Heroes of Might & Magic IV - zapowiedź

Heroes of Might & Magic IV - zapowiedź

marcindmjqtx
18.11.2003 08:00, aktualizacja: 08.01.2016 13:01

Czy powabowi tęczowej grzywy i równie barwnego ogona jednorożca z „Heroes of Might & Magic IV” mogłaby się oprzeć jakakolwiek klacz? Nie trzeba być hipofilem - wystarczy nie być hipokrytą, by po ujrzeniu tego baśniowego stworzenia w pełnej krasie jęknąć cicho z zachwytu

Heroes of Might & Magic IV - zapowiedź

Czy powabowi tęczowej grzywy i równie barwnego ogona jednorożca z „Heroes of Might & Magic IV” mogłaby się oprzeć jakakolwiek klacz? Nie trzeba być hipofilem - wystarczy nie być hipokrytą, by po ujrzeniu tego baśniowego stworzenia w pełnej krasie jęknąć cicho z zachwytu

Pierwszy rzut oka na „Heroes of Might & Magic IV”

Rajskie ptaki nad tarniną

Czy powabowi tęczowej grzywy i równie barwnego ogona jednorożca z „Heroes of Might & Magic IV” mogłaby się oprzeć jakakolwiek klacz? Nie trzeba być hipofilem - wystarczy nie być hipokrytą, by po ujrzeniu tego baśniowego stworzenia w pełnej krasie jęknąć cicho z zachwytu.

Z satysfakcją donoszę, że gra, która zapowiadała się na wydarzenie, wydarzeniem z pewnością będzie. I to nie tylko dlatego, że jest wyjątkowo miła dla oka. W końcu jednorożce z poprzedniej gry w cyklu, całe maści perłowobiałej, też wyglądały pięknie. W „HoMM IV” ulepszono praktycznie wszystko, co tylko się dało.

Przyznam, że miałem pewne obawy, czy studio 3DO podoła oczekiwaniom. Cykl „Heroes of Might & Magic” to przecież fenomen - każda jego kolejna odsłona była lepsza od poprzedniej i choć wydawca nie wzbraniał się przed odcinaniem kuponów („HoMM III” doczekało się aż sześciu oficjalnych dodatków!), to jednak twórcy byli w stanie sprostać rosnącym oczekiwaniom klienteli. Ale jak długo można utrzymywać tak wysoką formę?

Ani chybi znów jakieś czary

Już po pierwszych minutach zabawy mogłem odetchnąć z ulgą. Co prawda miałem okazję testować grę w formie kadłubkowej, ale nawet ten ogryzek dał mi wyobrażenie o olbrzymim potencjale „Heroes of Might & Magic IV”.

Długo oczekiwana czwarta część najsłynniejszego cyklu strategii turowych w konwencji fantasy to przykład zdrowej ewolucji. To, co sprawdzone, zostało zachowane, ale po logicznych modyfikacjach (choćby oznaczało to „tylko” bardziej imponujący wygląd). Wzięto pod uwagę vox populi, wprowadzając na życzenie graczy zmiany fundamentalne - i tak, o czym już rozniosła się wieść, bohaterowie nie tylko rzucają czary, ale i walczą na pierwszej linii. Cieszy mnie również - choć w tej kwestii zdania będą pewnie podzielone - że w imię wysokiej jakości produktu zespół 3DO schował do kieszeni dumę i wprowadził rozwiązania, które sprawdziły się u konkurencji.

Żywy duch w bojowej machinie

Dobrym tego przykładem jest proces rozbudowy miasta. W pewnym momencie musimy zdecydować się na jeden z dostępnych rodzajów budowli, dzięki czemu będziemy mogli w tym mieście wynajmować tylko wojska określonego typu. Postawiliśmy na balisty? No cóż, musimy zapomnieć o pikinierach.

Taki imperatyw jest wprawdzie rozwiązaniem stosowanym nie od wczoraj, ale to zapewne sukces konkurencyjnej gry „Disciples” proponującej podobne alternatywy dał projektantom z 3DO do myślenia. Jeśli kogoś razi ta zbieżność, może należy przypomnieć, że „Disciples” to w dużej mierze beztroskie naśladownictwo oryginalnej koncepcji „Heroes of Might & Magic”.

Skoro już wspomnieliśmy o balistach, warto dodać, że w „czwórce”, w przeciwieństwie do „trójki”, nie musimy poprzestać na jednej! Można zbudować cały ich oddział. Notabene, wreszcie dodano do balisty działonowego. Niby drobiazg, ale widok machiny, która strzelała sama, budził we mnie zawsze mieszane uczucia. Aż takiej automatyzacji w świecie smoków i magii bym się nie spodziewał. Czyżby?... Okazało się, że znów byłem w błędzie.

A wszystko przez krasnoludy. Inna rzecz, że w końcu po kim jak po kim, ale po tych niechętnych czarom bywalcach kopalni można było spodziewać się technologicznej dywersji.

Wielkie i wredne stalowe bydlę

Proszę się nie obawiać, laserów i czołgów w tej grze na szczęście nie uświadczymy. Owszem, kiedyś, jeszcze za czasów „HoMM III”, były plany wprowadzenia miasta z futurystycznymi mieszkańcami. Gracze zgodnym chórem orzekli jednak, że nie mają ochoty oglądać bestii uzbrojonych w ręczne piły spalinowe. Autorzy gry nie zlekceważyli opinii swych żywicieli i mądrze zrezygnowali ze złego pomysłu.

Postępu jednak nie da się zatrzymać. Plemię krasnoludów skonstruowało stalowe machiny kroczące, przypominające skręcone z kątowników smoki. Krasnolud kieruje takim bydlęciem, siedząc na nim okrakiem. Duże to i niebezpieczne, ale na szczęście nijak nie kojarzy się z czołgiem. Reszta potworów to oklepana proza - jakieś banalne zjawy trzymające w dłoniach odcięte głowy, demony, swojskie jednorożce...

Za to prezencja owych bestii budzi żywe emocje. Nie tylko wspomniane jednorożce utwierdzają nas w przekonaniu, że baśniowy świat na ekranie jest bardziej prawdziwy od szarej rzeczywistości dookoła.

Ptasim okiem

Gra wygląda po prostu wspaniale. Przypomnijmy, że w „HoMM IV” można grać w rozdzielczości nawet 1280x1024, a trzeba przyznać, że plastycy w pełni wykorzystali sposobność cyzelowania detali. Latające nad polami rajskie ptaki, spływający z niebios do ołtarza strumień magicznej energii, pulsująca poświata wokół niektórych istot z mrocznego świata nieumarłych - to niektóre z efektownych, starannie przygotowanych animacji.

Świat wydaje się trójwymiarowy, choć to tylko zgrabna iluzja. Patrzymy na pole działań zawsze ptasim okiem, nieco pod kątem. Tej izometrycznej perspektywy nie możemy zmienić, by na przykład okrążyć napotkaną na nizinie kuźnię, gdzie - jeśli już o tym mowa - możemy kupić różnorakie zbroje lub tarcze dla swych wojaków (im więcej mamy na te zakupy złota, tym lepiej). To ograniczenie perspektywy to żaden feler, tylko sprawdzona konwencja, która bardzo mi odpowiada.

Olaf Szewczyk

HOMM4

Procucent: 3DO

Dystrybutor: CD Projekt

Premiera: w marcu

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)