Dlaczego nie dziwi mnie Gaymercon i dlaczego uważam, że takie imprezy są w porządku

Dlaczego nie dziwi mnie Gaymercon i dlaczego uważam, że takie imprezy są w porządku

Dlaczego nie dziwi mnie Gaymercon i dlaczego uważam, że takie imprezy są w porządku
marcindmjqtx
07.08.2012 07:17, aktualizacja: 15.01.2016 14:56

Gaymercon, konwent adresowany do grających homoseksualistów (i nie tylko) wzbudził dającą się przewidzieć dyskusję i jestem pewien, że była ona przez organizatorów przewidziana.

Zestaw argumentów "przeciw" imprezie zawiera takie klasyki jak:

- dlaczego chcą się obnosić ze swoją orientacją seksualną?

- dlaczego nie wystarczą im zwykłe imprezy?

- dlaczego zamykają się na "normalne osoby"?

Część z nich wynika z uprzedzeń, część ze zwykłego niezrozumienia tematu. I braku podstawowej ludzkiej empatii.

Wyobraźmy sobie świat, w którym określenie "polaczek" jest powszechnie akceptowalnym bluzgiem do wykorzystania w każdej sytuacji. Na całym świecie. Gdy coś nam się nie podoba, to jest polaczkowe. Ten jebany polaczek zabrał nam miejsce parkingowe. Pierdolony Polak zabił nas ze snajperki w Call of Duty. Głupi polaczek przegrał.

Dzień w dzień, dzień i noc. Cały świat, mimo, że nas nie zna, uważa, że bycie Polakiem jest obciachowe (w wersji light) lub stanowimy zagrożenie dla świata i społeczeństwa (w sensie, większe niż zazwyczaj!). Dlaczego? Nikt już nie pamięta. To nawet nie jest tak, że wszyscy, którzy nas wyzywają są ksenofobami i chcą nas zakopać w lesie. Po prostu słowo weszło do języka. To jacy się urodziliśmy i na co nie mamy wpływu stało się synonimem czegoś złego.

Nie wiem jak Wy, ale ja w takiej sytuacji chciałbym zorganizować Polaczkon, aby wszyscy zainteresowani mogli po prostu się dobrze razem bawić i pogadać o grach, pograć. Używając "słowa na p" tylko w ramach autoironicznych żartów.

Nie zgadzam się z Piotrkiem Bajdą gdy pisze, że jest to "tworzenie zamkniętej grupy i odcinanie się od reszty". Ta grupa nie jest zamknięta, jest otwarta i publicznie ogłoszona. Organizatorzy kilka razy podkreślają, że mile widziani są wszyscy.

Po prostu nazwą dają znać "chodźcie, tutaj jesteśmy, zobaczcie, nie gryziemy".

Bo mają taką potrzebę.

I się im nie dziwię.

Zwłaszcza, że nadal żyjemy w czasach, w którym granie w gry często postrzegane jest jako rozrywka dla dzieciaków i skoro mamy więcej niż 16 lat i nadal gramy, to musi być z nami coś nie tak.

Nie wiem, czy jest to najlepszy pomysł na świecie. Czy wpłynie negatywnie czy pozytywnie na postrzeganie homoseksualizmu. Ale rozumiem, czemu postanowili taką imprezę zorganizować.

Nie lubię zwrotu "promocja homoseksualizmu", bo zdaje się zakładać istnienie zasady, że im więcej będziemy mówić o homoseksualizmie, tym więcej dookoła nas będzie gejów i lesbijek. Jest to o tyle racja, że po prostu więcej osób o tej orientacji seksualnej może zacząć się do niej przyznawać. Wyjdzie z szafy.

Ale to nie jest tak, że jesteś heteroseksualnym facetem, codziennie rano zerkasz sobie na tapetę z Jessicą Albą i czujesz miłe mrowienie w kroczu i w momencie w którym usłyszysz o Gaymerconie nagle zmienisz tę tapetę na Marcusa Fenixa i zaczniesz marzyć o złożeniu pocałunku na jego mocarnym Lancerze.

To tak nie działa.

Gry powinny łączyć. Powinny polegać na dzieleniu się swoją radością z grania z innymi.

Jeżeli gdzieś tam, po drugiej stronie oceanu, grupa homoseksualistów chce zrobić konwent dla siebie i swoich heteroznajomych i poświętować razem swoje zajaranie grami, to nie mam nic przeciwko temu. Nie zagraża mi to w żadnym stopniu.

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)