Delta Force: Land Warrior (druga opinia)

Delta Force: Land Warrior (druga opinia)

marcindmjqtx
13.09.2001 17:16, aktualizacja: 08.01.2016 13:14

Cechą odróżniającą Deltę Force: Land Warrior od wielu innych gier FPP jest realizm. Tutaj każdy strzał może być śmiertelny. Nie ma możliwości wzmocnienia naszego bohatera ani przywrócenia mu życia, a najważniejszym elementem walki są taktyka i umiejętność zaskoczenia przeciwnika.

Delta Force: Land Warrior (druga opinia)

Tomasz Gawryluk

Cechą odróżniającą Deltę Force: Land Warrior od wielu innych gier FPP jest realizm. Tutaj każdy strzał może być śmiertelny. Nie ma możliwości wzmocnienia naszego bohatera ani przywrócenia mu życia, a najważniejszym elementem walki są taktyka i umiejętność zaskoczenia przeciwnika.

Ziemia, czasy współczesne. Na Bliskim Wschodzie tworzy się arabska organizacja terrorystyczna "New Dawn”. Poprzez swoje ataki zamierza ona uwolnić kraje arabskie spod kontroli USA i NATO. Na straży demokracji i porządku publicznego staje amerykańska grupa antyterrorystyczna Delta Force. Naszym zadaniem będzie pokierowanie nią, rozbicie "New Dawn” i schwytanie jej lidera. Czekają nas liczne, bardzo urozmaicone zadania. Od eksterminacji całego wrogiego obozu, poprzez uwalnianie zakładników, zniszczenie magazynów broni czy narkotyków po rozbrajanie bomby atomowej, ataki na konwoje czy porwania. Nasz oddział składa się z pięciu komandosów wyspecjalizowanych w odmiennych dziedzinach. Do dyspozycji mamy: ekspertów od broni maszynowej, materiałów wybuchowych, walki wręcz i kamuflażu oraz snajpera. Różnice między żołnierzami nie dotyczą jedynie wyglądu, ale również umiejętności. Snajper potrafi stabilniej trzymać karabin, tym samym łatwiej eliminuje cele z dalszej odległości. Saper celniej rzuci granatem, gdyż tylko on potrafi uwzględnić odległość do celu i korygować tor lotu pocisku. Wyboru żołnierza dokonujemy przed każdą misją osobno, a nie, jak w większości strzelanek, raz na całą rozgrywkę. Możemy więc dostosować umiejętności oddziału do charakteru zadania. Gra umożliwia nam zabawę w trybie jedno- lub wieloosobowym. Rozgrywka jednoosobowa składa się z pojedynczej misji oraz kampanii. Tych pierwszych mamy około dziesięciu, w tym kilka trailerów. Głównym trzonem programu jest kampania, na którą składa się 21 misji.Fabuła przedstawia się następująco: początkowo doraźnie rozwiązujemy kilkanaście problemów z terrorystami, następnie przeprowadzamy kilka akcji skierowanych przeciwko centrum organizacji: jej dowództwo i struktury finansowe. Ostatnich kilka misji to już walka z czasem. Szukamy bomby atomowej podłożonej przez pozostałych (jeszcze) przy życiu członków "New Dawn” oraz ścigamy ich przywódcę. Gra wieloosobowa możliwa jest poprzez sieć lokalną lub serwery firmy NovaLogic. Pierwszy wariant pozwala na grę szesnastu użytkownikom w jednej sesji, drugi - aż pięćdziesięciu. Do wyboru oddano nam takie rozgrywki, jak standardowe już "deathmatch”, "team deatmatch”, "capture the flag” czy "king of the hill”, a także pionierskie: "search and destroy” i "attack and defend”. Dwa ostatnie służą do gry drużynowej i polegają odpowiednio na zniszczeniu określonych celów w bazie przeciwnika oraz na walce o zdobycie i utrzymanie jedynej flagi na mapie.

Gdzie?

Akcja gry zabierze nas we wszystkie części świata: od gorących piasków Egiptu czy pogranicza USA i Meksyku, poprzez indonezyjskie i wietnamskie lasy, po ośnieżone szczyty gór Ameryki Południowej. Każda z lokacji ma swój indywidualny wygląd i klimat, na który składa się świetna kolorystyka i szczegółowe wykonanie map. W Egipcie zobaczymy piramidy i sfinksy, w Wietnamie - niskie domki i pola ryżowe a Honduras zaskoczy nas chłodem bagnistych terenów. Dużym plusem Delty Force: Land Warrior jest wielkość, a raczej ogrom map. Można iść, gdzie oczy poniosą, a żadna niewidzialna bariera nie stanie na przeszkodzie. Można obchodzić wzgórza, doliny czy jeziora, dając upust swoim taktycznym umiejętnościom. Do generowania i obsługi tak dużych map użyto nowego silnika 3D, który (tu zasmucę wszystkich fanów serii) z powodu swoich właściwości nie obsługuje pamiętnej wysokiej trawy, która była naszą naturalną osłoną w poprzednich Deltach. Nowy silnik wprowadza jednak do gry dużo ulepszeń. Grafika jest w pełni trójwymiarowa i pracuje na wyższych rozdzielczościach. W końcu Delta Force współpracuje z najpopularniejszymi akceleratorami 3D, co obniża dolny pułap wymagań sprzętowych i zwiększa płynność gry. Budynki są znacznie większe, a ich wnętrze lepiej wyposażone (chociaż nadal czuć pustkę). Dodano kilkanaście ciekawych efektów graficznych, m.in. fontannę powstającą po strzale w wodę. Gdy trafimy w drzewo, polecą wióry, zaś przy strzałach w nocy widoczne są świetlne smugi . Obraz, w miarę zwiększania odległości od obserwowanego obiektu, staje się stopniowo coraz mniej wyraźny. Takie drobne ulepszenia z pewnością podnoszą przyjemność gry. Obok oprawy graficznej, strona dźwiękowa również stoi na dobrym poziomie. Przeciwnicy mówią różnymi językami, w tym, uwaga, także po polsku. Błagają o litość, a trafieni przeraźliwie jęczą. Odgłosy naszych kroków zmieniają się w zależności od podłoża, po jakim się poruszamy, a dźwięki strzałów zależą od broni, jakiej używamy. Nie ma tu co prawda muzyki, jednak w grach typu tactical-shooter nie jest ona tak ważna.

Czym?

Arsenał dostępny w grze powinien chyba zadowolić każdego. Tym bardziej, że kilka z automatów pojawiło się tu wyłącznie na życzenie graczy. Najdoskonalszym karabinem w grze jest OICW: futurystyczna broń wyposażona w karabin i granatnik oraz dodatkowe funkcje: elektroniczny system optyczny ułatwiający celowanie, lunetę na podczerwień oraz laserowy dalekościomierz. Ponadto do dyspozycji mamy broń snajperską, m.in. Berettę, karabin maszynowy SAW, Kałasznikowa, kilka półautomatów, wyrzutnię granatów, pistolety, granaty i ładunki wybuchowe. Różnice między nimi dotyczą celności, pojemności magazynka, ogniskowej lunety czy szybkostrzelności. Oczywiście, mamy możliwość korzystania z broni nieprzyjaciół, jednak dysponują oni tym samym arsenałem, co my (z tym że najczęściej uzbrojeni są w "kałasze”). Naszego bohatera wyposażyć możemy także w dodatkową amunicję, sprzęt nurkowy czy kamizelkę kuloodporną. Właściwie, w Delcie Force: Land Warrior od naszej decyzji zależy tylko uzbrojenie herosa. Całą misję: jej plan, zadania i etapy, określa komputerowe dowództwo. Nam pozostaje jedynie wykonanie zadania i przeżycie na polu bitwy - dzięki refleksowi, celności i szybkości. Cała nasza rola w grze polega na docieraniu do poszczególnych punktów nawigacyjnych i wyeliminowania wszystkich wrogów po drodze. Jeśli zdecydujemy się na inny sposób wykonania misji niż domyślny, zabawę może utrudniać radionawigator. Stracimy wówczas jego pomoc, bowiem zawsze będzie on czekał z wydaniem informacji do momentu, aż osiągniemy kolejny punkt kontrolny. Scenariusz mógłby być nieco bardziej elastyczny... Drugim niedociągnięciem wydaje się być brak możliwości wydawania rozkazów partnerom z drużyny. Nieraz w akcji udział bierze drugi komandos i często zdarza się, że z własnej winy ginie on tuż po starcie. Umiejętnie nim kierując, można byłoby podnieść realizm i przyjemność gry.

Dlaczego!

Najsłabszym elementem Delty Force: Land Warrior jest sztuczna inteligencja przeciwników. Refleks, a raczej jego brak jest najbardziej widoczny w zachowaniu wrogich jednostek. Dosłownie możemy przechodzić przed nimi nie obawiając się, że mogą wygarnąć nam ze swoich karabinów. Drugą dyskusyjną sprawą jest ich zachowanie. Reagują co prawda na odgłos wystrzałów czy widok ciała towarzysza, ale zamiast zwiększyć czujność, schować się czy przejść do zorganizowanej obrony, po prostu biegają jak opętani tam i z powrotem, bądź też wychodzą ze swoich kryjówek prosto pod naszą lufę. Jeszcze innym problemem jest ich celność. Nie zdziwiłbym się, gdyby zamiast "kałaszy” nosili przy sobie białe laski i czarne okulary na oczach, nie są bowiem w stanie trafić do celu z kilku metrów! Przyzwoity poziom trzymają jedynie snajperzy i obsługujący granatniki. Ci pierwsi, ze względu na swoją skuteczność, rzeczywiście są niebezpieczni. Radzę eliminować ich w pierwszej kolejności. Zazwyczaj siedzą gdzieś na wzniesieniach, bądź na wieży. Grenadierom zaś, z racji ich broni trudno spudłować.

Na koniec...

No cóż, nawet najlepsza recenzja nie może w pełni oddać wszystkich walorów i wad gry. Mogę jedynie do niej zachęcać, bądź odradzać poświęcanie jej czasu. Deltę Force: Land Warrior z całą świadomością polecam. Nie jest to może produkt rewolucyjny w swych możliwościach, jednak wywołuje u grającego spore zaangażowanie w wykonywane misje, ich rozwiązanie daje mnóstwo przyjemności, a każde niepowodzenie sprawia, że gramy z jeszcze większą zawziętością. Dużym plusem jest dynamika gry. Nie ma tu czasu na kombinowanie czy intensywne myślenie, mamy za to szybką akcję, zaskakujące ciekawostki i graficzne niespodzianki. Grając w nią odkryjecie kilka oryginalnych możliwości, np. strzelanie do skoczków wyskakujących z samolotu, bądź vice versa, krycie ogniem spod czaszy spadochronu wrogiej bazy odległej o kilkaset metrów. Pomimo swego rodzaju debilizmu wroga, same misje są bardzo urozmaicone, a niektóre z nich, np. nocny Honduras to prawdziwy majstersztyk.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)