Paweł Olszewski: Burnout i Mercenaries to były dwie świetnie rokujące serie, które już pod skrzydłami EA wyzionęły ducha. W EA powstało też rewelacyjne Dead Space, ale szybko skręciło w dosyć niepożądanym kierunku, i też umarło, razem ze swoimi ojcami. To od tej decyzji wziął się pomysł na temat Klubu. Szkoda mi tych gier i stojących za nimi studiów developerskich, odpowiadając jednak na pytanie “Którego zamkniętego studia developerskiego najbardziej nam szkoda?” trochę przewrotnie napiszę, że … Valve.
Firma istnieje i ma się dobrze (jej prezes też), od dawna nie jest już jednak studiem developerskim, a platformą cyfrowej dystrybucji. Ludzi, którzy odpowiadają za Portala czy Half-Life’a już tam nie ma. Planów kontynuacji tych gier też, nad czym naprawdę ubolewam. Dosyć późno załapałem się na szał na gry Valve, w sumie dopiero wraz z premierą Orange Boksa na PS3, ale z miejsca pokochałem to pomarańczowe pudełeczko, dokupując potem oczywiście Portala 2.
Dziś Valve i gry to MOBA i plan na karciankę. Czyli wybitnie nie moje klimaty. Na developerze tym już dawno postawiłem więc krzyżyk i znajduje się on u mnie tuż obok naprawdę zamkniętych firm.
Adam Piechota: [Adam dostał do zrecenzowania Mario na Switcha i nie ma typa. Taka sytuacja – dop. red.]
Patryk Fijałkowski: Nie mam raczej zamkniętych studiów, do których pałałbym jakimś wyjątkowo silnym uczuciem. Ale szkoda mi na przykład Neversoftu, bo kojarzy się z dzieciństwem. Już samo logo z przebijanym okiem, nie wspominając o wszystkich tych Tonych Hawkach – hangarach, szkołach, zbieraniu kaset VHS i słuchaniu przekozackiej muzyki. Neversoft stworzył też MDK, który bardzo mnie fascynował w młodości – głównie dlatego, że nigdy w niego nie zagrałem. Patrzyłem tylko na dziwacznego protagonistę na stronach ówczesnych gazet i jarałem się, jaka to musi być świetna gra, wyobrażałem sobie, co w niej może być. Mam wrażenie, że to studio zostawiło zaskakująco wyraźny ślad w mojej pamięci.
Dominik Gąska: Westwood! Fakt, że wcześniej tak przeorany przez EA, że w momencie zamykania chwile świetności miał dawno za sobą, ale to była firma mojego dzieciństwa! Uwielbiałem Command & Conquer, Red Alerty, a kiedy zrobili przygodówkę – Blade Runnera – to zakochałem się i w tym świecie (który, ciekawostka, właśnie w grze dopiero poznałem, film obejrzałem już później właśnie z jej powodu). A że w dodatku mieliśmy w tym tygodniu newsa o zamknięciu przez EA Visceral Games, to przypomnienie Westwood Studios wydaje się jeszcze bardziej na miejscu. Złe EA. Złe.
Bartek Stodolny: Brakuje mi Sierry i jej dawnych przygodówek, na których zjadłem zęby. Niby Activision reaktywowało markę i dało nam nowe King’s Quest, ale to już nie jest moja Sierrra (i nie moje King’s Quest). Brakuje mi tego charakterystycznego humoru z Larry’ego czy powagi i złożoności Police Questa zanim stał się SWAT-em. A skoro przy point and clickach jesteśmy, nie sposób pominąć LucasArts. Już pal licho te wszystkie gwiezdnowojenne latadła albo Jedi Knighty, ale nowego Indianę Jonesa przyjąłbym z otwartymi ramionami i jeszcze pisał do studia listy z podziękowaniami.
Przeczytaj także:
- Kupka wstydu czy świeżutka premiera – co wygrywa? [Klub Dyskusyjny]
- Hype czy ziew – jarają was jeszcze kolejne zapowiedzi Gwiezdnych wojen? [Klub Dyskusyjny]
- Kim jesteś w grach? Dobrym samarytaninem czy typowym zbirem? [Klub Dyskusyjny]
- Realizm czy arcade – jakie gry sportowe wolisz i dlaczego? [Klub Dyskusyjny]
- Najlepsze gry na 6/10 [Klub Dyskusyjny]
- Godzinka dziennie czy od wieczora do rana – jak konsumujesz gry [Klub Dyskusyjny]
- Back to school. I do grania na lekcjach. Z jakimi tytułami kojarzy nam się szkoła? [Klub Dyskusyjny]
Redakcja