Po pokazie Borderlands

Po pokazie Borderlands

Po pokazie Borderlands
marcindmjqtx
10.06.2009 11:28, aktualizacja: 15.01.2016 14:09

Do tej poryBorderlands znajdowało się raczej poza rejonem moich zainteresowań. Pamiętałem jedynie, że jest to tytuł, który prawie całkowicie zmienił styl graficzny. Po krótkiej prezentacji gry na tegorocznym E3 okazało się, że warto na niego zwrócić uwagę, o ile lubi się grupowe wyżynanie hord potworków i zbieranie skarbów.

Twórcy definiują swoją produkcję jako RPS - Role Playing Shooter. Jako inspiracje podawane zostały takie tytuły, jak Diablo, Halo i WoW. Deweloperzy nie ukrywają faktu, że chcieli połączyć w swojej grze najlepsze elementy każdej z tych serii. I faktycznie, schemat rozgrywki można uprościć do zabijania potworków w trybie FPP, za co zdobywamy punkty doświadczenia, zbierania łupów i wspólnego "raidowania". Każdy gracz powinien mniej więcej wiedzieć, o co chodzi. Podobieństwa nie kończą się jednak tutaj. Tak, jak w wymienionych wcześniej grach różne kolory oznaczają pospolitość danego przedmiotu, zaś za punkty doświadczenia rozwijamy naszą postać, wykorzystując do tego drzewko umiejętności. Mechanika gry silnie opiera się na poziomach doświadczenia, które zarówno pozwalają nam na używanie rozmaitych umiejętności i przedmiotów, jak również określają, z jakimi przeciwnikami podczas gry się zmierzymy.

Bohaterowie są mocno charakterystyczni, a ich wygląd możemy dopasować w ograniczonym zakresie pod swoje potrzeby. Do wyboru mamy 4 klasy postaci (podane są oczywiście nazwy angielskie): hunter, tank, siren (coś w stylu maga), soldier. Grać możemy sami, bądź też w trybie kooperacji. Znalezione przedmioty przenosić się będą pomiędzy sesjami online i offline, a ich ilość ma być oszałamiająca. Sami twórcy mówią szczerze, że stracili rachubę, ile tak naprawdę rodzajów broni jest w ich grze, w związku z czym wymyślili roboczą odpowiedź: gazylion. 30 misji głównych, 100 pobocznych i maksymalny poziom postaci równy 50 mówi mi, że czeka nas naprawdę sporo zabawy. Obszar gry wydaje się być całkiem spory, zaś DLC jest zapewne jedynie kwestią czasu. Całość hula na Unreal Engine 3.

Mimo, iż świat gry wydaje się być dość ponurym miejscem, uświadczymy sporo humoru - od nazewnictwa klas przeciwników (najtwardsi nazywani są na przykład "badassami"), poprzez lekko zwariowanych bohaterów niezależnych, do wybijania szalonych, zmutowanych karłów ("dlaczego? bo możemy!" jak usłyszałem od dewelopera). Wraz ze stylem graficznym, który uczynił grę jeszcze ładniejszą, pojawiły się też inne zmiany. Rozgrywka stała się bardziej odjechana - na przykład pojawiły się dziwaczne umiejętności, jak choćby strzelanie do swoich towarzyszy celem ich uleczenie (coś jak pozytywne friendly fire).

Wydaje mi się, że dla wszystkich fanów wspólnego strzelania do czegokolwiek, bez większego zaangażowania w fabułę, będzie to jedna z ciekawszych pozycji, jaka ukaże się w tym roku. Radosne przemierzanie pustkowi rodem z Mad Maksa nowo odkrytej planety Pandora, w poszukiwaniu technologii obcych może zapewnić kupę frajdy, zwłaszcza jeżeli dokonuje się go w zacnym towarzystwie. Lekki klimat, tysiące rzeczy do zebrania i polowanie na rozmaite przejściowe formy Punktów Doświadczenia (czyli przeciwników) może nie czynią w moich oczach z Borderlands jednej z najważniejszych premier tego roku, ale na pewno z chęcią pobawię się tym tytułem wraz ze znajomymi.

PS Premiera w październiku tego roku.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)