Serce Ulicznego Wojownika bije w Street Fighter 30th Anniversary Collection

Serce Ulicznego Wojownika bije w Street Fighter 30th Anniversary Collection

Serce Ulicznego Wojownika bije w Street Fighter 30th Anniversary Collection
Joanna Pamięta - Borkowska
18.06.2018 11:22, aktualizacja: 18.06.2018 19:52

Nie każdy powrót do przeszłości jest miły. Ale ten...

Bijatyką mojego dzieciństwa był Mortal Kombat 2. Nie wiem do końca, dlaczego. Chodząc do podstawówki, nie analizowałem takich rzeczy. Brutalność pewnie była tego częścią, skoro po przegranej walce kibicowało się kumplowi, żeby dobrze wklepał fatality. Swoje dołożył też Gulash i jego Kombat Korner w Secret Service. Doszło pewnie wiele innych rzeczy i dlatego wsiąkłem właśnie w tę serię. Ale Street Fighter zawsze był blisko. Gdy glanowanie maski zaczynało się nudzić, Ken i Ryu byli gotowi do sparingu.

Platformy: PC, PS4, Xbox One, Switch

Producent: Digital Eclipse

Wydawca: Capcom

Dystrybutor w PL: Cenega

Wersja PL: Nie

Data premiery: 29.05.2018

Wymagania: Windows 7, Intel Core i3 3.0 GHz, 4 GB RAM, Intel HD 4440

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Graliśmy na PS4. Obrazki pochodzą od redakcji.

Z perspektywy czasu mam wrażenie, że nie doceniałem serii Capcomu. Przyzwyczajony do płyciutkiej rozgrywki dwuwymiarowych Mortali, długo nie szukałem niczego więcej u konkurencji.Doceniałem zróżnicowanie bohaterów. W Mortalu każdy miał taką samą podcinkę, uppercut czy obrotówę. W Street Fighterze 2 nawet podstawowe ciosy różniły się charakterystyką u różnych postaci. Ale gdy w nadmorskim salonie gier kręcąc ćwierćkółka Kenem dostawałem wciry od kuzyna terroryzującego mnie zmuszającym do przytrzymywania przycisków Blanką, widziałem w tym tylko kosztowny dla mojej kieszeni detal. Kiedy lata później zobaczyłem w sieci, co zawodowi gracze potrafią wyczyniać z oddanym im do dyspozycji przez Capcom arsenałem, trudno było mi uwierzyć, że graliśmy w tę samą grę.Dzięki Street Fighter 30th Anniversary Collection mogłem odkryć serię na nowo i było to bardzo, bardzo przyjemne przeżycie.Różnie bywa z growymi wspominkami. Chyba częściej odbijam się od rozmaitych remasterów i reedycji, bo nie znajduję w nich tej iskry, która lata temu sprawiała, że kochałem oryginały. Branża idzie do przodu, człowiek się starzeje. Nowe Street Fightery wyglądają kosmicznie i nie wiedziałem, jak wypadnie powrót do klasyki.Tymczasem odpaliłem Super Street Fighter 2 Turbo i... znów miałem ciary na intrze (okładka Secret Service z prężącym muskuły Ryu na zawsze wyryła mi się w pamięci). Pierwszy mecz z SI, drugi, trzeci i jedyne co chodziło mi po głowie, to myśl, jak to jest dalej cholernie ciekawe, bogate, grywalne. I... całkiem zgrabne, jak na gry pewnie czasem starsze od naszych czytelników.Dla pełni nostalgicznych doznań, można wrzucić na obraz filtr rodem z tv CRT czy salonowych wyświetlaczy i nieco je rozmazać. Albo w drugą stronę - zbezcześcić oryginalne proporcje obrazu i rozciągnąć akcję na całą szerokość ekranu. Z ciekawych opcji warto wymienić też możliwość zapisywania stanu w trakcie trybu Arcade.Oczywiście już sam tytuł wspomnianego Super Street Fighter 2 Turbo wskazuje, że gra jest wynikiem ewolucji. Street Fighter 30th Anniversary Collection pozwala nie tyle ją prześledzić, co wziąć w niej udział. Ba, zagracie tu nawet w pierwszego Street Fightera. Powiedzieć, że nie zwala z nóg, to nie powiedzieć nic. Dopiero w którejś z kolei walce przekonałem się, że Ryu faktycznie potrafi puścić tam Hadoukena. Ale obserwowanie jak w kolejnych edycjach zmieniał się Street Fighter 2 było szalenie interesującym doświadczeniem.W zestawie znalazło się miejsce dla aż pięciu iteracji tej odsłony. Warto na własnej skórze przekonać się, czemu dopisek Turbo w dwóch tytułach okazał się niezbędny. Jeśli jedną z waszych pierwszych konsol był Pegassus i kochaliście kartridż ze Street Blaster V, to nie ma szansy, by serce nie zabiło szybciej przy Street Fighter II Turbo: Hyper Fighting - "klonie" tamtej produkcji.

Poznawanie i uczenie się tych gier po latach zapowiada się u mnie na przygodę wakacji. Ta dwuetapowa podcina Guile'a, Vega odbijający się od ścian, Chun-Li stąpająca po nieuważnych łbach - MIÓD. Czy jest ktoś, kto nie był w stanie znaleźć dla siebie wojownika w tej serii? Mi co najwyżej niektórych ze starej gwardii brakowało w najświeższych odsłonach.Kompilacja działa kapitalnie. Kto spodziewał się tylko głównego ekranu, z którego wybierzemy port, który chcemy odpalić, ten nie docenił autorów. Tu najpierw wybiera się tryb, na który mamy ochotę (Online, Offline, Trening), a potem grę. Proces wyjścia z jednego pojedynku i odpalenia trybu Arcade w innym tytule to kwestia kilku sekund. Przydatne, gdy ciągle dostaje się po łbie.Żeby nie było za różowo - tylko cztery gry wspierają rozgrywki sieciowe. Mowa o Street Fighter II Turbo: Hyper Fighting, Super Street Fighter II Turbo, Street Fighter Alpha 3 i Street Fighter III: 3rd Strike. Ale tak z ręką na sercu... po co więcej? Nie widzę w tym nic zdrożnego. Początki Street Fightera 2 fajnie prześledzić, ale niekoniecznie chciałoby się w to grać dłużej. A Capcom tytanem sieciowej infrastruktury nie jest. Choć szczęśliwie donoszę, że nie spotkałem się na PS4 z problemami dotyczącymi doboru graczy. Po kilku sekundach pojawiał się ktoś, kto był gotów spuścić mi wpierdziel. Zwykle w pozbawionym lagów środowisku. Choć jak lagowało, to już na całego i w każdej grze.Street Fighter 30th Anniversary Collection zawiera następujące tytuły:

Street Fighter (1987)

Street Fighter II: The World Warrior (1991)

Street Fighter II: Champion Edition (1992)

Street Fighter II Turbo: Hyper Fighting (1992)

Super Street Fighter II (1993)

Super Street Fighter II Turbo (1994)

Street Fighter Alpha (1995)

Street Fighter Alpha 2 (1996)

Street Fighter Alpha 3 (1998)

Street Fighter III: New Generation (1997)

Street Fighter III: 2nd Impact (1997)

Street Fighter III: 3rd Strike (1999)Krzątając się pomiędzy trybami Arcade (opcje pokroju tempa czy poziomu trudności zmienia się w menu wyboru gry) a obrywaniem w sieci, często wstępowałem do Muzeum. By poczytać o swoich ulubionych bohaterach, posłuchać muzyki z serii czy poznać sekrety dotyczące każdej z produkcji. Fajnie, że autorzy zdecydowali się dodać je pod koniec informacji o tworzeniu każdego z tytułów. Kapitalna jest też możliwość prześledzenia kolejnych klatek animacji ciosów ulubionych bohaterów i ewolucji tych zagrań na przestrzeni serii. Patrzy się na to z przyjemnością. Tak samo jak na mnogość artworków, włącznie z tymi, które nie trafiły do gier.Jest w co dać nura. Na pewno jest to piguła, która może pomóc zniesmaczonym ostatnimi odsłonami serii przypomnieć sobie, czym Street Fighter był, gdy ich oczarował. Jeśli mogę zgłosić brak, to naprawdę nie obraziłbym się za poradniki dotyczące postaci. Pewnie, że sieć od tego pęka, ale z przyjemnością posłuchałbym porad i wspominków zawodowców bez gapienia się na inny ekran. Multimedialność medium, jakim są gry wideo nie została tu do końca wykorzystana.Street Fighter 30th Anniversary Collection to kapitalna sprawa. Nie tylko jako kronika. To po części interaktywna galeria ewolucji serii, ale przede wszystkim pakiet diabelnie grywalnych - dzisiaj! - gier. A w te najważniejsze pogracie też w sieci.

Ja wsiąkłem. Choć leją mnie zawsze i wszędzie.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)