Bet on Soldier

Bet on Soldier

Sławomir Serafin
02.03.2005 08:50

Bet on Soldier

Ktoś tam, gdzieś tam wieszczył nieprzytomnie, że po premierze DOOM III i Half-Life 2 skończyły się wielkie FPSy, że przeminęła era shooterów, że nie ma już na co czekać i tym podobne bzdury. Area 51, Brothers in Arms, Quake IV, Call of Duty 2, TimeShift, F.E.A.R, Stalker, czy też Xenus/Boiling Point, a może i Return to Castle Wolfenstein II lub jakimś cudem Duke Nukem Forever jednak - sporo tych pyszności czeka nas w tym roku, prawda? O tych tytułach się mówi, o nich jest głośno, są komentowane, śledzone i posiadają już liczne grupy fanów. Najlepsze zaś jest to, że większość z nich to produkcje oryginalne, a nie odgrzewane kotlety, czyli sequele. W ubiegłym roku moim skromnym zdaniem mimo wielkich, kasowych kontynuacji hitów sprzed lat, najlepsze były dwie produkcje „całkiem nowe”, czyli Far Cry oraz Chronicles of Riddick - i z tym drugim właśnie kojarzy mi się Bet on Soldier.

Nie posuwałbym się aż tak daleko, by nazywać go czarnym koniem całej stawki, bo konkurencja będzie potężna i nawet czarny koń nie musi przybiec na metę pierwszy. Z pewnością jednak gra zapowiada się jako nietuzinkowa, ciekawa i wkraczająca na dziewicze tereny. A dlaczego kojarzy mi się z Riddickiem? Wszystkiemu winne są screeny...

Kylotonn, studio paryskie i całkiem świeże jeszcze, zamierzają całą grę oprzeć na własnym engine’ie graficznym, którego shadery i bump mapping aż w oczy kłują. Finezyjnym zastosowaniem tychże powalały na kolana Chronicles... i oglądając nowe screeny z Bet on Soldier można przypuszczać, że tutaj będzie podobnie, tylko lepiej, bo oprócz tych fajerwerków silnik Kt (tak się toto nazywa) ma jeszcze własną fizykę oraz inne bajery, których w Escape from Butcher Bay nie uświadczyliśmy.

Ale... grafika jest tutaj mało ważna w obliczu innych, dość rewolucyjnych aspektów gameplaya. Francuzi wpadli na kilka zgrabnych pomysłów i jeżeli uda im się je wykorzystać, to złapią Pana Boga za nogi...

Po kolei jednak. Wojna światowa trwa już osiemdziesiąt lat (widać, że ci sami goście robili przedtem Iron Storm, prawda?) i całkowicie zmieniła swe oblicze. Walczą już nie narody i armie, ale wielkie korporacje i niewielkie grupy doskonale wyszkolonych najemników. Wojna to biznes, a najlepszy biznes to showbiznes, prawda? Dlatego ze zmagań żołnierzy zrobiono coś w rodzaju reality show połączonego z konkursem audio-tele. Wszystkie starcia relacjonowane są na żywca w telewizorni, a podekscytowani widokiem krwi widzowie mogą obstawiać zwycięstwo swoich ulubionych gladiatorów-najemników. Ale te zakłady to drobnica. Prawdziwą grubą kasę stawiają sami najemnicy – coś w stylu „50 milionów na to, że kropnę tego gościa”. Oczywiście, „ten gość” musi być znany i odpowiednio wysoko notowany w lidze najemników – za zabicie cieniasa nikt nie płaci.

Kasa kręci światem i w tym przypadku także naszą wojną. Nie ma nic za darmo. Spluwy będziemy musieli kupować za własne fundusze, tak samo amunicję do nich, nie mówiąc już o elementach wyposażenia i pancerzach. Z naszego konta pójdą też przelewy dla pomniejszych najemników, z których formować będziemy grupę uderzeniową przed każdą misją – bo za każdym razem przecież trzeba osiągnąć jakiś cel, pojedynek tytanów rozegra się niejako przy okazji. Przed akcją zatem należy dobrze przejrzeć teczki personalne ewentualnych obiektów, poznać ich słabe i mocne strony, mądrze obstawić pieniążki na ich głowy, tak by zostało coś na sprzęt i... w drogę.

Singleplayer właśnie tak będzie wyglądał. Szereg misji, spajanych przepływem gotówki tudzież fabułą, której centralnymi bohaterami są zemsta i tajemnica. A multiplayer?

Tutaj Francuzi z Kylotonn także zamierzają forsować swój system zakładów. Zapowiedziane są tylko dwa tryby rozgrywki – Deathmatch i Team Deathmatch, czyli niby-klasyka. Niby, bo zasady się inne. Nie liczy się ilość fragów, tylko ilość waluty na koncie. Kasę gromadzimy oczywiście za pomocą wygranych z innymi graczami zakładów o ich i nasze życie. Jeżeli nie obstawisz, to możesz wykończyć wszystkich na mapie, a i tak przegrasz... W rozgrywce drużynowej ma to wyglądać jeszcze bardziej ciekawie – dwa teamy walczyć będą o kontrolę nad specjalnymi punktami, w których można zawierać zakłady – im więcej ma się takich punktów w swoich rękach, tym częściej można obstawiać, a to oznacza, że większa jest szansa na przypływ gotóweczki na konta... Dodajemy do tego jeszcze osiem różnych klas postaci, zakupy broni podobne do tych z Counter-Strike oraz upgrade’owane na kilka sposobów bronie i wyjdzie nam coś naprawdę ciekawie się zapowiadającego, prawda?

Pamiętacie tę początkową wyliczankę FPSów, na które czekamy w 2005 roku? Założę się, że przy następnej okazji wymieniając te tytuły, dodacie też Bet on Soldier.

Źródło artykułu:WP Gry
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)