NBA Live 2003: W rytmie hip hopu

NBA Live 2003: W rytmie hip hopu

marcindmjqtx
10.01.2003 14:10, aktualizacja: 07.01.2016 12:43

Czasy, kiedy młodociani fani koszykówki chcieli latać jak Michael Jordan, powoli odchodzą w przeszłość. Teraz nadeszła moda na Cartera, Bryanta i McGrady'ego. Dzięki „NBA Live 2003” możemy być tym, kim chcemy. I to na dodatek w trójwymiarze i w rytmie hip hopu.

Czasy, kiedy młodociani fani koszykówki chcieli latać jak Michael Jordan, powoli odchodzą w przeszłość. Teraz nadeszła moda na Cartera, Bryanta i McGrady'ego. Dzięki „NBA Live 2003” możemy być tym, kim chcemy. I to na dodatek w trójwymiarze i w rytmie hip hopu.

W rytmie hip hopu

Czasy, kiedy młodociani fani koszykówki chcieli latać jak Michael Jordan, powoli odchodzą w przeszłość. Liczba idoli znacznie wzrosła. Dzięki „NBA Live 2003” możemy być tym, kim chcemy. I to na dodatek w trójwymiarze i w rytmie hip hopu

Miliony fanów amerykańskiej koszykówki musiały czekać na najnowszą edycję „NBA Live” aż dwa lata. Było warto: to, co otrzymali w zamian, jest połączeniem najlepszych elementów dwóch poprzednich edycji gry (oznaczonych jako 2000 i 2001). Autorzy gry z firmy Electronics Arts w rzeczywistości dali się jednak ponieść fantazji. Bezkarność w ataku i przeciętna gra obronna to cechy gry komputerowej odróżniające ją od rzeczywistości. W zamian za odrealnienie koszykówki maniakalni gracze otrzymali grę, która jest dużo bardziej grywalna od poprzednich wersji. I o to właśnie chodzi: efektowne wsady przeczące prawom fizyki ogląda się tak dobrze jak nigdy dotąd.

Czym różni się „NBA Live 2003” od swoich poprzedników? Przede wszystkim łączy grywalność wersji 2000 z ulepszoną, trójwymiarową grafiką, której przedsmak można było zobaczyć w wersji 2001. W przeciwieństwie jednak do poprzedniej wersji gracze nie są tutaj powoli przemierzającymi parkiet wektorowymi płaszczyznami. Gra zyskała na dynamice. Animowane gwiazdy NBA z Tracym McGradym i Kobe Bryantem bez problemu wykonują najbardziej skomplikowane ewolucje powietrzne, łącznie z przekładaniem piłki pod nogami i tzw. windmillem. Długi lot kończąc najczęściej sążnistym wsadem.

Wizualna uczta

Wizualnie gra sprawia wrażenie, jakbyśmy naprawdę znaleźli się w środku akcji. Pomaga w tym możliwość wyboru punktu widzenia, z którego możemy oglądać mecze. Po niezbyt udanym wizualnie tworze. jakim było „Live 2001”, trójwymiarowa animacja postaci wreszcie wygląda tak, jak powinna. Aby w pełni się nią rozkoszować, potrzeba jednak szybkiej karty graficznej. Tym razem graficy Electronics Arts postawili na urozmaicenie gry wieloma zabawnymi zdarzeniami. Mamy więc irytujących się trenerów, przeżywających mecz zawodników rezerwowych oraz koszykarzy kłócących się z sędziami, a nawet robiących im głupie dowcipy. Ich powtarzalność po pewnym czasie może nużyć, ale za pierwszym razem, gdy przy rzucie spornym zawodnik wyjmuje sędziemu piłkę z ręki i chowa ją za plecami, zaskoczenie jest zupełne.

Lepiej niż poprzednio rozwiązane są animacje widowni. Dotychczas było to niezbyt misterne kopiowanie płaszczyznowe. Teraz trzeba się już trochę baczniej przyjrzeć, aby zobaczyć powtarzalność twarzy. Lepiej wypada też 29 autentycznych, zbliżonych do rzeczywistości hal klubów NBA. Do tego dochodzą dopracowane do perfekcji postacie zawodników z naszym jedynakiem Cezarym Trybańskim na czele.

Jeszcze lepiej niż grafika prezentuje się dźwięk. Muszę przyznać, że nie jestem fanem hip hopu, ale niektóre utwory umieszczonej na ścieżce dźwiękowej tej gry rzucają na kolana. Poprawił się także komentarz.

Nierzeczywista zabawa

„NBA Live 2003” sprawia wrażenie gry stworzonej specjalnie dla tych, którzy kochają w koszykówce szybkie akcje, dynamiczne wejścia i błyskotliwe wsady. W przypadku tych ostatnich można wykonać prawie wszystkie ich rodzaje, jakie można wymyślić. Z obecnym od paru lat w serii „Live” alley-up, który stał się niemal automatycznym zagraniem. Niestety, w ten sposób gra oddala się od prawdziwej koszykówki. W obronę można wchodzić praktycznie jak w masło. Obrońcy podatni są na proste zwody ze wskazaniem na tzw. wieszanie, czyli symulowanie rzutu.

Razi też łatwość mijania obrony po pierwszym kroku. Jedynym ulepszeniem gry defensywnej są utrudnienia w podawaniu piłki i częste, trudne do przejścia podwajanie. Dzięki temu trzeba uważniej rozglądać się, gdzie podaje się piłkę, by ta nie została przechwycona przez poprzednika. Z każdym poziomem trudności jest to co prawda bardziej skomplikowane, ale mam wrażenie, że „NBA Live 2001” była jednak grą trudniejszą.

Ci gracze, którzy lubią szybką i widowiskową akcją i nie przejmują się za bardzo realiami prawdziwej koszykówki, mogą być bardzo zadowoleni z ostatecznego efektu. Ci jednak, których pociągała dotychczas próba przeniesienia przez EA rzeczywistych realiów, mogą być mocno rozczarowani. Tych ostatnich jednak zapraszam na podwórkowe boiska.

Zaniedbani menedżerowie

„NBA Live 2003” niemal jak każda gra nie może się obejść bez minusów. W tym przypadku po raz kolejny nie dopracowano trybu menedżerskiego. Gdzie tkwią błędy? Przede wszystkim nie zmieniono nieudolnego systemu kreowania nowych zawodników. W poprzednich wersjach zdarzało się, że wybierani co roku w drafcie zawodnicy charakteryzowali się dość dziwnymi współczynnikami. I tak centrzy bywali szybsi niż rozgrywający albo lepiej od nich trafiali za trzy. Zrezygnowano też z możliwości dokonywania transakcji między trzema drużynami równocześnie. Rozwiązanie to nie sprawdziło się w poprzedniej wersji. Bardziej realnie wyglądają za to współczynniki ogólne zawodników. Wielu z nich reprezentuje zbliżone umiejętności i w rezultacie ich kariery określi to, jaką pozycję wywalczą sobie w klubie. Wielkim minusem jest jednak rezygnacja z możliwości stworzenia własnej drużyny. Podejrzewam jednak, że użytkowników, którzy sięgają po grę EA głównie po to, by handlować zawodnikami i budować mistrzowską drużynę, jest stosunkowo niewielu.

Najnowsze „NBA Live” to zdecydowanie najlepsza gra koszykarska, jaką dotychczas wydano. Poprawę w stosunku do poprzedników uzyskano kosztem realiów. W zamian gracz dostaje jednak to, co najważniejsze, czyli dobrą zabawę. Nic tak nie cieszy jak obrót wokół własnej osi, przełożenie piłki między nogami i dynamiczny wsad. Pod warunkiem jednak, że się wygrywa.

„NBA Live 2003”

Producent: EA Sports

Dystrybutor: Cenega

Wymagania: Pentium III 450 MHz, 128 MB RAM, grafika 16 MB

Cena: 139,90 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)