Haimrik - recenzja. Słowa, słowa, słowa

Haimrik - recenzja. Słowa, słowa, słowa

Haimrik - recenzja. Słowa, słowa, słowa
Joanna Pamięta - Borkowska
22.06.2018 12:15

Nie można tej grze odmówić dobrego pomysłu. Ale...

Haimrik jest jedną z tych gier, która na warsztat bierze słowa - w dosłownym tego, ho, ho, słowa znaczeniu. Nie będziemy jednak musieli ręcznie wpisywać konkretnych wyrazów, jak było choćby w Epistory. W ogóle nie będziemy nic pisać. Zamiast tego sporo poczytamy, a potem przywołamy konkretne słowa do życia.

Platformy: PC

Producent: Below the Game

Wydawca: 1C/Cenega

Wersja PL: Nie

Data premiery: 19.06.2018

Wymagania: Windows 7 – 10, Intel Core i3 2.4 GHz, 512 MB Intel HD 4000, 4 GB RAM

Grę do recenzji udostępnił wydawca. Obrazki pochodzą od redakcji. Graliśmy na PC.

Już tłumaczę. Tytułowy Haimrik jest skrybą w całkiem standardowym królestwie fantasy. Tu karczma, tam smok, wokół magia, rycerze i pijani wieśniacy. Nasz bohater wiedzie spokojne, nudne życie. Pewnego dnia w swoich zbiorach odkrywa jednak tajemniczą książkę, która nakarmiona krwią pozwala przenieść się do magicznego świata słów i ożywić niektóre z nich.W praktyce chodzimy po zdaniach jakiejś opowieści i stojąc na przykład nad słowem "dynamit", jesteśmy w stanie ten dynamit przywołać by zburzyć ścianę zagradzającą przejście. Gorzej jeśli od wybuchu spadnie na nas strop poprzednich zdań; wtedy warto przed eksplozją rozejrzeć się za słowem "filar". Tylko niektóre słowa ożywają, a gra nie podpowiada, które. Początkowe proste zagadki całkiem szybko zamieniają się w bardziej złożone problemy. Ważne jest przeczytanie całej opowieści (zazwyczaj zawartej w jednym akapicie), połączenie faktów i przyzwanie słów w odpowiedniej kolejności, by poradzić sobie z przeszkodami w rodzaju przepaści, goblinów czy zamkniętych drzwi. Jeśli przed nami stoi troll, zdania, które uda nam się jeszcze przeczytać za jego plecami, mogą podpowiedzieć, jak się go pozbyć.Brzmi fajnie, prawda? Fajnie i ciekawie. I rzeczywiście, mechanika przywoływania słów jest sercem gry sprawiającym, że Haimrik żyje. Da się w niego grać z przyjemnością. Poziom zagadek rodem z przygodówek point and click jest wystarczający, by kilka raz podrapać się po głowie - ale nigdy tak długo, żeby zacząć się wkurzać.Niestety, pozostałe elementy Haimrika w większym lub mniejszym stopniu psują zabawę. Gra zaczyna męczyć, kiedy próbuje robić cokolwiek innego. Nudne sekcje platformowe, toporna, boleśnie prosta i rozwleczona walka wręcz, niewygodne strzelanie z kuszy... Te rzeczy nie pojawiają się często, ale zsumowane na przestrzeni tej zaledwie kilkugodzinnej przygody stają się boleśnie odczuwalne. Trudno nie odnieść wrażenia, że za walkę odpowiadał jakiś student, który sklecił to na szybko gdzieś między jednym a drugim energetykiem. Haimrik pozostawiałby po sobie lepsze wrażenie, gdyby był tylko i wyłącznie przygodówką 2D.Przygodówce przydałaby się jednak ciekawsza opowieść, a tutaj mamy do czynienia z co najwyżej poprawną historyjką o niezdarnym bohaterze, który odkrywa Moc™ i ratuje Królestwo™. Scenariusz doprawia trochę stale obecny humor, niekiedy czarny, np. gdy ujarzmiona lwica lubi Haimrika tylko dlatego, że może mu ciągle odgryzać rękę (magia słów regeneruje). Nie sprawia to jednak, że śledzimy rozwój wydarzeń z zapartym tchem. A to problem w grze tak mocno polegającej na słowach.Szwankuje też oprawa. Powiem szczerze, że gdzieś w połowie zacząłem grać bez dźwięku, tak irytowały mnie płaskie, prostackie melodie zapętlone bez końca do przygód Haimrika. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio słyszałem tak złą ścieżkę dźwiękową. Mam wrażenie, że ciekawsze, lepiej brzmiące kompozycje znalazłbym w pamięci moich małych klawiszy Casio z dzieciństwa. Już motyw z menu świdruje uszy od pierwszych sekund. Dlatego później sprawdzałem tylko okazyjnie, czy dalej jest słabo. Było.Graficznie Haimrik funkcjonuje jako wyjątkowo brutalna kreskówka. Jeśli zalewamy kogoś kwasem, możemy być pewni, że całkiem szczegółowo zobaczymy, jak ten ktoś traci skórę na twarzy i zamienia się w kałużę. Jeśli umieramy od miecza, gra obrazowo zaprezentuje, jakie dokładnie obrażenia nas zabiły. Styl artystyczny przypomina średniowieczne, łagodniejsze "Happy Tree Friends" w sepii.Bardzo ładnie narysowano postacie i niektóre lokacje. Niestety z drugiej strony wiele poziomów nie powala już wyglądem - mówię tu przede wszystkim o świecie słów, gdzie tła są bardzo oszczędne i przypominają pierwsze lepsze assety przeklejone z jakiejś paczki od Unity. Spędzamy tam wiele czasu, więc mimo kilku ładnych walorów, ostatecznie najwyraźniej zapamiętałem biedne scenerie, wyglądające - znowu - jakby ktoś bez doświadczenia stworzył je byle jak, na szybko.I może właśnie to jest główny problem Haimrika - studio Below the Game miało niewątpliwie ciekawy pomysł na rozgrywkę i zrealizowało go z wprawą. Jednocześnie wszystko wokół zdaje się niezdarne, nieporęczne, zaprojektowane przez ludzi, którzy dopiero uczą się tworzyć gry. Jest to o tyle dziwne, że studio chwali się wyprodukowaniem już "ponad trzydziestu poważnych tytułów". Nie czuć tego w Haimriku. Czuć pasję, jest pomysł, ale zabrakło szlifu. A przez to gra częściej męczy niż cieszy.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)