Graliśmy w The Last of Us 2. Ale nie za wiele możemy wam o tym opowiedzieć

Graliśmy w The Last of Us 2. Ale nie za wiele możemy wam o tym opowiedzieć

Graliśmy w The Last of Us 2. Ale nie za wiele możemy wam o tym opowiedzieć
01.06.2020 14:58, aktualizacja: 01.06.2020 17:55

Odliczacie dni do premiery?

Na początku ustalmy pewną rzecz. Przecieki związane z grą narobiły kłopotów nie tylko twórcom, ale również dziennikarzom. W obawie przed spoilerami otrzymaliśmy prośbę o trzymanie się bardzo konkretnych wytycznych, dotyczących tego, co można, a czego nie można opisać w ramach "pierwszych wrażeń". Zapomnijcie zatem o opisie fabuły, rozterkach bohaterki czy samym początku gry – o tym porozmawiamy na tydzień przed premierą.

Dziś opowiem wam o segmencie, pochodzącym z mniej więcej połowy gry. Segmencie, w którym Ellie opuszcza swoje schronienie i rusza przez ruiny Seattle w poszukiwaniu dziewczyny o imieniu Nora. Dlaczego akurat tam? Dlaczego akurat po nią? Jak mawiał klasyk – wiem, ale nie powiem.

Obraz

Pierwszy rzut oka i wszystko jest jasne – studio Naughty Dog wie, jak wyciskać siódme poty z konsoli Sony. Wizualnie "The Last of Us 2" wygląda obłędnie. Różnice pomiędzy grą a przerywnikami filmowymi trudno zauważyć na pierwszy rzut oka. Tym bardziej, że nie pojawią się między nimi żadne ekrany ładowania. Dopiero przy zbliżeniu na model postaci (zwłaszcza twarzy) dostrzeżemy różnice.

Na kolana powala postapokaliptyczne miasto. Już w jedynce krajobrazy z wszechobecną naturą przejmującą kontrolę nad budynkami robiły piorunujące wrażenie. Tutaj poziom detali, gra świateł i (zwłaszcza) cieni windują grę do najwyższej ligi i stanowią kolejny dowód na to, że do dobrego poznania architektury konsoli potrzebny jest czas (to do was, twórcy gier na PS5). Nawet w momentach, kiedy na ekranie dzieje się bardzo dużo, TLoU2 nie gubi nawet ćwierć klatki.

Obraz

Ellie dorastała we wrogim i brutalnym świecie, w którym jeden moment zawahania może oznaczać śmierć. Nic zatem dziwnego, że dziewczyna musiała rozwinąć swoje umiejętności. Jest szybsza, zwinniejsza i nieco silniejsza. Nauczyła się też skakać, choć tylko w miejscach do tego przewidzianych.

Nie oznacza to jednak postawienia na otwartą wymianę ognia, choć i taką możliwość dostajemy. Największy nacisk położono na skradanie i wykorzystywanie każdego, nawet najdrobniejszego wyłomu w ścianie czy znalezionych nożyczek. Te pierwsze pozwolą na bezgłośne przemknięcie pod nosem wrogów, drugie zaś na stworzenie kolejnych odmian oręża. I tu znów – podobnie jak w "jedynce" – czuć wagę znalezionego złomu. Zapomnijcie o natarczywym zbieraniu rzeczy, których nigdy do niczego nie użyjecie. W świecie Ellie butelka z resztką wody czy kawałek szmaty może okazać się znaleziskiem na wagę złota.

Obraz

Jak już się rzekło – świat jest brutalny. Czy tego chce, czy nie - taka też musi być bohaterka. Maksyma "przetrwać za wszelką cenę" nabiera dodatkowej mocy. Kiedy trzeba, Elli rzuci się z łomem na wroga, kiedy indziej przyklei do ziemi w głębokiej trawie albo przeczołga pod wrakiem auta. Możliwości kamuflowania w TLoU2 mógłby pozazdrościć niejeden "asasyn".

"The Last of Us 2" to jednak, przede wszystkim gra, w której kluczem jest historia. To ona definiuje zachowanie i nastrój Ellie i to ona tłumaczy nastrój i klimat panujący w grze. A skoro nie mogę o niej pisać to zamilknę. I zaproszę na łamy Polygamii 12 czerwca.

Platforma: PlayStation 4 Producent: Naughty Dog Wydawca: Sony Interactive Entertainment Data premiery: 19.06.2020.

Wersja PL: do wyboru napisy i/lub dubbing. Grę do recenzji podrzucił Sony Interactive Entertainment Polska, polski wydawca gry. Graliśmy na PlayStation 4 Pro.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)