Od premiery Google Stadii minął już ponad tydzień i choć usługa działa, pozwalając użytkownikom na rozgrywkę w nowe tytuły nawet na sprzęcie, który aktualnie sprawdzi się co najwyżej jako maszyna do pisania, to z wielu obiecywanych na premierę funkcji musiano ostatecznie zrezygnować. Między innymi z rozdzielczości 4K i 60 FPS-ów, co rzecz jasna nie spodobało się graczom.
Our Stadia Pro lineup keeps on growing! Tomb Raider: Definitive Edition and Farming Simulator 19 are both coming to Stadia Pro in December. Just log-in & redeem them at no additional charge with Stadia Pro.
Check out our blog for additional details → https://t.co/dNveExnzuw pic.twitter.com/9L8K6NWaxj
— Stadia (@GoogleStadia) 26 listopada 2019
Google, widząc, że musi udobruchać użytkowników nowego sprzętu, dodało do abonamentu Stadia Pro (koszt około 39 złotych) cztery gry, które wcześniej należało kupić za pełną cenę (okej, nie taką pełną, bo gry były w promocji, ale i tak wymagało to oddzielnego zakupu). Dwie z nich (Destiny 2 i Samurai Shodown) dostępne są od razu, z kolei następne (Farming Simulator 19 i Tomb Raider: Definitive Edition) miały zostać udostępnione w grudniu. I właśnie o te tytułu rozbija się cała sprawa, bo część użytkowników chcąc sobie po prostu w coś zagrać, zdążyło wydać już pieniądze.
Sytuacja trochę przypomina tę z Shadow of the Tomb Raider, o której więcej pisał dla Was Bartek Stodolny. Tam głos graczy zdał się na niewiele, a cena gry się nie zmieniła, z kolei tutaj użytkownicy Stadii mogą ubiegać się o zwrot pieniędzy, kontaktując się z centrum obsługi.
Ewidentnie Google nie przewidziało tego ruchu zwłaszcza, że dla wszystkich posiadaczy Stadii wspomniany abonament jest darmowy przez trzy miesiące.
Bartek Witoszka