Wreszcie zagraliśmy w single'a Gears of War 4. Nie będziecie rozczarowani

Wreszcie zagraliśmy w single'a Gears of War 4. Nie będziecie rozczarowani

Wreszcie zagraliśmy w single'a Gears of War 4. Nie będziecie rozczarowani
Paweł Olszewski
17.08.2016 01:21, aktualizacja: 17.08.2016 08:55

Ale tylko pod warunkiem, że nie spodziewaliście się cudów i rewolucji.

Zanim przejdę jednak do mięsa, mały disclaimer. Jestem fanem serii, szczególnie "jedynki" i PCF-owego Judgment, ale bardzo mało grałem w Gearsy po sieci. Generalnie niewiele w ten sposób gram, kocham jednak single'ową sieczkę pierwszej i ostatniej części GoW-a ("dwójkę" przemilczę, "trójka" była po prostu OK). Swego czasu zachwycałem się też remasterem pierwszej części, która jest pokazówką tego, jak powinno odnawiać się gry sprzed dekady. Znając moje podejście do serii Epic/Microsoftu będziecie wiedzieli czego oczekiwałem po tej grze i dlaczego tak cieszę się z tego, jak wygląda.Wersja TL;DR - po prostu świetnie się w niej strzela. Gears of War 4 to nie Uncharted 4, które choć ma kolejny numerek w tytule, to jest nowym otwarciem (i przy okazji też chyba zamknięciem) serii. Grą stawiającą akcenty na zupełnie inne elementy i narracyjną rewolucję. Tutaj wszystko jest po staremu. Nienaturalnie wielkie sylwetki postaci, lekko ociężała mechanika i system osłon, który kiedyś oryginalny, dziś trąci troszkę myszką i momentami wydaje się zbyt powolny. Zwłaszcza w konfrontacji z nowym typem szybszych przeciwników. Czy to źle? Dla ludzi zaczynających od "czwórki" swoją przygodę z Gearsami pewnie tak, ja grając miałem jednak uśmiech od ucha do ucha.Bo Gearsy 4 to stare dobre Gearsy, gdzie nie pojawia się nagle zaginiony brat głównego bohatera. Albo dziecko, które trzeba uczyć strzelać z łuku. Tego typu pomyły są świetne, pod warunkiem, że wychodzą. Zmiana klimatu Killzone'a na PS4 pokazała, że nie zawsze aż takie odejście od utartej formuły procentuje. Gearsy 4 trochę asekuracyjnie podążają więc utartym szlakiem. Szlakiem, który przypomniałem sobie grając w Ultimate Edition i za którym strasznie się stęskniłem.Nie zdziwię się więc, jak Gears of War 4 zostanie na jesień zmieszane z błotem za wtórność, ale ja wczoraj autentycznie jarałem się znowu przecinając przeciwników piłą, przylegając do ścian czy przemierzając mroczne, oświetlone jedynie łuną księżyca miejscówki. Developer odnawiając pierwsze Gearsy rozłożył je chyba na czynniki pierwsze wyodrębniając jakąś złotą formułę miodności. Jest więc idealnie, za kilkoma miejscówkami do pozwiedzania znajduje się killroom, potem spokojniejszy etap, gdzie można podziwiać otoczenie i znowu bardziej intensywny moment, na przykład z subbossem. Przeszkody za którymi się chowamy niszczą się akurat wtedy gdy za długo się za nimi znajdujemy. Amunicji też jest w sam raz, podobnie jak nowych zabawek.Troszkę szkoda, że wydawca nie dał nam posmakować kooperacji. Grałem ze sterowanymi przez SI kompanami. Ci radzili sobie raz lepiej, raz gorzej, trzymając branżową średnią. Ważne, że nie robili ewidentnych głupot, podobnie jak nasi przeciwnicy. Z fabuły i rzucanych między przeładowywaniami magazynków wynika, że ci są bystrzejsi niż wcześniej. Niespecjalnie to zauważyłem, odnosząc wrażenie, że jakość nadrabiają szybkością.Kojarzycie ten grawitacyjny gadżet z Half-Life'a 2? W połączeniu z piłami tarczowymi było to naprawdę zabójcze narzędzie. Tu jest coś podobnego, a także świetna wyrzutnia granatów. No i klasycznie - karabin, strzelba, pistolet i granaty. Klasycznie też podczepiana pod karabin piła jest przepakowana, a strzelając z shootguna nie trzeba na dobrą sprawę celować, wystarczy walić mniej więcej przed siebie. Remaster pierwszych Gearsów pokazał, że dziesięcioletnia mechanika o dziwo wciąż sprawdza się w single'u, a "czwórka" to tylko potwierdza.W singlowe Gears of War 4 świetnie się gra, a jak się je ogląda? Cóż, nawet mimo tego, że grałem na Xboksie One S (choć bez HDR, na zwykłych telewizorach), nie było zbyt dobrze. I na pewno nie było tak jak na dwóch ostatnich konferencjach Microsoftu z targów E3. Nie ma jednak tego złego, bo gra naprawdę tak wygląda, tyle że na PC. W 4K. Stanowisko Microsoftu było o tyle fajnie zaprojektowane, że na połowie powierzchni były Xboksy, a na drugiej pecety (niestety nie wiemy jakie poza faktem, że z grafiką Nvidii) z monitorami 4K. No i różnica była zauważalna. Biorąc nawet poprawkę na fakt, że na targach stoi się bliziutko ogromnych ekranów i 4K zawsze wtedy wypada wtedy lepiej.Przez dłuższy czas przyglądałem się innym grającym przez ramię, żeby porównać właśnie wrażenia wizualne i różnica wciąż była. Nie tak ogromna jak w Quantum Break, gdzie Xbox to niziny pecetowego Low, podczas gdy Ultra naprawdę dają radę. Aż takiego przeskoku nie ma i na Xboksie One spokojnie będzie można grać. Trzeba tylko przyjąć do wiadomości, że nie będzie to TA gra z E3, z TYMI teksturami czy odbiciami świetlnymi. Efekty cząsteczkowe podobne są tu i tu, podobnie jak design. Ten jest po prostu świetny niezależnie od liczby pikseli na ekranie czy jakości trawy pod butami.

Trochę żałuję, że na Gamesomie nie udostępniono dema z zapowiadanymi wichurami i burzami. Wynikające z fabuły (więcej tutaj) zaburzenia atmosferyczne mają mieć istotny wpływ na rozgrywkę. W teorii kojarzy mi się to ze świetnym i mocno niedocenionym Spec-Ops: The Line (które, tak na marginesie, mechaniką Gearsów mocno się wzorowało). W praktyce nie miałem jednak okazji tego sprawdzić.Dla Gears of War 4 warto mieć Xboksa One albo mocniejszego kompa. Zapowiada się niezbyt mądra i odkrywcza, ale szalenie satysfakcjonująca strzelnica SF. Zależnie od platformy, po prostu ładna lub piękna, niezależnie od niej, wciągająca i klimatyczna. Rzemieślnicza robota pokazująca, że The Coalition niczym 343 Industries bardzo ładnie weszło w rolę nowych ojców uznanego IP. Dostarczyli remastera, po tym co zobaczyłem jestem pewny, że dostarczą Gears of War 4.

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)