XIII: Feralna trzynastka

XIII: Feralna trzynastka

marcindmjqtx
21.12.2003 19:00, aktualizacja: 08.01.2016 12:53

Kto powiedział, że trzynastka nie przynosi pecha? Na pewno przyniosła go grze „XIII”, bardzo przeciętnemu dziecku niezwykle ambitnego przedsięwzięcia

Kto powiedział, że trzynastka nie przynosi pecha? Na pewno przyniosła go grze „XIII”, bardzo przeciętnemu dziecku niezwykle ambitnego przedsięwzięcia

Feralna trzynastka

Kto powiedział, że trzynastka nie przynosi pecha? Na pewno przyniosła go grze „XIII”, bardzo przeciętnemu dziecku niezwykle ambitnego przedsięwzięcia

„XIII” nie można odmówić jednego: od całej rzeszy przeciętnych komputerowych jatek wyróżnia się unikalnym stylem i bardzo rozbudowaną fabułą. To trójwymiarowy komiks, z ambicjami których, niestety, gra ostatecznie nie spełnia. Zarówno postaci, jak i dialogi zostały zaprojektowane - może lepiej powiedzieć: „narysowane” - przez Jeana Van Hamme - znanego francuskiego autora komiksów. Mamy tutaj też fabułę komiksowego thrillera politycznego, przewidywalną, ale zachęcającą do gry. Pewnego pięknego dnia nasz bohater budzi się na plaży pokiereszowany i z całkowitą utratą pamięci. Kiedy zaczyna dochodzić do siebie (oczywiście pod opieką szczodrze obdarzonej przez naturę blond ratowniczki, wyjętej prosto z „Baywatch”) nad jego schronieniem pojawiają się helikoptery wypełnione ludźmi, którzy chcą go zabić. Szybko okazuje się, że bohater ma twarz zabójcy amerykańskiego prezydenta, i że depcze mu po piętach niezwykle wpływowa, zakonspirowana grupa - skrzyżowanie mafii i masonerii - prowadząca krwawą polityczną intrygę Mariaż gry komputerowej z komiksem okazał się strzałem w dziesiątkę - klimat obu tych gatunków okazał się świetnie dopasowany, a zawodowi autorzy komiksów dużo lepiej sprawiają się w opowiadaniu ciekawej i dynamicznej historii niż przeciętni scenarzyści gier komputerowych. W „XIII” fabuła jest opowiadana świetnie i po polsku, co warto dodać - m.in. przez „wycięte z komiksu” kadry, które pojawiają się czasami u góry ekranu (np. wtedy, kiedy coś ważnego dzieje się poza zasięgiem wzroku bohatera).

Jako komputerowy komiks „Trzynastka” udała się znakomicie, jako gra wypada znacznie słabiej. Po pierwsze, zgodnie z panującą dziś modą jest krótka - wystarczy kilkanaście godzin, żeby przejść wszystkie misje przeznaczone dla jednego gracza i rozbić złowrogi spisek (chociaż np. „Max Payne 2” wydawał się nieco krótszy). Po drugie, gra jest bardzo, ale to bardzo liniowa. Każdy z poziomów - niezależnie od tego, czy jego akcja rozgrywa się na plaży, w podziemiach nowojorskiego banku czy w bazie wojskowej w Apallachach - przypomina długą, poskręcaną rurę, przez którą gracz musi się przecisnąć, strzelając do wrogów po drodze. To nie jest nawet labirynt, w którym naukowcy sprawdzają inteligencję szczurów. Zawsze mamy przed sobą tylko jedną drogę i tylko jeden sposób na to, żeby pokonać czekające na niej przeszkody. Rozległe przestrzenie, które widać na ekranach z gry, to całkowita iluzja. „XIII” jest grą klaustrofobiczną. Autorzy wybrali też irytujący system zapisywania gry: co prawda można ją nagrać wszędzie, ale po śmierci zmartwychwstajemy i tak w ostatnim z „punktów startowych” wybranych przez projektantów. Niektóre fragmenty poziomów trzeba więc przechodzić wielokrotnie - zwłaszcza jeżeli „trudny moment” znajduje się tuż przed następnym „punktem startowym”. Konieczność wielokrotnego przechodzenia niektórych odcinków przedłuża tę dość krótką grę, ale kosztem frustracji gracza, odzwyczajonego dziś od takich zabiegów (stosowano je chętnie w latach 80.).

Trzeba przyznać, że autorzy mieli kilka bardzo efektownych pomysłów: bohater może np. brać zakładników i zasłaniać się nimi przed strzałami wrogów. Jeden z poziomów musimy nawet przejść z zakładnikiem tyłem, żeby nie odsłonić nieprzyjacielowi pleców. Sympatycznym pomysłem jest też hak z liną, na którym się można podciągać - niestety, tylko w kilku wybranych przez scenarzystów miejscach. Bohater ma także „szósty zmysł” pozwalający wyczuwać przeciwników przez ściany (na ekranie widać wtedy komiksowe „dymki” z dźwiękami naśladującymi jego kroki, np. „tup, tup” )

Na wielką premię za oryginalność zasługuje grafika. „XIII” to animowany, trójwymiarowy komiks - który, w odróżnieniu od wielu innych gier, nie ma żadnych pretensji do pseudofotograficznego „udawania” rzeczywistości. Nigdy nie widziałem tak znakomitej komiksowej animacji w grze, nawet świetnym „Freedom Force” nie dorasta „Trzynastce” do pięt.

Uwaga dla rodziców - komiksy bywają bardzo brutalne. „Kto powiedział, że komiksy są dla dzieci?” - pyta dystrybutor na pudełku gry. „XIII” to pewnością komiks nie dla dzieci. W grze jest bardzo dużo krwi, a po celnym strzale w głowę przeciwnika można zobaczyć poniewierające się na podłodze krwawe strzępy jego czaszki, a w kadrach u góry ekranu widać zbliżenie krwawej dziury w jego głowie. Dorośli wielbiciele komiksów będą się jednak przy „XIII” zapewne bawić dobrze, chociaż bez rewelacji - można mieć tylko nadzieję, że następne „komiksowe” gry będą się sprawdzać nie tylko w kategorii „komiks”, ale także „gra komputerowa”.

XIII

Producent: UbiSoft

Dystrybutor: Cenega

Minimalne wymagania: PC Pentium III 700 MHz, 128 MB RAM, karta graficzna z 32MB RAM

Cena: 99 złotych

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)