Pierwsze wrażenia: Afro Samurai

Pierwsze wrażenia: Afro Samurai

Pierwsze wrażenia: Afro Samurai
marcindmjqtx
06.02.2009 14:29, aktualizacja: 15.01.2016 16:12

Korzystając z tego, że Polygamiści rozsiani są po całym świecie, udało nam się nawiązać współpracę z Wojtkiem Kubarkiem, którego użytkownicy naszego forum kojarzą jako qbara. Wojtek mieszka na stałe w USA, a co się z tym wiąże ma szybciej dostęp do gier mających tradycyjne opóźnienie w Europie. Na pierwszy ogień idą jego wrażenia z bardzo oczekiwanego przez nas Afro Samuraia. Czy gra sprostała wymaganiom? Zapraszam do lektury! - JT.

Czas tapirować włosy i ostrzyć katany, gdyż właśnie wyszła gra oparta na kultowym w pewnych kręgach komiksie i filmie animowanym - Afro Samurai. Kiedy Takashi Okazaki - twórca rzeczonej serii - został zapytany o to, co sądzi o grze odparł, że jest bardzo zadowolony z tego, jak Namco Bandai zaopiekowało się jego "dzieckiem". I trudno się z nim nie zgodzić. Grafika wygląda bajecznie, czyli tak jak w komiksie. Cel-shading użyty w grze przypomina XIII, a brak jakiegokolwiek HUDa potęguje uczucie obcowania z komiksem, a nie grą wideo.

Afro Samurai jest prostą grą z gatunku beat'em up (albo hack-and-slash) [albo chodzoną nawalanką - dop. JT], gdzie do kontroli protagonisty używamy dwóch przycisków ataku, skoku i blokowania. Na początku zawiodła mnie zdecydowanie zbyt uboga paleta ciosów czy combosów, ale wraz z upływem czasu doszedłem do wniosku, że tak właśnie powinno być. To miała być w zamierzeniach szybka gra, zatem brakuje czasu na kręcenie kółek gałką poprzedzonych kombinacją 15 klawiszy. Trzeba ciąć przeciwnika jednocześnie rozglądając się już za kolejną, potencjalną ofiarą. Z tej roli 4 przyciski wywiązują się znakomicie, a na dodatek takie rozplanowanie kontroli nad bohaterem umożliwia też graczom casualowym na szybkie opanowanie sterowania.

Skoro mowa o cięciach, combosach i przeciwnikach, to pora przejść do części, która mi osobiście daje najwięcej frajdy - hiper-brutalnej walki. Hektolitry krwi spływają po pięknych pałacach, plażach czy wodospadach - po przejściu naszego bohatera lokacje wyglądają jak rzeźnia po ciężkim dniu pracy. Cięcie, nabijanie, kopanie przeklinających naszą rodzinę trzy pokolenia w tył (tak, nasze stare też!) oponentów chyba nigdy nie dawało mi tyle satysfakcji, co w Afro Samurai. Żeby jednak ta sieczka zbyt szybko nam się nie znudziła, dostaliśmy jeszcze do dyspozycji tryb "focus". Wciskając lewy trigger aktywujemy "skupienie" naszego mistrza miecza, co powoduje, że obraz staje się czarno-biały, a czas nieco zwalnia. Wówczas mamy możliwość dokładnego wybrania miejsca, w którym przetniemy stających nam na drodze łotrów. W pionie czy w poziomie? Uśpiony w każdym z nas rzeźnik będzie w siódmym niebie. Odciąć możemy każdą część ciała - palce u nóg, kawałek brzucha, a nawet odpowiednio wyprofilowany biust (tak, półnagie, wytatuowane paniusie z katanami są obecne). Nic nie poprawia dnia jak przeciwnik leżący w kałuży krwi, wydzierający się wniebogłosy i wymachujący nogami, bo akurat pozbawiliśmy go możliwości trzymania pałeczek. Przynajmniej rękoma.

Nie sposób przejść obojętnie obok ścieżki dźwiękowej. Jeżeli podobała się Wam muzyka z anime Afro Samurai lub Kill Billa 2, to w tej również z pewnością się zakochacie. Rap zmiksowany z japońskimi dźwiękami, które dostosowują się do akcji na ekranie (zwalniają, przyspieszają), dodatkowo potęguje zabawę. Gdy tylko wyjdzie płyta z muzyką, będę pierwszy w kolejce do sklepu - zakup murowany.

Niestety, mało która gra obywa się bez minusów i podobnie jest też w przypadku Afro Samurai. Największy zarzut to kamera, która otrzymuje tytuł najgorszej, z jaką dotychczas się spotkałem. Pod prawą gałką mamy możliwość jej obracania, co jest sprawa kluczową w chodzonych nawalankach ale, na Amaterasu, jak można zrobić ją w trybie invert i nie dać możliwości zmiany tego w opcjach z poziomu gry? Owszem, możemy tego dokonać z menu głównego, ale i tutaj pole działania jest ograniczone, gdyż ustawienie zmienimy jedynie w trybie wertykalnym. Przez wybitnie niedopracowane kamery, która sama ustawia się jak chce, poziomy stricte platformowe lub też bieganie po ścianach a'la Prince of Persia stają się - delikatnie mówiąc - dość uciążliwe. Mam jednak cichą nadzieję, że Namco szybko wyda patcha poprawiającego ten aspekt, gdyż problemy pojawiły się już z przejściem jednego z pierwszych bossów, a wolę nie myśleć co będzie dalej.

Podsumowując, pomimo bardzo uciążliwego systemu obracania kamerą, jest to mimo wszystko całkiem niezła gra. Na pewno nie rozczaruje starych fanów Afro Samuraia, a nowych zachwyci komiksowa oprawa, galony krwi spływającej po ekranie i fantastyczna ścieżka dźwiękowa.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)