Lucid Dream - recenzja. Sen, z którego lepiej się nie budzić

Lucid Dream - recenzja. Sen, z którego lepiej się nie budzić

Lucid Dream - recenzja. Sen, z którego lepiej się nie budzić
Joanna Pamięta - Borkowska
23.10.2018 15:10, aktualizacja: 23.10.2018 18:01

I świat, w którym boimy się zasnąć.

Świadome śnienie to dziwne zjawisko, w którym umysł jest jednocześnie zdolny do częściowej kontroli świata, ale nie zawsze podważa rządzące nim reguły. Kiedy orientuję się, że potworne pająki chcące mnie pożreć to tylko urojenie, najbardziej logicznym posunięciem jest ogłoszenie się ich królową, bo właściwie czemu nie? Można by pomyśleć, że świadomy znajdowania się we śnie człowiek zacznie go porządkować według zasad rządzących światem na jawie. Ale tak nie jest.

Platformy: PC

Producent: Dali Games

Wydawca: Dali Games

Data premiery: 08.10.2018

Wersja PL: Tak

Wymagania sprzętowe: Windows 7 - 10, Intel Core i3 2.40 GHz, 4 GB RAM, Intel HD Graphics 4000

Grę do recenzji dostarczył wydawca. Graliśmy na PC. Zdjęcia pochodzą od redakcji.

Myślę, że ta zasada pozwoli zaakceptować to, czego doświadczamy w Lucid Dream. Długo zastanawiałam się nad spójnością wydarzeń, który przytrafiają się Lucy, głównej bohaterce. Dziewczynka niesie podwójne brzemię – kalectwa (jest na stałe przykuta do wózka) oraz depresji matki. Ojciec jest nieobecny, dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się o jego losie. Na początku większości rozdziałów rozpoczynamy grę w porze nocnej, zwiedzając przytłaczające biedą i zaniedbaniem mieszkanie. Potem nagle trafiamy na coś nietypowego, na łapacza koszmarów albo zbite lustro i Lucy przeistacza się w kogoś zupełnie innego. Odzyskuje władzę w nogach i ulatuje do innego świata. Moment zapadnięcia w sen nie jest pokazany i właściwie trudno orzec, kiedy dokładnie następuje.Bo świat rzeczywisty wcale nie jest bardziej realny od wizji, które nawiedzają Lucy. Wydaje się mieć sens, ale zbyt wiele w nim jest dziwactw.Ale Lucy zdaje się akceptować to, co się z nią dzieje. Mamusia niedomaga, więc muszę jej pomóc. Księżyc poradził mi, bym poszukała mistrza snów, Onejromantę – dobrze, idę zatem. Nawet wrzucone tu i tam nawiązania do Dalego, grafik Gigera czy różnych mitów i religii po prostu... są. Stanowią rekwizyty, które nie zawsze pasują do świata Lucy, czasami zdają się być tylko świadectwem sympatii grafika do jakiegoś obrazu albo filmu... ale tak to jest we śnie. Spójność w rozumieniu ciągłości niektórych miejsc i zdarzeń, jako przyczynowo skutkowość, to luksus, na jaki trudno liczyć w produkcji Dali Games.Zwłaszcza że finał historii stanowi bardzo ciekawe i zaskakujące odwrócenie sytuacji i zagranie na nosie wszystkim, którym się wydawało, że od samego początku wiedzą, o czym jest ta gra (czyli np. mi). Bardzo, ale to bardzo lubię, kiedy scenarzyści mnie wkręcają. Mówię to bez ironii. Może zabrzmi to buńczucznie, jednak poznałam całą masę różnych historii i odgrywanie w kółko znanych motywów czasami mnie nuży (chyba że mam do czynienia z reinterpretacją). Lucid Dream od strony scenariusza nie jest też jakoś specjalnie odkrywcze, ale nie wkracza na pole banału.Jest w swej wymowie mocno przygnębiające, co stanowi pewien kontrast z narracją. Styl wypowiedzi Lucy i napotykanych przez nią postaci jest baśniowy, miejscami nieco zbyt górnolotny. Brakuje mi, zwłaszcza w postaci głównej bohaterki, szczypty dramatyzmu.A jak prezentuje się Lucid Dream od strony mechaniki? To gra przygodowa oparta o czasami bardzo pomysłowe, a czasami bardzo irytujące łamigłówki i zagadki środowiskowe. Stopień trudności nie rośnie wraz z postępem gry, aczkolwiek muszę zaznaczyć, że dwa najtrudniejsze momenty dostępne były jeszcze w wersji demo, prezentujące kilka pierwszych rozdziałów. Były to: pozornie prosta układanka, z której miał powstać portret sowy, oraz koszmarne, nadmiernie skomplikowane portale. Na szczęście w Lucid Dream dostajemy system podpowiedzi, które same w sobie czasami stanowią mini-zagadki, ponieważ rozwiązania prezentowane są pod postacią prostych rysunków. W przypadku rzeczonych portali niewiele one jednak dają.Pewnym utrudnieniem, zakładam, że niezamierzonym, są bardzo niewyraźne i zlewające się z tłem elementy. Graficznie Lucid Dream jest piękna, ale już szukanie czarnego kabla od żarówki na tle ciemnoszarej ściany było ponad moje siły. Dodatkowo "lizanie" ścian nie zawsze zdaje rezultaty, bo kursor zmienia wygląd tylko na chwilę. Było miejsce, którego jedyna trudność polegała na znalezieniu konkretnego kamyczka, umożliwiającego rozebranie ściany. Tutaj czasami na pomoc przychodzi opcja podświetlenia interaktywnych przedmiotów.Lucid Dream to przygoda na nieco ponad pięć godzin. Poznamy w jej trakcie całą plejadę znanych, ale jednocześnie mocno zwichrowanych istot, oraz zwiedzimy miejsca, które zachwycą nas swym ponurym pięknem. Gra nie ustrzegła się kilku niedociągnięć uprzykrzających życie gracza. Chciałabym jednak, by Dali Games szło dalej w tym kierunku i rozwijało swe artystyczne wizje. Może ich następna produkcja będzie jeszcze bliższa Sanitarium, które w moim prywatnym rankingu przygodówek zajmuje pierwsze miejsce?

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)