Lepiej czytajcie umowy licencyjne, bo możecie skończyć szorując publiczne toalety

Lepiej czytajcie umowy licencyjne, bo możecie skończyć szorując publiczne toalety

Lepiej czytajcie umowy licencyjne, bo możecie skończyć szorując publiczne toalety
Bartosz Stodolny
21.07.2017 13:32

Przyznajcie się, kto bez mrugnięcia okiem klika "next", kiedy na ekranie pojawia się EULA?

Darmowe WiFi - kto go nie lubi? Pójść do parku, wyjąć tablet, smartfona czy co tam nosimy ze sobą i cieszyć się Internetem bez pożerania limitu narzuconego przez operatora komórkowego. Dlatego kiedy brytyjski dostawca usług darmowych hot spotów Purple postanowił udostępnić darmowe połączenie mieszkańcom pewnego miasta, ludzie bardzo chętnie z niego skorzystali.

Oczywiście żeby podłączyć się do Sieci, konieczne było wyrażenie zgody na umowę licencyjną, czyli EULA. Ponad 22 tysiące osób kliknęło "yes" na swoich urządzeniach i cieszyło się darmowym dostępem do Internetu. Zabawa polega na tym, że w umowie zawarto dodatkowy paragraf, w którym użytkownik zgadzał się na 1000 godzin prac społecznych. Wśród nich było między innymi czyszczenie publicznych toalet, sprzątanie chodników, przytulanie bezdomnych zwierząt czy... malowanie ślimakom muszli, by ich żywot był trochę weselszy.

Obraz

Był też konkurs: każdy, kto zgłosił rzeczony paragraf, mógł otrzymać nagrodę, co oczywiście było zaznaczone w umowie. Zrobiła to jedna osoba, czyli - jak podaje Purple na swojej stronie - 0,000045% wszystkich korzystających. Provider pisze, że nie zamierza ścigać delikwentów i przymuszać ich do wypełnienia zobowiązań z umowy, a w akcji chodziło o zwrócenie uwagi na to, jak chętnie godzimy się na wszystko, co nam się podsunie.

Jak ma się to do gier, zapytacie? Przecież zanim w cokolwiek zagramy, też musimy wyrazić zgodę na umowę licencyjną. I większość z nas (ja też) zwykle ignoruje ten etap instalacji gry. A potem zdziwienie, że na Steamie nic nie jest nasze i kupujemy jedynie możliwość grania. Albo gra nagle zmienia wymagania sprzętowe i okazuje się, że już nie zagramy w coś, za co przecież zapłaciliśmy spore pieniądze. Albo, to już nie o grach, rozsyłamy durne łańcuszki o Facebooku jako firmie publicznej i braku zgody na wykorzystanie naszych zdjęć. Z kolei bezmyślne przeklikiwanie się przez kolejne etapy instalacji Windowsa 10 powoduje, że zrzekamy się swojej prywatności na rzecz Microsoftu.

Obraz

Co ciekawe, sklep dał możliwość niewyrażenia zgody na takie coś i "ptaszka" odhaczyło 7,5 tysiąca klientów. Z kolei Larian Studios, twórcy Divinity: Original Sin, zamieścili w Euli zapis o nagrodzie dla pierwszych stu osób, które ją przeczytają. Tutaj danych nie mamy, ale deweloper poinformował na Facebooku, że jest zdziwiony tym, ile osób faktycznie przeczytało umowę i poinformowało o tym fakcie.

[fbpost url="post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FLarianStudios%2Fposts%2F1000420420018156&width=500" width="500" height="598"]

A wiecie, co byłoby najlepsze i zachęciło do czytania umów licencyjnych? Pisanie ich tak, jak twórcy Eldritch.

Obraz

Bartosz Stodolny

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)