30 najlepszych gier 2015 roku według redakcji Polygamii - miejsca 30-21

30 najlepszych gier 2015 roku według redakcji Polygamii - miejsca 30‑21

30 najlepszych gier 2015 roku według redakcji Polygamii - miejsca 30-21
Maciej Kowalik
25.12.2015 11:00, aktualizacja: 25.01.2016 13:54

Najwyższa pora rozpocząć coroczne odliczanie, które ujawni najlepsze naszym zdaniem gry bieżącego roku. Startujemy dziś od miejsca trzydziestego. Najlepszą grę roku wyłonioną przez redakcyjne głosowanie poznacie za dwa dni. Gwarantujemy, że po drodze nie zabraknie zaskoczeń.

30. Star Wars Battlefront (EA Digital Illusions CE)

Tej grze wiele brakuje. Głównie z powodu przeklętej przepustki sezonowej, niech ją Sithowie torturują po wsze czasy. Ale choć za rok, po wydaniu wszystkich DLC, Battlefront z pewnością będzie tytułem znacznie bogatszym, to już teraz nie można odmówić mu frajdy z zabijania Rebeliantów/Szturmowców. Podziw budzi też oprawa audiowizualna, która zaklina ducha "Gwiezdnych Wojen" w każdej minucie rozgrywki. Sunięcie ścigaczem przez lasy Endoru czy chowanie się za szczątkami TIE Fighterów w trakcie epickiej ofensywy Rebelii na Jakku to momenty, które zachwycą każdego fana uniwersum. Ta gra pełna jest takich smaczków. Jest w niej Moc, tylko znacznie osłabiona. Nieprzebudzona.

(PC, PS4, Xbox One)/P.Fijałkowski

29. Super Mario Maker (Nintendo)

Super Mario Maker było ryzykownym krokiem. Teraz wiemy, że się opłacił. Nintendo dostarczyło swoim fanom nie tyle kolejną grę, co przebogate centrum kreacji, w którym mogli oni te gry sami tworzyć. Dla siebie, dla innych, albo dla nikogo - przejść podstawowe plansze i liczyć, że społeczność dostarczy kolejnych. Gdyby gracze nie zabrali się do roboty Super Mario Maker szybko wyzionęłoby ducha. Ale sukces tego tytułu jest niezbitym dowodem na to, że Nintendo naprawdę wychowało sobie pokolenie wiernych fanów, wśród których nie brakuje kreatywnych jednostek. Dzięki nim w Super Mario Maker będzie można grać do końca świata, a plansz i tak nie zabraknie. Zwłaszcza że Nintendo dorzuca paczuszki z nowymi elementami. Super Mario Maker jest świetną odpowiedzią na pytanie o to, jaką pierwszą grę dokupić do nowiutkiego Wii U, bo to tak naprawdę tysiące różnistych gier, kapitalna podróż przez rozmaite epoki i style graficzne, w których swoje buciory odcisnął Marian. I przede wszystkim niewyczerpane źródło kolejnych wyzwań. (Wii U)/ M.Kowalik

28. The Legend of Zelda Majora's Mask 3D (Nintendo)

27. Portal Stories: Mel (Prism Studios)

Valve nie spieszy się z produkcją nowych gier. Pochłonięte rozwojem Doty 2 i Counter-Strike'a odłożyło wszystkie singlowe produkcje na boczny tor. Na szczęście wszystkie singlowe produkcje Valve działają na otwartym silniku, a firma patrzy przychylnym okiem na różne programistyczne zabawy swojej społeczności. Po domorosłym (ale imponującym!) Black Mesa czy Half-Life 2: Update przyszła pora na coś zupełnie nowego - nieoficjalny spin-off Portala. Spin-off, a nie zestaw leveli czy paczkę modów, Portal Stories: Mel jest bowiem pełnoprawną produkcją, z nawiązującym do serii scenariuszem, nagranymi dialogami i spójnymi zagadkami. Stworzonymi przez fanów dla fanów, do skończenia gry nie wystarczy więc tylko cierpliwość i spostrzegawczość. Aby ruszyć dalej trzeba naprawdę się nakombinować, zarówno w typowych pomieszczeniach testowych kompleksu badawczego jak i levelach umiejscowionych poza ich ścianami. Po kilku designerskich szlifach ta fanowska produkcja spokojnie mogłaby zostać wydana pod egidą Valve jako pełnoprawna gra z serii Portal. Prism Studios dokonało niewiarygodnej rzeczy. Równie mocno co na Half-Life'a 3 czekam więc teraz na Episode 3 ich autorstwa. (PC) /P.Olszewski

26. Rainbow Six: Siege (Ubisoft)

Recenzje nowy R6 zebrał różne. Żadne dramatyczne ale raczej w zakresie "średnich wyższych”. Jeżeli fakt, że gra znalazła się w naszym zestawieniu to niewystarczająca rekomendacja to pozwólcie, że posłużę się własnymi doświadczeniami, żeby Was do niej przekonać. Nie jestem wielkim fanem gier sieciowych. Mam dość sprecyzowane wymagania w tym zakresie. Dwa najważniejsze kryteria to: wymóg gry zespołowej i wysoka cena każdego "życia”. R6:S spełnia oba te warunki. Możemy debatować ile gry drużynowej faktycznie jest konieczne w obliczu wyjątkowo uzdolnionych graczy z gatunku "samotnych wilków”, ale gra w drużynie z pewnością jest tu premiowana. Łatwość z jaką można pożegnać się z "życiem” w R6 nie podlega już żadnej dyskusji. To gra o czołganiu, a nie rakietowych skokach.

Jest coś pięknego w skoordynowanej akcji, gdy cały zespół wpada do pomieszczenia drzwiami i oknami (dosłownie). Dorzućcie do tego zabawę w barykadowanie, podglądanie, stawianie zasłon, minowanie przejść, zakłócanie sygnałów, podkładanie ładunków, przepalanie metalowych zasłon, przebijanie się przez ściany i dziesiątek innych mechanizmów i umiejętności, a poznacie ogrom kombinacji, na które możecie się natknąć w każdym meczu. Każdy z tych nich to potencjalna historia, którą z wypiekami na twarzy możecie opowiadać kolegom. (PC, PS4, Xbox One)/M.Jank

25. Yoshi's Wooly World (Good-Feel)

Jasne, formuła odgrzewana na tygodniowym oleju, ale niech mnie dunder świśnie, jeśli właśnie za to tak wielkim uczuciem nie darzę Nintendo. Wooly World ukradło zszywane motywy Kirby's Epic Yarn (w końcu ten sam developer) i stworzyło z nich godnego pretendenta do miana „najsłodszej gry roku”. Włóczkowy Yosiek oczarował nas oprawą, zmiękczył radosnym charakterem, ale również poważnie wciągnął górami zawartości. Odkrycie wszystkich z setek zmyślnie zamaskowanych znajdziek to robota na wiele dni, jednak zapewniam, że pływając pierwszy raz w nitkowej lagunie chciałoby się tam zostać na zawsze. Na dodatek świetny soundtrack i moje ulubione amiibo z całej kolekcji. Zielony kompan Mario bardzo długo czekał na kolejny stacjonarny tytuł, ale cierpliwość została wynagrodzona z nawiązką. Razem z Donkey Kong Country: Tropical Freeze tworzy najlepszy duet dla wielbicieli platformówek w ich najczystszej postaci.

(Wii U)/A.Piechota

24. Axiom Verge (Thomas Happ Games)

Autorzy co drugiego dwuwymiarowego indyczka lubią powoływać się na inspiracje Metroidami czy inną Castlevanią. Taka moda, ale jakoś wcale nie jesteśmy zalewani potopem fantastycznych następców tych tytułów... Axiom Verge to wyjątek - fantastyczny hołd jednego, zakochanego w takich grach, człowieka, które bez żadnej żenady możemy nazwać "Metroidem naszych czasów". To długa i trudna gra, od której jednak trudno się oderwać, bo regularnie dostarcza satysfakcjonujących nowinek w rozgrywce i zaskakuje fabularnie. O ile dacie radę odkryć jej tajemnice, rzecz jasna. Axiom Verge to kapitalny portal do "dawnych, dobrych czasów", gdy gry robiło się nieco inaczej, niż teraz. Od pierwszych chwil intryguje, a potem jest tylko lepiej. (PS4, PS Vita, PC)/M.Kowalik

23. Guitar Hero Live (FreeStyleGames)

Odważna rewolucja. Nowy kontroler, nowa koncepcja graficzna, nowa formuła aktualizowania gry o świeże utwory. Guitar Hero Live może mieć kilka braków względem swoich starszych braci, ale należy docenić go za wprowadzanie dużych, pomysłowych zmian. GH TV, kręgosłup tej odsłony, jest stale rozwijaną internetową biblioteką utworów. Zamiast płatnych paczek DLC, otrzymujemy żyjącą platformę, którą da radę cieszyć się bez wydawania prawdziwych pieniędzy. Porzucenie karykaturalnego stylu graficznego na rzecz nagranych występów i teledysków również wyszedł grze na rockowy plus. Nic tylko podbijać serca tysięcy wirtualnych fanów, brać narkotyki i demolować pokoje hotelowe. Lub własny salon. (PS4, X1, PS3, X360, Wii U, iOS)/P.Fijałkowski

22. Lovers in a Dangerous Spacetime (Asteroid Base)

Wbrew pozorom tytuł Lovers in a Dangerous Spacetime ma mnóstwo sensu. By w pełni poczuć jej urok, trzeba mieć zaufanego towarzysza. Niekoniecznie od razu kochanka, ale kogoś, na kim możecie polegać. Bo granie z komputerowym pomocnikiem mija się z celem. Dwóch śmiałków wcieli się tu w załogę statku kosmicznego, który ma niestety nieco więcej systemów od opanowania, niż ludzi na pokładzie. Zaś kosmos to nieprzyjazne miejsce, a statek jest odrobinę bezwładny, jak w klasyku - Asteroids. Stąd rozgrywka to mnóstwo  biegania od panelu do panelu, nagłych zmian kursu i nerwów. Choć kolorowa i wyglądająca niepoważnie, gra potrafi dać w kość i sprowokować do niekontrolowanych okrzyków „Wlewowlewowlewoszyyybciej!”, „Strzelaj, strzelaj, na co czekasz!” „Tarcza, tarcza, włączaj!” oraz tych nie nadających się do powtórzenia. A jednocześnie dostarczy tonę zabawy oraz przetestuje wasze zgranie, cierpliwość i refleks jak żadna inna. (PC, X1)/P. Kamiński

21. Tales from the Borderlands (Telltale Games)

Jeszcze rok temu byłem przekonany o nieomylności Telltale. Byłem o niej przekonany do tego stopnia, że nie wyobrażałem sobie marki, której studio nie będzie w stanie zaadoptować na swoje potrzeby. Rok 2015 był jak zimny prysznic; nudne jak flaki z olejem Game of Thrones i przeciętne Minecraft: Story Mode zmusiły mnie do zweryfikowania stanowiska. Na całe szczęście w ofercie ostał się jeden tytuł, który poziomem nie odbiegał od "Wilka” czy "Żywych trupów”. Tales from the Borderlands to Telltale w najlepszym, chociaż nie w swoim zwykłym, wydaniu. Innym niż wspomniane tytuły bo z zacięciem komediowym, a z racji że w świecie Borderlands, to jeszcze zwariowanym tak, jak zwariowane potrafią być tylko Borderlandsy. To świetnie napisana i równie dobrze wyreżyserowana historia oszustki i urzędasa, którzy jak to na Pandorze bywa, puszczają się w pogoń za wielkim skarbem. Plejada pierwszo i drugoplanowych bohaterów, zwroty akcji i - dla odmiany zabawne - QTE lokują TFTB blisko samego szczytu dotychczasowych osiągnięć TT.

Choć nie było to łatwe zadanie, to TT stworzyło całkiem nową grupę bohaterów, którzy jak ulał pasują do tego świata. Grzechem byłoby nie wykorzystać ich w kolejnych odsłonach głównej serii. Jako fan Borderlands, życzę tego tak samo Wam jak i sobie. (PC, PS3, PS4, 360, X1, iOS, Android)/M.Jank

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)