Gorky 17

Gorky 17

marcindmjqtx
21.12.1999 14:08, aktualizacja: 08.01.2016 13:15

Gra „Gorky 17” - choć niepozbawiona wad - potrafi wciągnąć. Co cieszy, tym bardziej że stworzyli ją Polacy.

Gorky 17

Olaf Szewczyk

Gra „Gorky 17” - choć niepozbawiona wad - potrafi wciągnąć. Co cieszy, tym bardziej że stworzyli ją Polacy.

Jest rok 2008. Wywiad NATO wywęszył, że gdzieś w rejonie Lubina Rosjanie mają tajny ośrodek, w którym przeprowadzają niebezpieczne eksperymenty. Owocem tych eksperymentów okazały się drapieżne mutanty. Trzyosobowa grupa komandosów - wśród których znalazł się Polak Jarek Owicz - ma wyjaśnić, co się stało z ośrodkiem i pierwszym oddziałem zwiadowców, który przepadł bez śladu.

Od razu rzuca się w oczy duży atut: graficy spisali się na medal. Co prawda tła mają tylko dwa wymiary, ale wyglądają naprawdę prześlicznie. Troska o szczegóły jest uderzająca. Ani „Baldur's Gate”, ani „Fallout 2” nie są w stanie pod tym względem zawstydzić „Gorky 17”. Nieco gorzej prezentuje się tylko animacja postaci. Atmosferę podgrzewa nastrojowa muzyczka autorstwa nie byle kogo, bo Adama „Skorpika” Skorupy, znanego i szanowanego przez internetową społeczność. Generalnie jest więc nieźle. Co zatem szwankuje?

Paradoksalnie - dialogi, czyli coś, na co nie trzeba przecież wielkich wydatków. Niestety, komandosi gadają co chwila, a że ich kwestie nie nadają się nawet do filmów klasy B, szybko można dostać szału. Nasz rodak Owicz robi wrażenie kompletnego półgłówka, który widząc potwory, mamrocze coś o szatanie lub płacze, że wszyscy zginiemy.

Nie wymagam, by mówił językiem Philipa Marlowe'a, ale nie cieszy mnie, że podtrzymuje żałosny stereotyp Polaka ze złośliwych polish jokes. Przepadła szansa, by inteligentnymi dialogami, z aluzjami i dostrzegalnym dla Polaków drugim dnem, zwiększyć atrakcyjność rozgrywki. Aż boli.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)