę niepokojąca. Otóż natknąłem się na zapowiedzi gry „The Sting”! - symulacji, mówiąc najdobitniej, życia złodzieja! Wiele przeczytałem o grze i nie wydaje mi się, aby posiadała jakiekolwiek walory oprócz nauki fachu, jeśli można tak mówić o przestępstwie. W końcu postanowiłem ściągnąć sobie demo, aby nie opierać się jedynie na opinii prasy. To, co ujrzałem, naprawdę mnie przeraziło. Planowanie zadania jest tak zrealizowane, że nie tylko dziecko może dojść do wniosku, iż w sumie łatwiej jest kraść, niż żyć uczciwie. W kraju, gdzie przestępstwa stały się normalnością, CD Projekt zdecydował się wydać grę, w której okrada się ot tak! - i to jest dla nich normalne... Mało tego, nawet się z tym nie ukrywają i

reklamują się w prasie branżowej. „Operacja Glemp” wzbudziła wiele kontrowersji, ale „The Sting” jest nieporównywalnie gorszy od naiwnych strzelanek, w których krew leje się strumieniami, bowiem w „Stingu” łatwo wczuć się w prawdziwego przestępcę. Dziwi mnie, że wszyscy traktują to zupełnie normalnie... Przecież można wydawać inne gry! Chęć zysku dystrybutora jest tak wielka, że cena moralna (a w końcu i materialna) może być naprawdę wysoka. Coraz częściej słyszy się, że młodzi ludzie, wzorując się właśnie na grach komputerowych, robią rzeczy, które ujrzeli na monitorze. Czy wydawcy gier zupełnie nie biorą tego pod uwagę? Gdyby do „Stinga” dodali edytor budowli, które można okraść, to pewnie grę zaczęliby kupować prawdziwi bandyci. Choć brzmi to trochę jak starcze zrzędzenie, to jednak uważam, że gdzieś trzeba sobie postawić granicę. Uważam, że gra jest aż za bardzo realna i wcale nie powinna ujrzeć światła dziennego. A już na pewno nie w Polsce!

(nazwisko i adres do wiadomości redakcji)

Kpina z policji?

Symulacja życia przestępcy to z jednej strony bardzo fajny pomysł, a z drugiej - idea godna potępienia. „The Sting” jest naprawdę interesującą propozycją (grałem sporo czasu w demo), ale niestety nie dla wszystkich. Na moim osiedlu jest mnóstwo dzieci, które wcielają się w postacie z gier albo filmów. Nie tylko najmłodsi, ale również młodzież może potraktować grę jako inspirację. Powiem krótko - gra ma coś w sobie. Klimatem i realnością przewyższa wiele innych produkcji... Jedynym jej usprawiedliwieniem jest brak wulgaryzmów i scen przemocy (przynajmniej w demie). Wydaje mi się jednak, że dlatego przeciętny gracz nie odbierze „Stinga” jako typowej „sieczki”, a za to potraktuje ją poważnie i wczuje się w rolę. Na pewno coś w tym jest, skoro nawet ja - absolutny zwolennik gier - poruszam taki temat. Przy obecnym stanie bezpieczeństwa w Polsce gra może zostać odebrana jako kpina z nieudolności państwa w walce z przestępczością, albo po prostu nowoczesny elementarz dla przyszłych złodziei lub pełnej energii i pomysłów młodzieży. Moim zdaniem CD Projekt (zapowiadany polski wydawca) powinien się poważnie zastanowić, czy wydawać „Stinga” w Polsce.

Radmes

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)