Xbox One X - recenzja. Spełnione obietnice i miłe niespodzianki

Xbox One X - recenzja. Spełnione obietnice i miłe niespodzianki

Xbox One X - recenzja. Spełnione obietnice i miłe niespodzianki
Maciej Kowalik
20.11.2017 13:40, aktualizacja: 21.11.2017 09:32

Ale czy to odpowiedni moment dla takiej konsoli?

Najmniejszy Xbox One w rodzinie jest zarazem najpotężniejszą konsolą na rynku. I najdroższą. W pierwszych wrażeniach byłem ostrożny, bo One X z całym swym majestatem znajduje się w niewygodnej pozycji.Po pierwsze - ledwie rok temu na rynku pojawił się Xbox One S, obsługujący HDR10 i wyposażony w upscaler, dzięki któremu rozdzielczość każdej gry mogła zostać podbita do 4K z bardzo dobrym efektem. Po drugie - Microsoft jest golutki, jeśli idzie o tytuły na wyłączność dla Xboksów One. Nie ma w rękawie własnych asów mogących zaprezentować drzemiącą w konsoli moc, więc do kupna One X musi zachęcać aktualizacjami tytułów innych wydawców do gier multiplatformowych.

A te spływają nieregularnie, bo czemu miałoby być inaczej. Oczywiście lista "ulepszonych dla Xboksa One X" tytułów rośnie z tygodnia na tydzień. Ale podjarka nowym, mocnym sprzętem nieco blednie przy konieczności każdorazowego sprawdzania czy gra, na której szczególnie mi zależy, ma już patcha czy jeszcze nie. Po trzecie - gigahertze i teraflopsy na papierze nic nie znaczą, jeśli nie zmusimy ich do wysiłku oprogramowaniem.

A Microsoft już na starcie pęta bestii łapy, zapowiadając, że nie dostanie ona produkcji, których nie odpalilibyśmy na innych konsolach z rodziny.Przeczytaj: Xbox One X - pierwsze spotkanie z bestią.

Chciałbym, by firma za rok czy dwa złamała tę obietnicę. Bo grzechem byłoby niewykorzystanie drzemiącego w One X potencjału. O wyglądzie, rozmiarach, zapachu i fakturze materiału pisałem poprzednio. Bo wtedy nie mogłem jeszcze pisać o najważniejszym - większość ważnych gier nie była gotowa do pokazania pazurów konsoli. Dziś czas na konkrety po przeoraniu wbudowanego dysku 1TB solidną częścią mojej groteki.

Ale zanim przejdziemy do powera... Po trzech tygodniach z konsolą, hasłem, które najbardziej mi do niej pasuje, jest komfort. Komfort działania. Komfort przesiadki i przenoszenia swoich danych z wcześniejszego modelu. Prostota konfiguracji. Również możliwość komfortowego ustawienia konsoli w pionie, bez dokupywania podstawki od Microsoftu. Czy fakt, że kurz, którego w domu z trzema psami i dwoma kotami naprawdę nie brakuje, zdaje się One X nie imać.Małe rzeczy. Nikt nie reklamuje nimi konsoli, gdy może pokazać siódmą Forzę, Assassin's Creed Origins, Cień Wojny czy Call of Duty: WW2 w ostrym jak brzytwa 4K, oprószonym urealniającym obraz HDR-em. Oczywiście dojdziemy i do tego. Nie będę ściemniał, że oko mi nie drgnęło, gdy zobaczyłem Bayeka po zaaplikowaniu stosownej łatki, odpalającej fajerwerki graficzne, o jakich na Xboksie One S mogłem zapomnieć.Ale wcale nie mniejszy szok malował się na mojej twarzy, gdy z czystej ciekawości odpaliłem polskiego Observera. By jeszcze raz wejść do pierwszego pomieszczenia, w którym na S-ce gra się dławiła. Żadnego specjalnego patcha na One X nie dostał, a mimo to miejsce zbrodni zwiedzało się bez najmniejszego przycięcia.

Również Wiedźmin 3 pozbawiony - w tym wypadku na szczęście tylko póki co - oficjalnego wsparcia bebechów One X miło zaskakuje. Oferuje bowiem loadingi czasem krótsze aż o minutę i wyższą rozdzielczość, bo jej dynamiczne skalowanie nie widzi potrzeby wracania do poziomu 900p. A przecież deweloper nie przyłożył jeszcze do tego ręki.

Te drobne rzeczy, o których niewiele się mówi w przypadku gier mniejszego kalibru czy takich nie podpiętych jeszcze prawidłowo do serducha One X. Szybsze loadingi, stabilniejszy framerate, dalszy zasięg widzenia. Detale biorące się z faktu, że współczesne konsole są bardzo pecetowe, a tej ulepszono bebechy. One pomnożone przez liczbę odpalonych gier i godzin w nich spędzonych przekładają się właśnie na komfort, o którym pisałem wyżej. To coś, czego nie docenia się po dniu czy trzech ze sprzętem, ale zyskuje na znaczeniu z kolejnymi tygodniami. Lubimy, gdy wszystko działa jak należy, a Xbox One X potrafi wyręczyć w tym deweloperów i na pewno jeszcze nie raz mnie zaskoczy. Głupie "wow, ale menu ekwipunku w Wieśku teraz zaiwania", odbijane echem w kolejnych tytułach to po prostu świetna sprawa.Tak jak dedykowane nowej konsoli łatki do gier z poprzedniej generacji. Myślałem, że na esce Skate 3 wygląda fajnie, ale po odpaleniu gry na One X postanowiłem, że nie mam już wymówki i wracam do Port Carverton zamiast biadolić, że gatunek umarł. A widzieliście Halo 3? Nie tylko 4K ale i HDR sprawiają, że osobny remaster nie jest już potrzebny. Modele postaci wzbudzają oczywiście uśmiech politowania w scenkach, ale nie boję się stwierdzenia, że One X tchnął w grę nowe życie. Jakkolwiek to zabrzmi - pierwsza misja kampanii z tak lubianymi przez HDR promieniami słońca, przebijającymi się przez zieloniutkie korony drzew, wygląda obecnie, jakby była zaprojektowana po to, by teraz MS miał się czym chwalić.Robi to na mnie większe wrażenie niż ulepszone Halo 5, w którym postacie w pewnej odległości od gracza wciąż są ograbiane z połowy klatek animacji. Choć i tak widać sporą różnicę. Podwyższenie rozdziałki w tym wypadku wygląda trochę, jakby ktoś przetarł obiektyw kamery - rozmazane poprzednio obiekty ujawniają nowe detale.

Ale wróćmy do poprzedniej generacji. Pomysł, że innym deweloperom zachce się teraz odświeżać stare gry na modłę Halo 3 jest marzeniem ściętej głowy, ale gdyby Microsoft jakoś do takich kroków zachęcił przy kilku produkcjach (cześć, Burnout Paradise!), to zamiast kompatybilności wstecznej na One X mówilibyśmy o odpalaniu starych gier w nowej jakości.A co z nowymi grami w nowej jakości? Dobra, przejdźmy więc do nich. Aczkolwiek wybaczcie mi humanistyczne, niezbyt techniczne podejście do sprawy. Specjalistyczne serwisy przeanalizowały już One X na wszystkie sposoby, włączając w to filmowanie go kamerą termowizyjną, a mi Wordpress nie przyjmie nawet jednego obrazka w 4K, bo waży zbyt dużo. A jak pokazać HDR na monitorach, które go nie obsługują? Ot, jedna z rzeczy, o których się nie myśli. Jak fakt, że zgrywane przez konsolę filmimki z HDR wyglądają poza nią fatalnie. Potrzeba do tego drogiego sprzętu. Chyba nie było gorszego momentu na zostanie konsolowym youtuberem...

W poprzednim tekście zdążyłem się tylko zachwycić czwartymi Gearsami, które podbierając assety z wersji pecetowej, pokazywały, że Xbox One X faktycznie może rywalizować na jakość z droższymi od niego komputerami. Aktualizacje gier zaczęły spływać w dniu publikacji, więc nie dało się powiedzieć więcej. Bawiłem się też siódmą Forzą, która niby pobrała dodatkowe pliki, ale jednak potrzebowała aktualizacji, by je wykorzystać. Wiele innych tytułów czekało na swoją kolej. Jako posiadacz Xboksa One S nie byłem do końca przekonany czy obiecywane 4K (przypominam, że nie zawsze oznacza to natywną rozdzielczość) pokaże jakość, która zawstydzi upscaler starszej konsoli.A potem odpaliłem spatchowane Assassin's Creed Origins. I nawet na "mizernych" 43 calach zobaczyłem inną grę. Dużo bogatszą w detale, jakby ktoś zdjął z Bayeka pajęczyny - miecz i tarcza zaczęły pobłyskiwać, tkanina stroju stała się wyraźniejsza. Granica utraty detali i ostrości terenu została przesunięta dużo dalej. Cienie, refleksy świetlne na pieczonym przez słońce piasku Egiptu... I kontrasty, gdy wchodzi się do grobowców czy jaskiń. Forza może sobie śmigać w natywnym 4K i płynniutkich 60 fps. Origins nie ma żadnej z tych rzeczy, ale jest obowiązkowym tytułem dla każdego, kto co krok chce być zachwycany jakością obrazu.Nie, żeby Forza nie wyglądała super. Ale po patchu zauważyłem przede wszystkim brak ząbków na drutach wysokiego napięcia. HDR (oj, to niebo, w które człowiek się zapatrzy a potem wyrżnie w bandę) było obsługiwane i przed nim, a najwidoczniej w wyścigach różnica między natywnym 4K a upscale'owanym nie jest tak wielka, jeśli nie bawimy się w trybie foto, śliniąc się do resoraczków. Aczkolwiek szybsze loadingi po jakimś czasie się docenia. Za to Assassin's Creed: Origins na One X zmiażdżyło wizualne wrażenia, jakie oferowała mi moja S-ka. O wrażeniach płynących po przełączeniu się w zwykłe 1080p lepiej nie wspominać. To dwie różne gry. O dziwo tak samo jest z Call of Duty: WW2. Na S-ce upscalowane do 4K wygląda... nieźle. Ale blisko poprzednich COD-ów. Na One X w 4K to już inna półka i dla porządku dodam, że umieszczone w tym wpisie obrazki tego nie oddadzą. Każda z tych gier na Xboksie One X wygląda też lepiej niż na PS4 Pro.Nie zawsze tak jest. Ba, odpalona na Xboksie One X FIFA 18 nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. To z grubsza ta sama gra, którą recenzowałem na Xboksie One S. Choć wszystko ładuje się i działa szybciej. To kwestia komfortu, o którym wspominałem, a FIFA pokazuje, że jest ważny. Pokazuje też, że nie wszystko jest w rękach Microsoftu. Kto ma na rynku więcej konsol obecnej generacji? Sony. Kto w tym roku postarał się, by EA zrezygnowało z partnerstwa z MS i po raz pierwszy od lat promowało FIFA 18 na swoich konsolach? Sony. Kogo EA pewnie nie chciało wkurzyć, przeginając z jakością gry u konkurencji? No właśnie.

Która gra otrzymała już aktualizację, pozwalającą czerpać z mocy Xboksa One X, a które wciąż na nią czekają? Oto oficjalna, regularnie aktualizowana lista.Xbox One X nie ucieknie też od innej kwestii. To konsola czy zamknięty w jej obudowie pecet, który dzięki standaryzacji pozwala osiągać wyniki lepsze niż na porównywalnych cenowo komputerach? Bo kupując go, trzeba pamiętać, że często będziemy iść na kompromis. Część gier oferuje wybór między ciśnięciem na rozdzielczość 4K, a płynniejszą animacją. Ale jest też Rise of the Tomb Raider, który oferuje trzy tryby - natywne 4K, 60 fps lub 1080p i bogatszy w cienie, efekty oświetleniowe czy detale geometrii obraz. I przyznam, że sam nie wiem, co wybrać. PS4 Pro wprowadziło tego rodzaju decyzje do podjęcia. Ale jeśli Xbox One X jest taką bestią, to czy prawidłowa odpowiedź nie powinna brzmieć "chcę to wszystko"? A jednak nie ma takiej, nawet w przypadku gry z 2015 roku.Cień Mordoru znów stawia nas przed dylematem. Ma dwie opcje, bo trzeciej - 60 fpsów - zaoferować nie może. Albo 4K, albo lepsze cienie, kamienie i inne detale. W dość burej grze nie robi to wielkiej różnicy. Może gdyby te opcje połączyć? Na statycznych obrazkach widać różnicę, ale gdy się gra zamiast pozować przy ognisku, nie robi ona wrażenia w zderzeniu z innymi członkami Xboksowej rodziny. Choć szybsze loadingi są bardzo miłe. Oraz owszem - gra działa lepiej niż na PS4 Pro. Ale nie zapominajmy, że nie dostajemy tego za darmo.

To tu przebiega linia frontu między Xboksem One X i PS4 Pro. Przez proporcje ogólnie rozumianego stosunku jakości do ceny. PS4 Pro rzuciło się z motyką na słońce. Japońska wizja HDR i 4K wyje i potwornie grzeje się, gdy zmusić ją do wysiłku. Xbox One X wyższą od Pro rozdzielczość przełyka bez problemu. Ale nie ma nic, co mogłoby Sony zmiażdżyć i zawstydzić. Microsoft jest zależny od innych. Od tego czy Warner, Ubi, Activision czy THQ Nordic stwierdzą, że warto się wysilić, by gra na Xboksie One X wyglądała lepiej niż na PS4 Pro.Xbox One X to potencjał. Wreszcie konsola, która sama z siebie sprawia, że gry stare i nowe działają i wyglądają lepiej. To ekscytująca zabawka. Czy jest lepsza od PS4 Pro? Na papierze tak, udowadniają to kolejne dogłębne porównania Digital Foundry. Pytanie tylko czy warto za takie różnice dopłacać.Zwłaszcza, że konsola Sony nie jest jedynym rywalem One X. Moim zdaniem nie ma dziś sensowniejszego sprzętu, by postawić pierwsze kroki w 4K i HDR niż Xbox One S. Na promocji konsolę kupimy za mniej niż 1000 złotych, a choć mocy starczy jej tylko na upscalowanie obrazu do 4K, to robi to dobrze i radzi sobie z tą ważniejszą częścią "nowej jakości obrazu" czyli HDR. W bonusie ma taką samą obsługę standardu Dolby Atmos, której brakuje np. PS4 i PS4 Pro.Jedna konsola jest prawie na szczycie góry zwanej 4K&HDR i czuje się tam komfortowo. Druga spala się na tej samej drodze. Dynamiczne rozdzielczości, mniej detali, gorszy framerate. Ale też niższa cena. Co zrobić? Zależy na przykład od twojego telewizora. Jeśli dopiero co kupiłeś porządnego potworka FullHD, to skok na nowe konsole możesz odłożyć. Jeśli wiesz, że dostaniesz na święta telewizor 4K, to pomyśl w co chcesz grać. Sony ma tytuły na wyłączność, inne będą lepiej wyglądać i działać na konsoli Microsoftu. Ale trzeba za to dopłacić.Ostatecznie nie sądzę, by ktoś kto kupi Xboksa One X był rozczarowany. Konsola spełnia obietnice Microsoftu i wypada życzyć jej (w zasadzie nam - graczom), by entuzjazm deweloperów nie opadł. Boję się tylko, że pojawiła się na rynku zbyt wcześnie. HDR czy 4K to wciąż smaczne dodatki, a nie standard multimedialnych treści. W przypadku gier każdorazowo trzeba dopytywać o te technologie autorów. W przypadku serwisów streamingowych pokroju Netfliksa czy Amazon Video, oferta filmów i seriali w tych formatach jest skromniutka.Xbox One X to kapitalny sprzęt, moc jest nie tylko na papierze, ale i w grach. Ale jeśli Microsoft nie złamie obietnicy o braku tytułów na wyłączność, to nie zakładam się, że będzie to konsola do grania w najlepszej jakości na długie lata.

Konsolę do testów udostępniła firma Microsoft.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)