Minimal Affect, czyli Mass Effect w krzywym zwierciadle

Minimal Affect, czyli Mass Effect w krzywym zwierciadle

Minimal Affect, czyli Mass Effect w krzywym zwierciadle
Bartosz Witoszka
24.04.2020 12:30, aktualizacja: 24.04.2020 17:20

Mass Effect jakiego potrzebujemy, a na jakiego nie zasłużyliśmy.

Jest piątek, absolutnie nic się dzieje, a newsy są typowo rozchodniaczkowe, dlatego z otwartymi ramionami przyjąłem zapowiedź komiksowej parodii jednej z najważniejszych serii BioWare. Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem Mass Effecta i jest to dla mnie najprawdopodobniej gra życia. Coś do czego wracam regularnie (ostatnio ponownie skończyłem trylogię) i za każdym razem przebywanie w tym świecie sprawia mi ogromną frajdę.

Minimal Affect Announcement Trailer

Mimo zachwytów jestem jednak totalnie świadomy, czemu ktoś może uznawać tę grę za płytką czy co najwyżej przeciętną. Pomysł na główny wątek nie jest zbyt oryginalny i wszystko sprowadza się do walki z przysłowiowy złem, które wyskoczyło z dziury. Budowanie relacji sprowadza się do wypytywania o każdy aspekt życia danej osoby, by ta w końcu uznała, że jednak jesteśmy spoko.

Podczas tego przejścia uświadomiłem sobie dopiero, że Shepard jest wyjątkowo nijakim bohaterem, a wszystko kręci się wokół towarzyszy, co boleśnie zaprezentowała część trzecia, próbując pokazać, że protagonista ma jakieś przemyślenia, ale są przedstawiane w tak nieciekawy sposób, iż totalnie nikogo one nie interesują. Ale mimo to uwielbiam tę serię i mam wrażenie, że Minimal Affect jest stworzone właśnie dla takich osób – świadomych niektórych mankamentów “Efektu Masy”, ale jednocześnie ceniących te gry za całokształt. Ten zwiastun jakby uśmiecha się do fanów, wrzucając niebieską panią doktor Kiarę (Liara T’Sonio z oryginału), żłopiąca szampana z gigantyczne butli; wielkiego jaszczuro-humanoida, który w oczywisty sposób odwołuje się do Wreksa; są też legendarne wątki romansowe, które z prawdziwą miłością czy budowaniem relacji mają niewiele wspólnego.

A to wszystko w komiksowej oprawie i upchnięte w “masseffectową” rozgrywkę – tak, jestem po stokroć kupiony, dlatego tym bardziej smuci informacja, że gra pojawi się dopiero w 2021 roku. Ponoć na komputerach osobistych i konsolach, ale nie podano jeszcze na jakich dokładnie. A, no i zapomniałbym o tym, kto w ogóle tworzy to cudo: szwedzki deweloper Toadman Interactive, który współpracował między innymi przy tworzeniu Immortal: Unchained czy Battlestar Galactica Online.

Raczej mało prawdopodobne, że BioWare wyda do tego czasu nową część Mass Effecta lub przygotuje remaster trylogii (a przydałoby się, zwłaszcza pierwszej części), więc tym bardziej warto śledzić ten projekt.

Bartek Witoszka

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)