Settlers IV (druga opinia)

Settlers IV (druga opinia)

marcindmjqtx
13.09.2001 17:16, aktualizacja: 08.01.2016 13:13

Oto przydreptali stworzeni z kilku pikseli osadnicy. Zaraz za nimi wyłonił się z kurzu ich starszy brat. Potem zauważyłem gromadę pokrzykujących, i walczących ze sobą Rzymian, Chińczyków i Egipcjan, uciekających przed Amazonkami. Kiedy pomyślałem, że wreszcie trochę odpocznę, nadeszli kolejni Settlersi. Firma Blue Byte nie daje za wygraną...

Settlers IV (druga opinia)

Lusiek

Oto przydreptali stworzeni z kilku pikseli osadnicy. Zaraz za nimi wyłonił się z kurzu ich starszy brat. Potem zauważyłem gromadę pokrzykujących, i walczących ze sobą Rzymian, Chińczyków i Egipcjan, uciekających przed Amazonkami. Kiedy pomyślałem, że wreszcie trochę odpocznę, nadeszli kolejni Settlersi. Firma Blue Byte nie daje za wygraną...

Przygody miniaturowych osadników - Settlersów na trwałe zapisały się już w sercach graczy. Przyczyna jest prosta: gra od samego początku była wyjątkowa. Wokół rozlegał się zgiełk latających rakiet, wizg przeszywających powietrze czarów i dudniących kroków biegających robotów, a osada w Settlers” trwała i rozwijała się nieśpiesznie, lecz systematycznie. I tak oto, 23 lutego premiera czwartej części sagi. Hit tej miary, że, podobnie jak Baldur's Gate 2, pojawia się na naszym rynku w całkowicie polskiej wersji językowej.Settlers IV różni się od innych gier strategicznych rozgrywających się w czasie rzeczywistym z izometrycznym spojrzeniem na świat przede wszystkim sielankowym krajobrazem: ptaszki fruwają, króliczki biegają - cała przyroda oddycha. Świat ten jednak nie do końca przypomina idyllę znaną choćby z Kochanowskiego. Jak to zwykle w grach bywa, pojawił się czarny charakter. Tym razem nazywa się on Morbus Został zesłany na Ziemię za spisek przeciw Jedynemu. Ponieważ cierpi na chroniczną przypadłość, alergię na zieleń, jego nadworny ogrodnik wyhodował magiczne czarne rośliny zdolne zdławić wszelkie życie na Ziemi. Oczywiście, jeśli przedtem nie powstrzymamy Morbusa... Jak każdy dyktator, Morbus ma gromadę wiernych pomagierów, którzy podzielają jego fanatyczną nienawiść do zieleni. Wszędzie, gdzie się pojawią, ziemia czernieje i ginie lub porasta zmutowanymi, obrzydliwymi roślinami.

Arkana

Dowodzić przyjdzie nam Majami, Rzymianami i Wikingami (dwie nowe rasy!). Każda z nich, oprócz oczywistych różnic wyglądu, ma specyficzne budynki, zwierzęta hodowlane i jednostki. I tak np. Majowie szczycą się wojownikami wydmuchującymi lotki z długich rurek i łucznikami posługującymi się ognistymi strzałami, zaś Wikingowie - m.in. brodatymi miotaczami toporów. Podstawowe budynki są u wszystkich nacji podobne, co ułatwia, i tak skomplikowaną, zabawę. Pojawiły się nowe domki: np. chatka myśliwego, który w lesistym terenie może stanowić cenne źródło pokarmu dla górników oraz trzy rodzaje mieszkań dla osadników. Każda z ras dysponuje też odmiennym systemem czarów, gdyż każdy bóg w inny sposób wspomaga swych wiernych: od mniej lub bardziej przydatnych drobnych zaklęć, poprzez zwiększanie walorów bojowych naszej armii, do zsyłania pomocy doraźnej (spadające na głowę deski i cegły mogą czasem być bardzo pomocne). Korzystanie z boskiej interwencji przelicza się na ilość amfor alkoholu, ofiarowanych bóstwu w ofierze. Niestety, za każdym razem trzeba dawać trochę więcej. Cóż, wszystko drożeje... Ponadto autorzy oferują nam jeszcze kilka nowości w przebiegu rozgrywki, oraz, co cieszy szczególnie, gorący jeszcze, dynamiczny engine. Gra jest teraz trójwymiarowa. Kilkustopniowy płynny zoom, pozwala o wiele dokładniej niż dotąd śledzić życie naszych osadników we wszystkich jego aspektach. Szczegółowa grafika mieniąca się wieloma barwami, masa urzekających detali - wszystko to składa się na wrażenie bardziej niż pozytywne. Całość wygląda po prostu znakomicie. Niepowtarzalny klimat The Settlers został nie tylko zachowany, ale niejako stworzony na nowo. Przyjrzyjcie się tylko, jak farmer sadzi zboże, drwal ścina drzewo lub niesie je do tartaku... Na ów klimat nie składa się jedynie grafika. Także fabuła oraz wachlarz dostępnych czarów i jednostek: walkę toczą rycerze, na morzach królują proste statki o ożaglowaniu łacińskim, magię realizują kapłani wzywający swych bogów. Wszystko to cofa nas w minione czasy. Może i prosty to chwyt, lecz gra jest przemyślana i spójna. W świecie „Osadników” nie ma żadnych rozdźwięków. Baśniowa sceneria nie wszystkim się jednak spodoba, niektórzy uznają ją pewnie za kicz. Mnie osobiście bardzo przypadła ona do gustu.

Należy doceniać przeciwnika...

Settlers IV to nowy engine, rasy i czary. Settlers IV to również zmieniona grafika, nowe Mroczne Plemię i kilka innych szczegółów. Jednak eksperci twierdzą, że gra wciąż mocno przypomina swoich poprzedników, a szczególnie - częsc trzecią. Natomiast mój kontakt z Settlers III ograniczył się do jedynie pobieżnego zlustrowania wyczynów kolegów. I jeśli nawet tylko dlatego daleki jestem od postawienia zarzutu wtórności, „czwórka” jest według mnie grą w istotny sposób nowatorską. Trudno przecież wymagać, by autorzy zmienili całkowicie podstawowe zasady gry. Wciąż budujemy nasze państwo od zera lub też, zaczynając od pewnej podstawowej infrastruktury, musimy uczynić z niego potęgę i pokonać Mroczne Plemię (w sensie zarówno ekonomicznym, jak i militarnym). Settlers IV, mimo ćwierkających ptaszków, sielankowego klimatu i grafiki utrzymanej w pogodnych kolorach, jest grą bardzo trudną i bezlitośnie punktuje wszystkie nasze błędy. Wymaga ścisłego myślenia i dokładnego kalkulowania, zmuszając do ciągłego prowadzenia wojny. Siła królestwa uzależniona jest od szeregu surowców: żywność potrzebna jest naszym rzemieślnikom, a rudy żelaza i minerały są niezbędne do szkolenia wojowników i stanowią materiał budowlany. Obok tradycyjnych surowców: węgla, kamienia czy żelaza, pojawia się też siarka (podstawa pracy chemika) oraz różne rodzaje mięs i alkoholi dla poszczególnych nacji. Bardzo istotną rolę odgrywa woda (niezbędny element dla farmerów czy hodowców). Naszych dzielnych poddanych możemy „hodować” w produkowanych domostwach (warto mieć kilka zapasowych mieszkań na wypadek nagłego ataku wroga). Wolnych osadników zatrudnić możemy np. jako tragarzy surowców. Aby odnieść sukces, nie wystarczy jednak zgromadzić wszystkiego w jak największych ilościach. Oto sytuacja hipotetyczna: budujemy zagłębie żywnościowe: farmę, fermę prosiaków, młyn i rzeźnię. Wkrótce później nasz geolog odkrywa bogate złoża złota daleko na północy. Powstaje pytanie: budować nową infrastrukturę, by skrócić dystans czy może lepiej nosić wszystko na barkach tragarzy? A może raczej zbudować farmę osłów i przyśpieszyć transport? Takich wyborów przyjdzie nam dokonywać na każdym kroku. Tym bardziej, że komputer nie próżnuje. Wiele prób i błędów kosztuje wypracowanie najlepszych łańcuchów zależności między różnymi specjalistami, zanim wszystko będzie pracować przynajmniej na tyle sprawnie, byśmy zdołali wyprzedzić elektronicznego przeciwnika.

Cud sztucznej inteligencji

Kolejną cechą Settlers IV jest konieczność planowania kilku ruchów naprzód. Cóż z tego, że mamy kuźnie, skoro brak nam kamienia na budowę warsztatu płatnerza czy koszar? Cóż nam po koszarach, skoro bez kopalni złota ćwiczyć w nich będziemy mogli samych niewykwalifikowanych, początkujących żołnierzy? Błędne decyzje dają o sobie znać w najmniej spodziewanych momentach. Doświadczyłem tego już na początku gry, gdy dwie z moich pięknych, w pośpiechu zbudowanych nowych wież strażniczych nie mogło zostać obsadzone przez żołnierzy, a na budowę kopalń i płatnerza zabrakło materiałów. Pozostało mi jedynie wyburzenie nowiutkich strażnic, aby odzyskać choć połowę włożonych surowców... Jak już wspomniałem, komputer bezlitośnie punktuje nasze błędy i nieraz okazuje się znacznie sprytniejszy od gracza. To już nie ten sam przeciwnik, który w „dwójce” czy „trójce” czekał na „egzekucję”, rzucając od czasu do czasu swe wojska na rzeź. Nauczył się atakować tak, by wyrządzać jak najwięcej szkód i nie marnować sił. Nie tylko bezbłędnie kieruje swym państwem, nie zastanawiając się zbyt długo, czy postawić dany budynek, ale jeszcze do tego często wykazuje spore zdolności strategiczne. Oto przykład: gdy kształt mojego terytorium przypominał klepsydrę, komputer zaatakował je „w talii” i rozdzielił na dwie połówki! Settlers IV oferuje kilka trybów: oprócz gry przez sieć i Internet, możemy oczywiście bawić się w pojedynkę. Pomóc może w tym jedenaście misji treningowych dokładnie wyjaśniających każdy aspekt rozgrywki. Następnie przechodzimy do pojedynczych scenariuszy każdej z trzech ras, lub do kampanii, w której ostatecznie przyjdzie nam zmierzyć się z Morbusem. W walce z tym ostatnim pojawia się wspomniany wątek ekologiczny: Mroczne Plemię pozostawia za sobą zniszczoną, czarną ziemię, która musi być zrekultywowana przez Ogrodnika. Owa postać z łopatką zasadzi również kwiatki i trawkę - upiększy nasze państwo, przyczyniając zadowolenia naszym ludziom, którzy (niestety!) nauczyli się też strajkować...

Łyżka miodu do beczki dziegciu, a może odwrotnie?

Settlers IV nie jest grą dla każdego. Nie każdy bowiem lubi prowadzić powolną, przemyślaną rozbudowę imperium, przygotowując się systematycznie do zadania przeciwnikowi śmiertelnego ciosu. Lecz z drugiej strony, nie każdy też lubi biegać z gnatem w ręku i strzelać do brzydkich kosmitów... Jak w każdej części „Osadników”, razi nieco głupota małych ludzików, którzy, często nie zauważając potrzebnych do przenoszenia materiałów, plączą się pod naszymi nogami imperatora. Interfejs? Nie przeszkadza ani nie ratuje życia, nie jest niczym zachwycającym... Słabą stroną jest też muzyka, która, choć miła dla ucha, przypomina brzęczenie pszczoły. Interfejs? Istnieje... Nie wadził mi ani nie ratował życia, a wspominam o nim teraz, bo wcześniej zapomniałem...Część z Was na pewno zostanie odrzucona przez sielankową atmosferę i pozornie dziecinną grafikę, pozorny brak skomplikowania. Pewnie jeszcze bardziej odrzuci ich, gdy skończą zabawę sromotną klęską już po dwóch godzinach. Część z Was zapewne grała już w Settlers III i uzna że „czwórka” nie ma im zbyt wiele do zaoferowania, jest zbyt mało nowatorska. Jednak wszystkim, którzy do powyższych grup nie należą - szczerze tę grę polecam. Stanowi doskonały przerywnik, sposób na odprężenie się. Czwarta część serii, mimo upływu czasu i ewolucji całego cyklu, zdołała zachować odrębność ”Settlers”, nie zamieniła się w jeszcze jeden RTS, a jednocześnie ma to „coś”, które mnie do niej przyciągnęło wiele lat temu...P.S. I jeszcze uwaga do zespołu odpowiedzialnego za lokalizację. Wobec dobrze wykonanego spolszczenia gry, dziwi brak przekładu scenariuszy innych niż kampania i trzy podstawowych misje każdej z ras.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)