Zaufanie, które nie procentuje - najbardziej rozczarowujące gry minionej generacji

Zaufanie, które nie procentuje - najbardziej rozczarowujące gry minionej generacji

Zaufanie, które nie procentuje - najbardziej rozczarowujące gry minionej generacji
marcindmjqtx
24.12.2014 11:01, aktualizacja: 15.01.2016 15:37

Mówią, że lepiej miło się rozczarować, niż niemiło zawieść. Prawda jest jednak taka, że często wierzymy w obietnice twórców i oczekiwania względem gry potrafią sięgnąć niebotycznych rozmiarów. A z nimi niestety często przychodzi jeszcze większe rozczarowanie. Zapraszam na autorski przegląd produkcji, na których w ostatniej generacji bardzo się zawiodłem.

Poprawna produkcja, a jednak znalazła się w zestawieniu z rozczarowaniami nie bez powodu. Po pierwsze, nie udało jej się sprostać ogromnym oczekiwaniom. "Czwórka" do dziś uznawana jest za najlepszą odsłonę serii i choć "piątka" oferowała bardzo fajny system sterowania i wciągającą walkę, ludzie oczekiwali czegoś więcej. Z połączenia 4 i 5 mogła wyjść świetna gra i na taką czekaliśmy myśląc o Resident Evil 6. Dostaliśmy bardzo rozbudowaną pozycję i to w zasadzie jej jedyny plus. Zaserwowano nam bowiem słabą pracę kamery, równie słaby system sterowania, niespójną opowieść i problemy techniczne. Różnorodność, która miała być ogromnym plusem produkcji, stała się jej bolączką, zabijając spójność gry. I jeszcze ta cała afera z wyciekiem sklepowej wersji na długo przed jej premierą.

Ninja Gaiden 3

Ninja Gaiden 3

Druga część Ninja Gaiden do dziś uważana jest za jeden z najlepszych, a zarazem najtrudniejszych ?slasherów? w historii elektronicznej rozrywki. NG3 jest kompletnie inne - przesycone prostymi wstawkami QTE, łatwymi przeciwnikami i uproszczonym systemem walki. To taka gra na dwa wieczory, przy której ani się nie zmęczycie, ani specjalnie nie zdenerwujecie. Skąd więc rozczarowanie? Bo "dwójka" była wymagająca, stawiała wyzwanie, a niektórym wręcz uniemożliwiała ukończenie. I tego wszyscy oczekiwaliśmy od trzeciej części - wystarczyło przecież dać jeszcze raz to samo i ubrać to w przystającą na dany czas oprawę. Gra odarta z tych cech była po prostu nijaka i gdyby nie znany i kochany tytuł, przepadłaby całkowicie w tłumie średniaków. Chociaż koniec końców i tak przepadła...

Haze

Haze

Grze towarzyszyło spore zamieszanie dotyczące zarówno daty premiery, jak i platform docelowych. Ostatecznie Haze wylądowało wyłącznie na PlayStation 3, co w erze świetnej jakości tytułów na wyłączność pozwalało uwierzyć, że dostaniemy nie tylko przełomowego FPS-a, ale także pokaz możliwości PlayStation 3 (które, jak zwykło się mówić, miało być mocniejsze od 360). Ostatecznie w ręce graczy trafił do bólu przeciętny FPS z dość nierówną oprawą graficzną, która momentami kojarzyła się z PlayStation 2. Haze to typowy przykład nadmuchanej bańki, która po pęknięciu nie zaoferowała nic, co zapamiętalibyśmy na kolejne lata. No chyba że jako jeden z tytułów do tego typu zestawień.

Uwielbiam Duke Nukem 3D, to jedna z najważniejszych gier mojej młodości. I wierzyłem w DNF całym sercem. Nawet czytając pierwsze recenzje myślałem ?co oni mogą wiedzieć?!?. Kupiłem. Nie skończyłem. Po 15 godzinach, czyli już pod koniec, cisnąłem pudełkiem w kąt i nigdy więcej do gry nie wróciłem. Kiepski humor, fatalna oprawa, tragiczny system rozgrywki, okropnie zaprojektowane poziomy. W DNF nie było nic dobrego, no może poza nazwą. Rozumiem, że przez tyle lat oczekiwania były ogromne i ciężko było im sprostać, ale Gearbox pokpiło ten tytuł całkowicie - straciłem do nich zaufanie, które odbudowali dopiero drugą częścią Borderlands.

Too Human

Too Human

Był wielki budżet, miała być wielka gra. A wyszedł średniak, który bardziej irytował niż bawił. Too Human tworzono blisko dziesięć lat i zwyczajnie nie było tego widać w żadnym aspekcie. Dałem się trochę oszukać ?settingiem? - lubię Asgard i wszystko, co z nim związane, niezależnie od tego jak zostaje przedstawione. W Too Human drzemał wielki potencjał, który nie został wykorzystany. Dużo obiecywano, mało zrealizowano. Słabe walki, niespójna historia, momentami piękne, ale równie często monotonne i nużące lokacje. A wirtualna rzeczywistość w grze to kpina, o której próbuję od kilku lat zapomnieć. Może gdyby wokół Too Human nie było tylu oczekiwań, a gra tak długo nie tkwiła na etapie produkcji... Ale fakty są takie, że zmarnowano blisko dziesięć lat.

Red Steel 2

Red Steel 2

Pierwsza część średnio mi się podobała, ale zachęcony zapowiedziami "dwójki", specjalnie kupiłem dla niej przystawkę Wii Motion Plus. Mieliśmy przecież dostać całkiem realny system wymachiwania bronią białą. I co? I śmigło - pomimo przystawki wpływ faktycznych ruchów na wirtualny miecz był nijaki. Nigdy nie wierzyłem w odwzorowanie ruchów jeden do jednego, ale po inwestycji w dodatkowy sprzęt i wielu zapewnieniach, spodziewałem się czegoś choć trochę precyzyjnego. Jakby tego było mało, Red Steel 2 było niebrzydkim, ale niestety słabym, nudnym i monotonnym FPS-em, przy którym za jednym posiedzeniem ciężko było wysiedzieć dłużej niż 30 minut.

Brzydka, 256 graczy na jednej mapie. Szara, 256 graczy na jednej mapie. Nudna, 256 graczy na jednej mapie. Tak, dobrze przeczytaliście. Ćwierć tysiąca graczy na jednej mapie. I to w zasadzie jedyna fajna i innowacyjna rzecz w tej produkcji. Widać jednak nie na tyle innowacyjna, by powtórzyła się w jakiejkolwiek innej grze. Poza wspomnianymi 256 graczami MAG nie oferował niczego fajnego. Był nudny, brzydki, słaby, niedorobiony. W dodatku pojawił się niedługo przed premierą Battlefield: Bad Company 2, które zmiotło produkcję Zipper Interactive bez najmniejszego trudu.  Oczekiwania względem gry były duże, sporo się o niej mówiło przed premierą, by ostatecznie zniknęła z ust graczy szybciej niż ktokolwiek się spodziewał. A i o tych 256 graczach mało kto już pamięta.

Alone in the Dark

Alone in the Dark

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wystarczy wziąć znaną i szanowaną markę, zebrać worek pieniędzy i mamy gwarantowany hit. I faktycznie, wszyscy miłośnicy survival horrorów czekali, pewnie w dużej mierze napędzani nostalgią. Alone in the Dark to książkowy przykład niepowodzenia. Tu nie zagrało praktycznie nic. No może poza grafiką. Horror zmienił się w grę akcji, w dodatku opatrzoną tak słabym sterowaniem, że to właśnie je można nazwać horrorem. Praktycznie każdy, kto odważył się na zabawę w Alone in the Dark, przyklejał jej plakietkę ?niegrywalna?. Totalnie zmarnowany potencjał i zasłużone miejsce w zestawieniu niepowodzeń siódmej generacji konsol.

Beyond: Dwie Dusze

Beyond: Dwie Dusze

Heavy Rain było świetne, więc i oczekiwania względem Beyond: Dwie Dusze ogromne. I na dobrą sprawę sprostała im tylko wirtualna Ellen Page, która pozostanie jedynym jasnym punktem tej produkcji. Wszystko inne nie zaskoczyło, nie było kolejnym krokiem naprzód, o którym wielokrotnie wspominał David Cage. Może twórcy za bardzo zachłysnęli się współpracą ze znanymi aktorami i liczyli na to, że oni wyciągną tę produkcję na nowy poziom? To nie jest zła gra, ale po świetnym Heavy Rain wszyscy spodziewaliśmy się czegoś więcej. Może następnym razem się uda, tylko kto teraz zaufa słowom Davida C.?

Far Cry 2

Far Cry 2

Znajomi ostrzegali - nie kupuj, poza fajną grafiką nic tu nie ma. No, ale ja byłem mądrzejszy. Tydzień później nie miałem już płyty, obiecując sobie, że następnym razem będę ostrożniejszy. Najdziwniejszym było jednak to, że gracze narzekali, a w recenzjach gra zdobywała dobre noty. I faktycznie, jeśli patrzeć na nią jako na ?najtańszy bilet do Afryki?, wydatek był usprawiedliwiony. Niestety, Far Cry 2 średnio sprawdzał się jako strzelana, a fajnie zapowiadający się system frakcji zwyczajnie nie wypalił. Dlatego też do trzeciej części podchodziłem bardzo sceptycznie, a ta okazała się świetną produkcją.

A żeby nie wyjść na niepoprawnego optymistę, dorzucę jeszcze Tenchu Z, Aliens Colonial Marines i Final Fantasy XIII. Szczególnie ostatni tytuł, obciążony sporymi oczekiwaniami, zwyczajnie "nie dowiózł". Poruszanie się po korytarzach szerokości kanału w małej miejscowości było tak irytujące, że mimo ogromnej chęci zaliczenia trzynastki, dotrwałem jedynie do połowy. A w stosunku do nadchodzącej odsłony nie mam absolutnie żadnych oczekiwań. Przynajmniej się nie rozczaruję. Paweł Winiarski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)