Kojarzycie sceny z filmów akcji, gdy pozornie błaha transakcja wymyka się spod kontrolii i kończy przystawionym do głowy pistoletem? Mam dla Was podobną historię z życia wziętą. Z grą MMO w jednej z ról głównych. Bo jakżeby inaczej.
Humza Bajawa, 19-latek z Massachusets umówił się z kolegą Jonathanem Doklerem, że kupi od niego niemal 5 miliardów monet z gry Runescape za 3.300 prawdziwych, zielonych dolarów. Co ciekawe Bajawa nalegał na sprzedaż twarzą w twarz. Lekko podejrzliwy Dokler wysłał więc na miejsce transakcji swojego kolegę Davida Emaniego. Do spotkania doszło w szkolnej bibliotece.
W jego trakcie Emani zauważył, że pieniądze są fałszywe. Szybko poinformował o tym Doklera (pozostawali w kontakcie telefonicznym, profesjonaliści) ten jednak był dalej skłonny robić interesy z Bajawą. Wiecie, tu chodzi o monety, to nie żarty. Zaaranżowano zatem drugie podejście. Tym razem panowie spotkali się w klasie, a Emani wziął studolarowy banknot dla porównania z podróbkami.
Szybko doszło do konfrontacji, a cała sytuacja przerodziła się w scenę z filmu Scorsese. Bajawa wyciągnął realistycznie wyglądającą wiatrówkę i przystawił ją do głowy Emaniego. Kazał zadzwonić do Doklera i upewnić się, że ten przeleje miliardy monet na jego konto. Gdy dostał to, co chciał schował broń i uciekł. Bajawa zachował się jak prawdziwy zawodowiec. Oparł się pokusie i nie ukradł Emaniemu niczego. Nawet leżącej gdzieś na stole studolarówki.
"Gangstera" zatrzymano niedługo później i postawiono zarzuty rabunku drugiego stopnia i kradzieży. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Co gorsza, najprawdopodobniej czeka go także ban w Runescape. Twórcy gry, Jagex Games nie tolerują bowiem handlu przedmiotami i walutą swojego MMO.
Dokler zostanie raczej bezkarny, bo jak sam mówi od dawna nie gra w Runescape. Handluje tylko monetami, by zarobić na podręczniki.
Podręczniki. Oczywiście.
Sprawę skomentował następująco:
Nie jestem szczególnie zaskoczony, bo monety prawie niczym się nie różnią od gotówki. Daruję sobie komentarz.
Moją uwage przykuło jednak jedno zdanie w oryginalnym artykule na stronie New York Post.
Emani, który nawet nie gra w tę grę wyszedł bez szwanku. Chłopak po prostu wpadł w niewłaściwe towarzystwo. Dobrze, że tym razem skończyło się tylko na strachu. Jeśli nie przestanie zadawać się z graczami następnym razem może nie mieć tyle szczęścia.
Niech to będzie dla nas wszystkich lekcja.
[via New York Post]
Piotr Bajda