Kupujcie balonówkę i odpalajcie Duke Nukem 3D. Po 20 latach to wciąż świetna gra

Kupujcie balonówkę i odpalajcie Duke Nukem 3D. Po 20 latach to wciąż świetna gra

Kupujcie balonówkę i odpalajcie Duke Nukem 3D. Po 20 latach to wciąż świetna gra
marcindmjqtx
22.01.2015 11:10, aktualizacja: 15.01.2016 15:37

Ileż to już powrotów do gier z "dawnych, dobrych lat" kończyło się wielką podnietą na ekranie tytułowym, a później płaczem... Bo okazywało się, że gra, którą pamiętamy, wyglądała zupełnie inaczej, a i pokraczność sterowania kiedyś nie była aż tak bardzo wyraźna. Ale nie z Księciem te numery, brachu. On dalej kopie po tyłkach, jakbyśmy dopiero co świętowali nadejście 1996 roku.

AAhhh... much better! Dlaczego zebrało mi się na wspominki o Duke Nukem 3D? Muza nazywa się Duke Nukem 3D: Megaton Edition i trafiła w styczniu do zestawu gier dorzucanych do PlayStation Plus. Jakiś czas temu nawet nabyłem chyba to wydanie w jakimś zestawie na PC, ale mimo autentycznej ochoty na zastąpienie wspomnień o Duke Nukem Forever jeszcze kilkoma rundkami "prawdziwego" Księcia, moja niechęć do grania na komputerze wzięła górę.

Duke Nukem 3D: Megaton Edition - zwiastun Ratowanie się wydaniem konsolowym pachniało desperacją. Byłem gotów na szybkie zamknięcie oczu - by piksele nie wyżarły mi siatkówek - i wyłączenie konsoli po omacku. Innym powodem błyskawicznego pożegnania się z grą mogło być sterowanie. Dzisiejsze strzelaniny dają radę na padzie, ale w 1995 roku rządziła klawiatura. Czy to może działać na DualShocku albo - o raju - na Vicie?

Działa wybornie, a Duke Nukem 3D: Megaton Edition przenosi do czasów, gdy każdy fajny dzieciak w szkole znał odzywki Księcia na pamięć.

Czerwony, żółty, niebieski? Nie mogą ich po prostu zabić? Nie trzeba szukać różowych okularów, nie trzeba przymykać oczu i uciekać w krainę wspomnieć. W Duke Nukem 3D gra się równie świetnie, jak dwadzieścia lat temu. Pewnie, że kanciaste, ciosane w pikselowym kamieniu areny potrafią rozśmieszyć, ale w samej zabawie nijak to nie przeszkadza. Ba, odpalenie tego wydania powinno być obowiązkiem dla wszystkich, którzy pogodzili się już z faktem, że współczesne FPS-y przeciągają gracza korytarzykami od jednej wyreżyserowanej sceny do drugiej. Mówią mu, gdzie stanąć, gdzie patrzeć, ba, zdarza się, że mówią nawet, z czego strzelać.

Duke Nukem 3D: Megaton Edition/fot. Steam

Pamiętacie jeszcze taki moment w strzelaninie, w którym zacięlibyście się na czymś innym, niż kolejne fale wrogów? Jakąś chwilę zagubienia i drapania się po głowie? Duke Was przetrenuje i przypomni, że, zgodnie z logiką, czerwone drzwi otwiera się czerwonym kluczem, który znajdziecie za drzwiami koloru zielonego. Gdzie indziej trzeba będzie pobawić się przełącznikami, które mogą otworzyć drzwi, zamienić striptizerki (Shake it, baby! - tak, jest za trofeum) w potwory czy przeprowadzić ekspresowy demontaż CAŁEGO budynku po drugiej stronie ulicy. Ech, ta feeria eksplozji!

Kiedyś chyba nie docenialiśmy geniuszu projektantów poziomów pracujących w 3D Realms. Ale jak mogłem to robić, gdy w dniu premiery DN3D miałem 11 lat? Czy teraz - 20 lat później - trzeba lepszego dowodu na wielkość Księcia, niż fakt, że znów trudno odciągnąć mnie od ekranu? Do pełni szczęścia brakuje mi chyba tylko paczki gum Turbo.

Która ulubiona? Wszystkie!

Nie mogę przestać. Nie potrafię się zdecydować, która broń jest moją ulubioną, bo wychodzi na to, że chyba wszystkie. Nie potrafię powstrzymać uśmieszku, gdy kolejna grupa płaskich przeciwników wydaje ostatnie tchnienie, a czasem nie umiem też ukryć gęsiej skórki, bo spece od oprawy audio sprawili, że wrogowie ryczą należycie upiornie.

Nie zrozumcie mnie źle - nie twierdzę, że wszystkie współczesne strzelaniny trzeba wywalić do kosza, cofnąć się do XX wieku i zacząć ewolucję gatunku na nowo. Miło byłoby jednak od czasu do czasu zagrać w coś innego. Coroczne tasiemce coraz trudniej od siebie odróżnić.

Duke Nukem 3D: Megaton Edition/fot. Steam

Daję słowo, że gdy po raz pierwszy umarłem w Duke Nukem 3D, poczułem radość. Później umierałem w tym miejscu jeszcze kilkukrotnie (mimo że po śmierci w Megaton Edition sami wybieramy moment odrodzenia), bo... nie miałem apteczki, a zdrowie jakoś nie chciało się samo zregenerować. Aż doznałem olśnienia: "przecież ta ściana aż prosi się o wyburzenie rakietą, a jeśli dobrze pamiętam...". Zdrówko podreperowane, można było iść dalej.

Na 100% albo wcale Kiedyś dostęp do nowych tytułów nie był tak łatwy jak dziś, gdy wystarczy kliknąć dwa razy, by dorzucić kolejne tytuły do kupki gier, w które i tak się nie zagra. Wtedy grało się do upadłego w to, co było, przechodząc wszystko na sto procent i wkuwając na blachę sekrety. Odkryte samodzielnie, bo czasy wszechwiedzącego Internetu jeszcze nie nadeszły.

Powiedzcie mi, że nie znacie lokacji wszystkich skrytek na pierwszych poziomach pierwszej kampanii Duke Nukem 3D, a nie uwierzę. Megaton Edition to świetna okazja, by odblokować te uśpione rejony w pamięci. Za każdym razem, gdy obmacywana ściana czy okno ujawnia sekret, przybijam mentalną pionę Maciowi sprzed 20 lat.

Come get some! Jeśli lubicie czasem powspominać, to musicie odpalić Megaton Edition. To w połowie wciąż świetna i bez trudu broniąca się rozgrywką, napakowana zawartością gra, a w połowie wehikuł czasu. Owszem, starych gier w nowych wersjach nie brakuje, ale akurat ta... naprawdę działa. Wystarczył odgłos wybuchu na ekranie tytułowym, pierwsze przeładowanie gnata i ryk Pig Copa, bym zaczął negocjować z naczelnym przełożenie kilku tekstów na później.

Nie bójcie się Duke Nukem 3D: Megaton Edition. To świetne wydanie, które przypomni Wam ulubioną grę bez szargania wspomnień.

Maciej Kowalik

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)