Myst III: Exile

Myst III: Exile

marcindmjqtx
14.12.2001 12:29, aktualizacja: 08.01.2016 13:12

Spadkobierca najsłynniejszej gry przygodowej i jednej z najbardziej znanych gier komputerowych w historii. Piękny, pełen tajemniczego uroku, kuszący ciekawie skonstruowanymi zagadkami. I jak mu się oprzeć?

Myst III: Exile

Spadkobierca najsłynniejszej gry przygodowej i jednej z najbardziej znanych gier komputerowych w historii. Piękny, pełen tajemniczego uroku, kuszący ciekawie skonstruowanymi zagadkami. I jak mu się oprzeć?

Myst III: Exile

Pisarz światów

Spadkobierca najsłynniejszej gry przygodowej i jednej z najbardziej znanych gier komputerowych w historii. Piękny, pełen tajemniczego uroku, kuszący ciekawie skonstruowanymi zagadkami. I jak mu się oprzeć?

„Myst” był fenomenem. Nie tylko w świecie młodej jeszcze branży gier komputerowych (premiera - 1993) - to było wydarzenie społeczne. W „Mysta” grali bowiem wszyscy, nawet osoby, które dotąd od gier komputerowych trzymały się z daleka, traktując je jako rozrywkę dla dzieci. Tymczasem „Myst” był grą skierowaną do osób dojrzałych, i to o inteligencji powyżej średniej, bardziej ambitnych, ciekawych i wytrwałych. W „Mysta” grali więc studenci i profesorowie, mężczyźni i generalnie dotąd stroniące od gier kobiety. Grali wszyscy, którzy potrafią czerpać satysfakcję z pokonywania intelektualnych wyzwań. Olbrzymim magnesem była także uroda gry oraz egzotyczny, sugestywny klimat, który pozwalał łatwiej uwierzyć w istnienie bajkowo niezwykłego świata „Mysta”.

Wystarczy wspomnieć, że „Myst” oraz jego wydana cztery lata później kontynuacja „Riven” sprzedały się łącznie w ponaddziesięciomilionowym nakładzie. To olbrzymi sukces, zwłaszcza że mówimy o grze, w której do nikogo się nie strzela.

Przeszłość wraca

W „Myst” poznaliśmy pisarza światów Atrusa. Światy, które wymyśla, mają tę właściwość, że istnieją nie tylko na kartach ksiąg. Raz napisane są jak najbardziej prawdziwe. Można je odwiedzać, można w nich żyć. Jeśli jednak księga dostanie się w niepowołane ręce...

W „Myst” tragedię spowodowało dwóch synów Atrusa - Sirrus i Achenar. W „Myst III: Exile” echa tej tragedii są osnową fabuły. Ktoś, kto pragnie zemsty, także za osobistą krzywdę, którą niezamierzenie wyrządził mu Atrus, kradnie księgę ze światem będącym wielką nadzieją na lepsze życie dla tych, którzy przetrwali.

Jako przyjaciel Atrusa i świadek kradzieży jesteśmy proszeni przez pisarza o pomoc. Ruszamy więc w pogoń za złodziejem. I tak zaczyna się ta wspaniała przygoda. Czeka nas podróż po krainach tak niezwykłych i pięknych, że miło jest na nie choćby po prostu popatrzeć.

Światy jak żywe

„Myst III: Exile” daje nam pełną swobodę w rozglądaniu się we wszystkich kierunkach. Jest to o tyle sympatyczne, że - co uparcie powtórzę po raz n-ty - naprawdę jest na co zerkać. Liczne animacje (lecące ptaki, falujące wodorosty itp.) sprawiają wrażenie, że otaczający nas świat żyje, będąc czymś znacznie więcej niż tylko efektownym landszaftem. W wielu sekwencjach grają aktorzy i doprawdy trudno dostrzec, że scenerie dodano w montażu, korzystając z techniki blue-box.

Wszystko rozrysowano ręcznie, z dużym pietyzmem i sercem. Ogrom włożonej pracy, umiejętności artystów - w tym autorów nastrojowej muzyki - i, co za tym idzie, końcowy efekt muszą budzić najwyższe uznanie. A także pozytywne skojarzenia z inną wybitną grą przygodową „Schizmem: Prawdziwym Wyzwaniem”.

„Myst III: Exile” też jest Prawdziwym Wyzwaniem. Poziom trudności niektórych zagadek koneserów przyprawi o dreszcz podniecenia, resztę zmuszając do sięgnięcia po ściągę. Rasowa gra przygodowa nie może jednak przecież być zbyt łatwa.

Podczas gdy „Myst III” daje większą niż „Schizm” swobodę w rozglądaniu się wokół siebie, polski rywal wygrywa na innym polu. W „Schizmie” podczas przechodzenia z lokacji do lokacji widzimy obrazującą nasz ruch sekwencję filmową. W „Myst III” z miejsca na miejsce przechodzimy skokowo, co czasami może powodować kłopoty z orientacją. Problematyczne jest też to, że kursor myszki nie zawsze sygnalizuje możliwość ruchu w danym kierunku, przez co można coś niechcący przeoczyć. Owszem, gdy stoimy nosem przed drzwiami, zmienia się w łapkę, ale gdy trzeba podpowiedzieć, że w pobliżu jest mało widoczne przejście gdzieś dalej... Może to kwestia gustu, ale wolałbym, aby kursor był bardziej pomocny przy wyszukiwaniu aktywnych elementów lokacji.

Uwaga sadownicy!

„Myst III: Exile” to wielka gratka także dla użytkowników maców. Jak wiadomo, w Polsce trudno kupić grę komputerową na „jabłuszko”, a jeśli już, to kosztuje koszmarne pieniądze - np. „Tomb Rider IV” na www.apple.com.pl wyceniono na 349 zł + VAT, a to jeszcze nawet nie jest górna poprzeczka. Tymczasem każdy egzemplarz „Myst III: Exile” (cena: 99 zł) może być zainstalowany i na pececie, i na macu. W dodatku grę spolszczono. A jeśli ktoś woli oryginalną wersję językową, proszę bardzo - gra udostępnia możliwość dokonania takiego wyboru.

Olaf Szewczyk

Olaf Szewczyk

„Myst III: Exile", Presto Studios, dystr. Play It, cena 99 zł, wymagania: Pentium II 233MHz, 64MB RAM, CD-ROM x4

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)