Settlers IV

Settlers IV

marcindmjqtx
13.09.2001 17:16, aktualizacja: 21.12.2015 12:23

Kilka lat temu, kiedy wśród komputerów królowała jeszcze Amiga, firma Blue Byte wydała pierwszą grę z cyklu „The Settlers”. Bajeczna, kolorowa grafika, piękne dźwięki (ehhh te ćwierkanie ptaków słyszę do dziś) oraz grywalność uczyniły z niej hit. Potem przyszła i odeszła część druga. Za to „trójka” stała się już przebojem, sprzedanym w ponad 2 milionach egzemplarzy! Nie zarzyna się złotonośnych kur, więc po 18 miesiącach powstała kolejna gra z tego cyklu: „Settlers IV”. Premiera odbędzie się już wkrótce, najpierw w Niemczech. Dystrybutor produktów Blue Byte na terenie naszego kraju udostępnił Valhalli, jako pierwszemu z polskich serwisów internetowych, zaawansowaną beta-wersję gry do testowania.

Settlers IV

Lusiek

Kilka lat temu, kiedy wśród komputerów królowała jeszcze Amiga, firma Blue Byte wydała pierwszą grę z cyklu „The Settlers”. Bajeczna, kolorowa grafika, piękne dźwięki (ehhh te ćwierkanie ptaków słyszę do dziś) oraz grywalność uczyniły z niej hit. Potem przyszła i odeszła część druga. Za to „trójka” stała się już przebojem, sprzedanym w ponad 2 milionach egzemplarzy! Nie zarzyna się złotonośnych kur, więc po 18 miesiącach powstała kolejna gra z tego cyklu: „Settlers IV”. Premiera odbędzie się już wkrótce, najpierw w Niemczech. Dystrybutor produktów Blue Byte na terenie naszego kraju udostępnił Valhalli, jako pierwszemu z polskich serwisów internetowych, zaawansowaną beta-wersję gry do testowania.

Testing... testing... Wisła, słyszysz mnie? Over.

Warczy, brzęczy, kole. Początki są trudne, zwłaszcza, że mój niemiecki kuleje (a w tym języku grać mi przyszło...). Na szczęście zaimplementowano bardzo obszerny poradnik - tutorial, skutecznie i intuicyjnie pokazujący niemal każdy niezbędny do przetrwania aspekt gry. W aż dwunastu krótkich misjach przyjdzie nam się uczyć budowania, planowania, ekonomii i wojny. Autorzy przewidzieli grę w kilku trybach: pojedyncze misje, kampania oraz oczywiście multiplayer. I o ile z oczywistego powodu - braku przeciwnika do walki - nie powalczyłem sobie przez Internet lub sieć lokalną, o tyle zdążyłem zapoznać się zarówno z „singlem” jak i kampanią. Pierwszym, co uderzyło mnie w grze dla jednego gracza, była inteligencja komputera. W poprzednich „Settlersach” często przez wiele godzin spokojnie budowałem swe państwo, by potem zmiażdżyć wroga samą masą. Tu, po kilku poważnych błędach (m.in. nie wysłaniu geologa, by zbadał złoża rudy przed zbudowaniem kopalni) nagle zorientowałem się, że moje słabo obsadzone strażnice są jedna po drugiej przejmowane przez Majów. Rozbudowa wioski, bawienie się produkcją poszczególnych budynków, podziwianie grafiki, itp. tak mnie pochłonęło, że nie było już ratunku... restart. Tym razem byłem mądrzejszy i wybrałem kampanię. Składa się z dwunastu misji i jest prostsza niż singlowy „deathmatch”. Różnica jest taka, że zaczynasz już z rozbudowaną infrastrukturą wioski, którą stopniowo zamieniasz w prawdziwe królestwo. W przeciwieństwie do innych trybów rozgrywki, nie masz też od razu dostępu do wszystkich atrakcji gry, stopniowo będziesz poznawał techniki budowy statków, innych technik walki czy rozwijał swą wiedzę magiczną.

Cztery rasy, cztery światy.

Każda z dostępnych w grze nacji to niejako odrębna gra - chwalą się autorzy. Jak to wygląda w praktyce? Owszem, plemiona różnią się między sobą znacznie. Inna jest grafika ich domostw, inna muzyka towarzyszy poczynaniom ludzików. Różni ich wyznawana religia, bóstwa zapewniają rozmaite czary i cuda. Każda z ras uprawia inne zboża, hoduje inne zwierzęta domowe. Jednak są to rozbieżności w gruncie rzeczy kosmetyczne. Nie grałem na tyle długo, by móc wybudować te najważniejsze, charakterystyczne dla każdej z ras budynki, potężne specjalne jednostki lub pobawić się systemem czarów. Rozbudowa wioski to świetna zabawa, przy której trzeba wykazać się sprytem, myśleniem przestrzennym i umiejętnością planowania. Tym bardziej, że czas goni, a zasobów nie mamy w ilości nieograniczonej. Węgiel, żelazo złoto i ryby kiedyś się wyczerpują. Przynajmniej wodę z młynów i zboże można eksploatować w nieskończoność. Wiem, choć nie miałem okazji tego sprawdzić, że bitwy toczyć się będą zarówno na lądzie jak i na morzach, a potężną w nich rolę odgrywają magowie i dowódcy. Pojawią się machiny wojenne i kilka typów wojsk. Ciekawostką będzie fakt, że w miarę zdobywania doświadczenia mają rosnąć rogi na hełmach wojowników. Takie małe, fajne szczegóły składają się na ogólny, pozytywny obraz gry. Autorzy zapewniają, że podobne, drobne aspekty staną się niezwykle istotne. Nie wystarczy już zbudowanie kuźni, kopalni i pospolite ruszenie, aby wykrwawić każdego wroga. Teraz dowódco, pamiętać będziesz musiał o rekrutacji i morale swych ludzi. Pojawi się wątek ekologiczny, trzeba Wam bowiem wiedzieć, że Morbus to zaprzysięgły wróg wszystkiego, co żyje, a nie jest tworem jego chorego umysłu. Dlatego nie raz przyjdzie nam przywracać do życia tereny, które on i jego pomagierzy przemienią w pustynię.

Ptaszki ćwierkają, kwiatki pachną. Piękny świat...

Wspomniałem o inteligencji komputerowego przeciwnika. Zaskoczył mnie, gdyż sam zaskoczyłem się grafiką. Przede wszystkim nowością jest wielostopniowy „zoom”, czyli przybliżenie i oddalanie ekranu gry. Z perspektywy „lotu ptaka” możemy nagle przypatrywać się pojedynczym kwiatom na łące! Grafika jest szczegółowa. Motyle latają, zające kicają. Trzęsą się źdźbła trawy, płynie strumyk. No i te wszędobylskie ludziki. Osada przypomina mrowisko pełne mrówek. Wszystko odwzorowano bardzo szczegółowo, można bez problemu zobaczyć jak drwal rąbie drzewo, a rolnik kosi zboże. Interfejs też nie powinien nastręczać trudności. Nie ma niestety zbyt wielu tak uwielbianych przeze mnie skrótów z klawiatury, niemniej jest intuicyjny, rozwijane menu, wszystko mieszczące się na zajmującym ćwierć ekranu bocznym pasku nie jest może specjalnie odkrywcze, za to wygodne.

Podsumowując:

...warto czekać na „Settlers IV”. Jeśli nie po to, by zobaczyć świetnie zapowiadającą się strategię rozgrywającą się w czasie rzeczywistym, to choćby po to, by zobaczyć dopracowaną grafikę i produkt o długiej tradycji dobrej zabawy. Pozostaje pytanie, czy „Settlers” przetrwało próbę czasu, czy jest wciąż grą posiadającą magię serii „Osadników”, a zarazem, czy nie jest odtwórcza, zbyt podobna do poprzednika? Już wkrótce będziemy mogli ocenić to sami...

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)