Red Faction

Red Faction

marcindmjqtx
27.09.2001 19:22, aktualizacja: 08.01.2016 13:12

Odwiecznym marzeniem miłośników gier komputerowych jest w pełni interaktywny wirtualny świat - podlegający prawom fizyki, plastyczny i zmienny. „Red Faction", choć jest dużym krokiem w tym kierunku, uzmysławia zarazem iluzoryczność owej idei.

Red Faction

Odwiecznym marzeniem miłośników gier komputerowych jest w pełni interaktywny wirtualny świat - podlegający prawom fizyki, plastyczny i zmienny. „Red Faction", choć jest dużym krokiem w tym kierunku, uzmysławia zarazem iluzoryczność owej idei.

Red Faction

Czerwoni atakują

„Red Faction" to gra akcji, a ujmując temat mniej elegancko, strzelanka. Chodzi o to, by z pomocą potężnego arsenału broni osobistej, stacjonarnych stanowisk broni ciężkiej, a nawet broni pokładowej pilotowanych przez nas pojazdów, utorować sobie drogę do finału. Przy okazji zbawiając świat (przynajmniej w skali lokalnej) i zyskując chwałę niepokonanego bojownika za sprawę. Klasyczny schemat, który przerabialiśmy już dziesiątki razy.

Buduj lepszą przyszłość

Rzecz dzieje się w przyszłości. Wcielamy się w młodego mężczyznę, który padł ofiarą agresywnej propagandy o ciekawej pracy w kolonii na Marsie. Być może, gdyby dorastał w PRL-u, byłby mniej skłonny uwierzyć w atrakcyjność „wyzwania dla prawdziwych mężczyzn, którzy nie boją się ryzyka i chcą dużo zarobić". Parker jednak w imię lepszej przyszłości swojej i całej ludzkości połknął haczyk i podpisał cyrograf z marsjańską kompanią górniczą Ultor.

Po wylądowaniu okazało się, że trafił do, de facto, obozu pracy o zaostrzonym rygorze. Zdesperowani, ciemiężeni górnicy, których w dodatku dziesiątkuje tajemnicza epidemia, w końcu wszczynają bunt. Rebeliantów prowadzi do boju podziemny ruch oporu Red Faction. Jego liderka Eos oraz po cichu wspierający Red Faction wysoki pracownik techniczny Ultoru Hendrix nawiązują przez radio kontakt z Parkerem, prowadząc go przez labirynty sztolni. Niemal w każdym pomieszczeniu czają się strażnicy i najemnicy Ultoru. Czasami w pojazdach pancernych, a czasami wyręczani przez roboty bojowe. Krótko mówiąc, strzelanina na okrągło.

Naszych, czyli uciskaną klasę robotniczą, odróżniamy po czerwonych skafandrach.

Wiercenie dziury w całym

„Red Faction" to jedna z najbardziej oczekiwanych gier akcji ostatnich miesięcy. Duże emocje budziła informacja o wykorzystaniu nowatorskiej technologii Geo-Mod (Geometric Modification) pozwalającej na dużą ingerencję gracza w środowisko. Efektem podłożenia ładunku wybuchowego pod ścianą miało być nie osmalenie, jak dotąd, lecz solidna wyrwa lub kupa gruzu. Strzał z rakietnicy w skałę miał ją skruszyć, tworząc wyrwę; w ten sposób można by nawet drążyć tunele. Mówiąc wprost - świat wreszcie miał reagować tak, jak powinien, gdy już wpadniemy w bojową furię. Obietnice te poniekąd zostały spełnione.

W skałach rzeczywiście można wiercić dziury rakietnicą, a ściany da się burzyć, ale o w pełnej interakcji z otoczeniem nie ma mowy. To, co wykonane z metalu, jest nie do ruszenia. Niektóre szyby rozpryskują się na dziesiątki odłamków, inne jednak są pancerne. To mogę zrozumieć, ale czemu po rozstrzelaniu ściany pancerna szyba wisi w powietrzu, choć nic jej nie podtrzymuje? Czemu po zniszczeniu wszystkich lamp w danym pomieszczeniu jest w nim nadal równie jasno jak przed demolką? Czemu granat rzucony spod powierzchni wody odbija się od tej powierzchni?

Adieu, fabuło

Geo-Mod to technika efektowna, lecz jeszcze bardzo niedopracowana. Tak naprawdę problem tkwi jednak gdzie indziej. Nie można jej swobodnie używać, gdyż bohater gry akcji, w którą wmontowano choćby szczątkową fabułę, zyskałby, paradoksalnie, zbyt wielką swobodę, gubiąc przy tym wątek. Twórcy „Red Faction" świetnie zdają sobie z tego sprawę. Właśnie dlatego bohater buszuje głównie po kopalni. Można ryć tunele w skałach, ale co z tego.

Wyobraźmy sobie jednak, że akcja toczyłaby się w mieście. Rozwalamy ścianę, wychodzimy na ulicę i idziemy, gdzie nas oczy poniosą. Zmęczeni walką z rywalami, którzy czekają na nas w pomieszczeniu, do którego nigdy już nie zajrzymy. Idziemy na plażę. Adieu.

Żaden zespół programistów nie jest dziś w stanie udźwignąć tego problemu. Zarówno koncepcyjnie - jak zapewnić atrakcyjną zabawę w tak wielkim środowisku gry (nasyłać na bohatera płatnych morderców?) - ani technologicznie (jak stworzyć tak wielki świat?). Oczywiście można próbować sięgać po rozwiązania stosowane przez autorów powieści detektywistycznych, którym często także zależy na pełnej kontroli nad wykreowanym światem, i umieścić akcję na statku, malutkiej wyspie, stacji kosmicznej...

Najbliższe idei swobodnego środowiska symulującego autonomiczny świat (rzeczywisty lub alternatywny) są dziś masowe gry sieciowe typu MMORPG, ale w nich zabawa polega na czymś innym niż w grach akcji. To społeczności awatarów - komputerowych wcieleń prawdziwych ludzi. Sami decydują o swych losach, o ramach ogólnie naszkicowanych realiów danego świata.

Zabawa dla pojedynczego gracza wymaga większej pracy koncepcyjnej ze strony autorów gry. I większych rygorów. Dlatego z możliwości Geo-Mod korzystamy w „Red Faction" sporadycznie, bo i nie ma potrzeby marnować amunicji na tępą destrukcję. Czasami trzeba skruszyć` ścianę lub skałę, gdy drzwi są zamknięte, ale to rzadkie przypadki. Bywa i ciekawiej. Pojazd pancerny jadący skalnym mostem jest trudnym przeciwnikiem w walce bezpośredniej. Jeśli jednak rakietami wyrwiemy spod niego skałę, stoczy się w czeluść.

To dopiero początek

Myślę, że potencjał technologii Geo-Mod będzie w pełni widoczny dopiero w grze wieloosobowej. Nie jest przypadkiem, że na tę grę bardzo czekali miłośnicy „Counter-Strike'a". Na pewno już wkrótce powstanie wiele modów do „RF", bo możliwość burzenia ścian zapewnia wiele niedostępnych dotąd opcji taktycznych w drużynowych grach akcji. Dlatego „Red Faction" to zaledwie początek nowego rozdziału.

Dla samotnego gracza bez modemu jest to także interesująca propozycja. Co prawda przygoda kończy się nieco zbyt szybko, oprawa graficzna po kilku godzinach zaczyna nużyć monotonią, a wątek fabularny można było opracować staranniej, ale miłośnicy tego typu gier powinni być usatysfakcjonowani. „Red Faction" jest wart swej ceny - warto zauważyć, że całkiem przyjaznej. Tym bardziej że wydawca najprawdopodobniej udostępni wkrótce kolejny, darmowy epizod „RF" - proszę to jednak traktować jako wiadomość nieoficjalną.

Olaf Szewczyk

Olaf Szewczyk

Red Faction

Producent: Volition,

Dystrybutor: L.E.M.

Wymagania: Pentium II 400 MHz lub K6-2, 64 MB RAM, akcelerator 3D 8 MB RAM, CD-ROM x4

Cena: 49 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)