Everybody`s Golf 2 - recenzja

Everybody`s Golf 2 - recenzja

Everybody`s Golf 2 - recenzja
marcindmjqtx
18.08.2008 18:43, aktualizacja: 30.12.2015 14:13

Seria Everybody's Golf to już potęga. Od czasów PSone nieustannie potrafi zmobilizować miliony fanów na całym świecie do wyjścia na wirtualne pole i marnotrawienia tam dziesiątek godzin. I nie, nigdy nie był to sprzedawca konsol, nigdy ludzie się o golfa nie zabijali. Regularnie czują jednak potrzebę pomachania kijem, a Sony regularnie dostarcza im tą możliwość. Nie da się jednak ukryć, że siła serii tkwi w rozgrywce wieloosobowej - sam z czasów licealnych doskonale pamiętam długie noce spędzone przy Bust-a-Move i właśnie golfie. Sprawdźmy, czy druga już odsłona serii na PSP potrafi przykuć nas do małego ekranika.

Zapewne nie wszyscy z Was czują golfowy zew i mogą mieć sporo wątpliwości przed zainwestowaniem w tak niepopularny u nas sport. Czy słusznie? Spróbujmy ustalić do kogo Everybody's Golf 2 jest skierowany. Miłośnik szlachetnej dyscypliny doceni przede wszystkim dokładne odwzorowanie realiów tego sportu wraz z całą otoczką. To, co regularnie dostarczane jest nam przy kolejnych odsłonach serii traktujących o NBA czy NHL znajdziecie w Tiger Woodsie. Tutaj można o tym zapomnieć. A czego może oczekiwać osoba nie mająca dotychczas kompletnie styczności z 18 dołkami, kijem i piłeczką? Przystępności, intuicyjności, możliwości wyszalenia się bez konieczności zgłębiania tajemnic sportu, który im jest obojętny. No i natychmiastowości, nie zapominajmy, że to gra skierowana na PSP.

Everybody's Golf 2 na pewno nie stara się nikogo przekonywać na siłę, że jest symulatorem. Jest nim tam, gdzie wymaga tego podrasowanie rozgrywki. Co to oznacza? Jasnym jest, że gdybyśmy po prostu uderzali w piłeczkę o kosmicznej fizyce i niosłoby ją jak po sznurku, to nikogo gra by nie interesowała. Potrzebna jest możliwość kształcenia własnych umiejętności w ten sposób, aby realnie stawać się coraz lepszym. Temu służy zaimplementowanie w grze całkiem niezłej fizyki piłeczki oraz kilka czynników mających wpływ na jej lot. Najważniejsze jest oczywiście jak celnie w nią trafimy. Służy do tego w wciśnięcie dwa razy jednego przycisku - raz określając jej siłę, drugi zaś precyzję uderzenia (choć dostępna jest opcja dla niedzielniaków - wtedy ustalamy tylko siłę). Żeby zwiększyć zakres możliwości, piłeczkę możemy podkręcać na kilka sposobów, co przydaje się, gdy pole jest nierówne, lub wieje. I tutaj dochodzimy do kolejnego aspektu pseudosymulacyjnego, warunków pogodowych. Na szczęście nie ma wichur takich, jak te, które ostatnio przeszły przez południową Polskę, natomiast nawet lekki podmuch skieruje piłkę gdzie indziej, niż byśmy tego chcieli. Dlatego istotna jest korekta toru lotu oraz nieco przewidywania. Dla przykładu, jeśli mamy dołek oddalony o 200 jardów, położony na ziemi odrobinę przechylonej "do przodu”, na dodatek jeszcze wieje nam w prawo, to jak najlepiej uderzyć? Tak, aby piłka wylądowała na odległości około 185 jardów, ponieważ sturla się dalej sama. Aby nie przedobrzyć, podkręcamy ją nieco "do siebie”, żeby wyhamować ją w odpowiednim miejscu. Wiatr? Aby wyrównać tor lotu bierzemy na niego korektę kierując piłkę lekko w lewo.

Brzmi skomplikowanie? To dobrze. Bo mimo wielkich głów postaci i całej innej rzeszy pozorów, łatwo nie będzie. Pierwsze pola są prościutkie, nie ma na nich wiatru, a ziemia jest idealnie płaska. Dalej jednak zaczynają się schody (czasami dosłownie) i musimy się nieźle nagłowić, aby dobrze wymierzyć. Jest co prawda w grze dostępny trening, ale nie wyjaśni Wam on podstaw, więc lepiej przejść od razu do dania głównego i uczyć się na błędach. Co zaserwowano? Tryb Challenge to miejsce, gdzie czasu spędzicie najwięcej. To tutaj odkrywać będziecie kolejne pola, kije, caddych (czyli ludków od noszenia sprzętu), stroje, fryzury i tony innych przedmiotów. W jaki sposób? Oczywiście grając w golfa, że pozwolę sobie celnie zażartować. Tryb opiera się o turnieje, gdzie do przejścia mamy 9 lub 18 dołków, pojedynki 1 na 1 (do 3 dołków przewagi) oraz pojedynki 1 na 1, ale z "bossami”. Do nich dostęp mamy po uzbieraniu ustalonej ilości kart otrzymanymi za wygrane pojedynki, a po pokonaniu rywala staje się on dostępnym do wyboru golfiarzem, my zaś posuwamy się o szczebelek wyżej w karierze. Tych stopni jest naprawdę sporo i wiele litrów w Warcie upłynie, nim doczłapiecie się do końca.

Dobra, czyli co dotychczas mamy? Interesujący system uderzania oraz tony bonusów do odkrycia. Kolejnym warunkiem sine qua non w golfie są interesujące pola i w tym aspekcie odczucia mam mocno mieszane. Skoro autorzy zadecydowali o lekkim charakterze gry to i lokacje mogli dać bardziej urozmaicone z jakimiś maksymalnie wykręconymi pomysłami w stylu dołek na dachu wieżowca czy na poligonie zastawionym minami. Urbanistyczne elementy pojawiają się, natomiast stanowią jedynie tapetę do zawieszonego w próżni pola, niekiedy urozmaiconego jakimiś niewielkimi konstrukcjami. Lokacji jest sporo, są poukrywane na nich niespodzianki (a jak!), ale nigdy nie powodują opadu szczęki i stwierdzenia "łał, ale ten designer ma odlot w głowie”.

No właśnie, cała oprawa tego nie powoduje. Jest tak poprawnie, jak tylko może być i ani troszkę więcej. Czytelnie, klarownie - z jednej strony nie ma się do czego przyczepić, z drugiej jest nudnawo. Muzyka jest tragiczna i powtarza się w kółko, więc możecie z góry założyć, że wyłączycie ją dość prędko. Wrzucono także tryb wieloosobowy, natomiast ze względu na problemy z routerem nie mogłem go przetestować. 16 osobowa zabawa bez czekania na oponentów (wszyscy wykonują uderzenia na raz) brzmi jednak obiecująco. Problem stanowić może jedynie ilość osób na serwerach.

Wracając do wcześniejszej kwestii, czy ci początkujący dobrze bawić się będą z Everybody's Golf 2? Jeśli nie mieli z serią do czynienia to na pewno tak. Weteranów odstraszy niezmieniony od lat system (swoją drogą, na PS3 dało się wprowadzić coś nowego..) i wszechogarniająca wtórność. Mi się bardzo podobało tak do połowy, potem dopadła mnie monotonia. Nie zmienia to jednak faktu, że grałem w poprzednie części i na pewne elementy jestem już uczulony. Jeśli nie mieliście dotychczas przyjemności, walcie śmiało. Przecież nawet tylko ta połowa gry to ładnych kilka godzin zabawy. A golf to nie gra fabularna - można do niego wrócić po roku i bez skrępowania dokończyć zabawę. Nie ma więc co marudzić, polecam.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)