Reset po ciężkim tygodniu bez skutków ubocznych...

Reset po ciężkim tygodniu bez skutków ubocznych...

Reset po ciężkim tygodniu bez skutków ubocznych...
Dellow
31.08.2020 23:56

Jest 14 dzień października roku Pańskiego 2011. Otwieram oczy nie tak wczesną porą, obok mnie notebook. Stary, leciwy i wysłużony. Góra komputera cała w kolorze, który moje wspomnienia określają jako srebrno-szary, spód klasycznie – czarny. Nie jednak ten, skąd inąd antyk jest naszym głównym bohaterem, choć to na jego matowej matrycy zobaczyłem, jak zaczyna spełniać się marzenie.I tym razem było to spełnienie moich własnych, młodzieńczych fantazji. Już tłumaczę…

Pamiętacie jeszcze jak wyglądał Internet dekadę temu? Dużo szczegółów w pamięci już się zatarło, śmiem jednak przypuszczać, że IRC już umarł, fora powoli odchodziły do lamusa, a w świetle reflektorów, na miejsce wschodzącej gwiazdy zawitał YouTube. Na polskiej scenie był Krzysztof Gonciarz, był duet Rock & Rojo i był on. Cały na biało, suchy niczym kanał, nadający prosto z krakowskiego ruczaju – Maciej „Wonziu” Makuła. Na kanał Macieja trafiłem przypadkiem. Chwile przed tym jak miała miejsce draka o Wybuchające Beczki, autorstwa Pana numer jeden. Pierwszy filmik o piątej bądź szóstej wersji Heroes i z automatu subskrypcja. To jak ten facet opowiadał trafiło do mnie absolutnie i momentalnie. W jednej chwili pomyślałem, że też tak chcę, w drugiej, że już kiedyś chciałem. Niech pierwszy rzuci padem ten, który za młodu nie marzył, by dostawać gotówkę za granie czy też ten, który nie marzył o sprawdzaniu przed innymi nowości. Jak to zwykle bywa – no ale… No ale sprzęt nie dawał rady odpalać najnowszych tytułów, no ale ów maszyna nie pozwoliłaby na jakikolwiek montaż materiału. No ale nie mam mikrofonu, kamerki ani żadnego budżetu. No ale w sumie trochę się wstydzę. I do tego wszystkiego, kto będzie chciał słuchać kogoś takiego jak ja?!

Od pierwszej inspiracji i podpalenia się do działania, do zniechęcenia ograniczeniami droga okazała się być nadzwyczaj krótka. Na szczęście jeszcze krótsza była między zniechęceniem, a grą, którą twórcy ochrzcili Hard Reset. Polska produkcja utrzymana w klimatach cyberpunkowych, odarta z brylujących już w tego typu produkcjach udogodnieniach dla graczy casualowych to pozycja, w którą przepadłem do cna. Poświęciłem jej więcej czasu niż powinienem, a później jeszcze odrobinę, chcąc podzielić się wrażeniami w formie pisemnej. Tak, brak możliwości zrobienia wideo zmusił mnie do odkrycia pasji do pisania. Hobby, które zostało później ze mną na długo. Ów tekst popełniłem 13 października, niecałą dekadę temu. Aż szkoda, że w żadnym archiwum nie zachowała się jego kompletna wersja. Bardzo jestem ciekaw stylu, wrażeń i opinii Błażeja z tamtych lat.

Obraz

Reset po ciężkim tygodniu bez skutków ubocznych...

Kolejna dobra polska produkcja – Hard Reset. Nawiązanie do starych, dobrych klimatycznych strzelanek. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zagram jeszcze w tak wciągającą grę FPS.

I zaczynając raz jeszcze…

Jest 14 dzień października roku Pańskiego 2011. Otwieram oczy nie tak wczesną porą, obok mnie notebook. Stary, leciwy i wysłużony. Uruchamiam komputer. Start systemu trwa dłuższą chwilę. O funkcji uśpienia można było tylko pomarzyć. Jest pulpit. I ikonki. Dwuklik na Firefoxa i już widzę pustą, białą kartę przeglądarki. Przechodzę do Polygami, ciekawość nie pozwoliłaby mi zacząć dnia, bez wiedzy, ile osób przeczytało mój tekst. Pierwsze co w życiu opublikowałem. Przyznaje, że nie pamiętam co sobie wtedy myślałem. Podejrzewam, że miarą potężnego sukcesu było osiągnięcie jakichś stu wyświetleń. Patrzę i nie dowierzam, momentalnie rozbudzony i podekscytowany. Widzę swój tekst na stronie głównej! Są komentarze, licznik pokazuje kilkadziesiąt tysięcy odsłon. Poczułem adrenalinę, nieopisaną satysfakcję. Poczułem, że mam publikę, pomimo tego, że przecież mówimy o losowych użytkownikach przewijających się na łamach Poly. To absolutnie nie było istotne. Liczyła się pasja, potrzeba przedstawienia swojego zdania i chęć bycia wysłuchanym.

Tak łaskawy był dla mnie 2001 rok. Gdzie na zgliszczach archaicznego z dzisiejszej perspektywy Internetu tworzyły się nowe media. W blasku jesiennego słońca, siedząc przy klawiaturze w domu rodzinnym pochłaniałem cyberpunkowe klimaty i spełniałem marzenia. Działałem z pasji i mimo ograniczeń, w pewien sposób dość kompromisowo dopiąłem swego. Hard Reset, upór, pasja… i pewnie odrobina szczęścia otworzyły mi drzwi do branży. W tej z kolei spędziłem sporo czasu, a od jeszcze dłuższego byłem na growej „emeryturze”.

W najbliższym czasie znów nadejdzie cyberpunk, znów od polskiego producenta, a we mnie ponownie pojawiła się chęć, by od czasu do czasu, raczej częściej niż rzadziej usiąść i napisać parę słów. Na growe i okołogrowe tematy wszelakie. Będzie mi miło, jak usiądziecie razem ze mną i posłuchacie. Przez te 9 lat gry cały czas były tłem mojego życia. W mniejszym lub większym stopniu inspirowały, motywowały i przyciągały. Właśnie to pokazuje siłę naszego hobby, jego ponadczasowość, możliwość dotarcia do każdego. Powoli dobijam do trzydziestki, pracuje w dużym korpo i nawet nie wiem jak wygląda mój szef. Spłacam – jak każdy, mam dyplom uczelni – jak większość. I konsole na półce, a nieopodal na biurku komputer. W dorosłości bynajmniej gry nigdy mi nie przeszkadzały, a pudełka z hitami trzymam tuż obok książek. Choć to już całkiem inna historia…

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)