Czego możemy nauczyć się od mobilnych graczy? Przede wszystkim tego, jak być świadomym konsumentem

Czego możemy nauczyć się od mobilnych graczy? Przede wszystkim tego, jak być świadomym konsumentem

Czego możemy nauczyć się od mobilnych graczy? Przede wszystkim tego, jak być świadomym konsumentem
Bartosz Stodolny
17.10.2016 13:22

Choć uważam, że wydawanie dwóch milionów dolców w jakiejkolwiek grze jest lekką przesadą. Z drugiej strony, kto bogatemu… i tak dalej.

59-letni Stephen Barnes wygląda na typowego przedstawiciela amerykańskiej klasy średniej. Ma swój własny sklep ze sprzętem AGD, do którego zapewne codziennie dojeżdża z ładnego domku na przedmieściach Houston. Dzieci pewnie już na studiach, żona albo pomaga w prowadzeniu sklepu, albo zajmuje się domem. Takie tam normalne, fajne, może lekko nudnawe życie. A może nie? W sumie nie ma to znaczenia.

Obraz

Nasz bohater lubi też gry mobilne. W sumie nic dziwnego, skoro nieustannie zyskują one popularność i w ciągu najbliższych lat zdominują rynek. Stephen szczególnie upodobał sobie jeden tytuł – Modern War od japońskiego studia Gree. Jest to klasyczny przykład „strategii” na mobilki. Budujemy bazę, wykonujemy zadania, walczymy z innymi graczami, zakładamy sojusze i tak dalej. Oczywiście wszystko „za darmo”.

No dobra, każdy z nas gra w coś na telefonie, choćby podczas dłuższego posiedzenia w kolejce do dentysty. Co zatem czyni Barnesa wyjątkowym? Przede wszystkim to, że od listopada 2011 roku, kiedy pobrał Modern War, wydał na ten tytuł ponad dwa miliony dolarów.

Mówi na łamach serwisu Venture Beat i dalej dodaje, że na początku poświęcał grze około 90 godzin tygodniowo. Dziś trochę się uspokoił i przy Modern War siedzi „tylko” jakieś 40 godzin w tygodniu. Wychodzi na to, że przez ostatnich pięć lat wydawał w grze średnio 400 tysięcy dolarów rocznie. Dla porównania, przeciętny gracz Game of War: Fire Age, jednego z popularniejszych tytułów mobilnych, wydaje niecałe 550 dolarów rocznie.

Ogólnie wszyscy płacący w grach mobilnych w 2015 roku wydawali średnio 86,50 dolarów na swoje zakupy, choć jest ich niewielu. 90 procent przychodów z gier mobilnych generowanych jest przez 10 procent użytkowników, tak zwanych „wielorybów”, do których zdecydowanie zalicza się Stephen Barnes.

Obraz

„Wieloryby” to nie tylko gracze wydający pieniądze na mikrotransakcje, ale też osoby zaangażowane w społeczność danej gry i namawiające do płacenia innych. Właśnie z tego powodu są oni niezwykle ważni dla deweloperów. Barnes jest przywódcą największego sojuszu w Modern War i to on trzyma pozostałych przy grze oraz namawia do kupowania w niej wszelakich „dóbr”.

Co ciekawe, nie ogranicza się on do działań jedynie w obrębie strony swojego sojuszu. Sam przyznaje, że kilkukrotnie urządzał grille dla społeczności po to, by wszyscy mogli lepiej się poznać. Mało tego, jakiś czas temu zorganizował protest w grze, namawiając 144 sojusze, albo około 6 tysięcy graczy, do zaprzestania płatności. Powód? Jemu i innym osobom nie podobały się zmiany, jakie Gree wprowadziło w Modern War i brak komunikacji w tej kwestii.

Bojkot zadziałał. Studio zwróciło pieniądze niezadowolonym graczom, a komunikacja ze społecznością stała się wzorowa, jak donoszą sami zainteresowani. W tym momencie warto zadać sobie pytanie, czy mobilnych graczy faktycznie należy traktować jak jakiś „gorszy sort”?

GREE Games - Modern War Android Trailer

Pomijając już ciągle rosnącą popularność mobilnych produkcji, czy nawet kwoty wydawane przez niektórych, sam fakt, że ludzie ci potrafią się zjednoczyć i postawić deweloperowi/wydawcy każe sądzić, że nie tylko są „prawdziwymi” graczami, ale udowadniają, że potrafią zachowywać się jak prawdziwi konsumenci, a nie banda rozwrzeszczanych przedszkolaków.

A niestety czasem odnoszę wrażenie, że właśnie tak się zachowujemy. My. Hardkorowi gracze, gardzący tym mobilnym ścierwem! Infinite Warfare za bardzo odlatuje w przyszłość? I tak świetnie się sprzeda. Ale hej! Dałem „łapkę w dół” pod trailerem. Jesteśmy oburzeni! Tej siły już nie powstrzymacie! Kolejny tytuł AAA od wydawcy XXX zapowiada się na nieciekawy, przehype’owany gniot? Spoko, pre order już złożony. Oczywiście z season passem, bo przecież DLC dają!

Official Call of Duty®: Infinite Warfare Reveal Trailer

Oczywiście zdarzały się sytuacje, jak choćby w EVE Online, gdzie społeczność potrafiła wywrzeć nacisk na dewelopera, ale w większości przypadków pozostajemy bierni, ograniczając się jedynie do komentarzy w mediach społecznościowych czy na portalach.

Pod tym kątem naprawdę zazdroszczę graczom mobilnym. Po prostu potrafią się oni skrzyknąć i dać do zrozumienia twórcom, że są niezadowoleni. Nie tylko pisząc komentarze, ale przede wszystkim używając najpotężniejszego oręża, jakim dysponuje każdy z nas – swoich portfeli.

Bo to nie jedyny protest zorganizowany przez mobilną społeczność. Deweloper wspomnianego już Game of War: Fire Age, Machine Zone, co jakiś czas mierzy się z bojkotami.

Największy miał miejsce w sierpniu ubiegłego roku, kiedy to StayAlive77, jeden z najpotężniejszych graczy w Game of War, zaczął namawiać do zaprzestania płacenia i brania udziału w organizowanych wydarzeniach. Przyniosło to efekt i Machine Zone wprowadziło zmiany, których gracze się domagali. W tym roku natomiast, w ramach protestu przeciw kolejnej podwyżce cen, społeczność wstrzymała się od płatności na 24 godziny.

Game of War - "Hero" ft. Mariah Carey - Mobile Game

Naprawdę chciałbym, żebyśmy my też potrafili się tak zjednoczyć i wpływać na deweloperów czy wydawców. Może wtedy Mafia III byłaby ciekawsza, No Man’s Sky nie okazał się nudną stertą kłamstw, a niektóre gry niezależne nie gniłyby we Wczesnym Dostępie na Steamie.

Bartosz Stodolny

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)