„Uru: Ages Beyond Myst": Młodzieży, do ksiąg!

„Uru: Ages Beyond Myst": Młodzieży, do ksiąg!

marcindmjqtx
02.03.2004 10:00, aktualizacja: 08.01.2016 12:53

Cyan Worlds, twórcy oryginalnego „Mysta” oraz „Riven”, znowu w świetnej formie. „Uru: Ages Beyond Myst” to chyba najlepsza gra przygodowa od czasu „Syberii”

Cyan Worlds, twórcy oryginalnego „Mysta” oraz „Riven”, znowu w świetnej formie. „Uru: Ages Beyond Myst” to chyba najlepsza gra przygodowa od czasu „Syberii”

G:KOREKTAwkladkikomputer Magdusik Młodzieży, do ksiąg!

Cyan Worlds, twórcy oryginalnego „Mysta” oraz „Riven”, znowu w świetnej formie. „Uru: Ages Beyond Myst” to chyba najlepsza gra przygodowa od czasu „Syberii”

Motyw trochę jak z „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” Stevena Spielberga. W pobliże samotnej skały gdzieś na amerykańskiej pustyni przybywają pojedyncze osoby. Zwykli, tacy jak my, przyzywani do rozpadliny, w której archeolodzy wykopali pozostałości po cywilizacji D'ni. Przybyli oni na Ziemię przed dziesięcioma tysiącami lat, ale nigdy nie wchodzili ludziom w drogę. Żyli ukryci w labiryntowych osadach pod powierzchnią, nie mając jednak powodu, aby cierpieć na klaustrofobię lub trupią bladość. Mogli bowiem swobodnie przemieszczać się do innych światów, pełnych światła, zawieszonych wysoko pod niebem lub skrytych w cieniu gigantycznych drzew. Wybór mieli olbrzymi, bowiem sami te światy stwarzali. Opisywali je w księgach, i tak oto słowo stawało się ciałem. Księgi służyły jako zawsze aktywne portale.

Cywilizacja D'ni upadła ok. 250 lat temu na skutek bliżej nieznanego kataklizmu. Ślady po niej bada specjalna rządowa agenda D'ni Restoration Council, ale samotnicy, których coś przyzywa do rozpadliny, czują, że ich celem jest coś innego. Utwierdza ich w tym Yeesha, urodzona 200 lat temu dziewczyna z ludu D'ni. W holograficznej projekcji-testamencie wzywa przybyłych do wzięcia udziału w testach, które mają potwierdzić gotowość kandydata do wykonania głównego zadania. Gracz, wypełniając misje Yeeshy, odwiedza napisane przez D'ni światy.

Jak wszystkie gry z serii „Myst” i ta polega przede wszystkim na rozwiązywaniu zagadek. Trudniejszych lub łatwiejszych, ale - co najważniejsze - logicznie skonstruowanych. Przyznaję, że nie dysponując oceanem czasu, w momentach krytycznych nierzadko sięgałem po ściągę. Poznając rozwiązanie, zwykle reagowałem tak samo: No jasne, jak mogłem na to nie wpaść Jeśli jednak nie muszą Państwo przechodzić gry na czas, co zdarza się recenzentom, polecam słodycz udręki i niekorzystanie z podpowiedzi.

„Uru: Ages Beyond Myst”, jak wszystkie gry z serii „Myst”, to pokaz kunsztu grafików. Scenografie niektórych światów robią naprawdę olbrzymie wrażenie. Łatwiej jest teraz docenić ich urodę, bo po raz pierwszy mamy pełną swobodę ruchu. Dotąd z lokacji do lokacji trzeba się było przemieszczać skokowo, nie od zawsze można się było także swobodnie rozglądać. O takiej konwencji decydowała bynajmniej nie fanaberia projektantów, ale ograniczona wydajność komputerów, które zwyczajnie nie dawałyby sobie rady z płynnym przetwarzaniem bogatej w detale grafiki. Nikogo nie oskarżając, trzeba jednak podkreślić, że takie rozwiązanie bardzo utrudniało prawidłowe orientowanie się w przestrzeni i krępowało niczym gorset.

Teraz możemy w przygodówce Cyan Worlds poczuć się niemal jak w „Tomb Riderze”. Świat oglądamy oczami bohatera lub z perspektywy śledzącej go kamery. Autorów chyba jednak trochę ta możliwość oszołomiła. Pal licho, że zdecydowali się na - szczątkowe, bo szczątkowe - elementy zręcznościowe, w związku z czym co jakiś czas trzeba zgrabnie przeskoczyć nad jakąś dziurą. Gorzej, że każą nam teraz łazić po całym terenie, szukając wymalowanych gdzie się da symboli. Bez skompletowania wszystkich nie da się przejść do kolejnego etapu. Dostęp do niektórych symboli zależy co prawda od rozwiązywania zagadek, ale są i takie, które po prostu trzeba wyszukać. Najgorsze, że pokrywano je w najdziwniejszych miejscach.

Mam takie podejrzenie, że to wynik lobbingu panów od rysunku, którzy w ten sposób zyskują pewność, że nie przeoczymy żadnego przejawu ich artystycznego kunsztu.

Z grą „Uru: Ages Beyond Myst” wiązano wielkie nadzieje. Po raz pierwszy w historii cyklu „Myst” - i chyba po raz pierwszy w historii gier przygodowych - stworzono sieciową wersję tej gry, pozwalającą na dalszą eksplorację światów D'ni. Eksperyment zakończył się jednak niepowodzeniem. Zabrakło chętnych do ponoszenia dodatkowych opłat, więc serwis zamknięto.

Gra „Uru: Ages Beyond Myst” miała światową premierę w ubiegłym roku. Według niektórych pisma branżowych, okazała się najlepszą przygodówką sezonu. Nie jest bez wad, ale rozumiem taki werdykt - nobilitujący, nawet mimo nieurodzaju na szczególnie udane tytuły z tego gatunku. Polecam zarówno miłośnikom łamigłówek, jak i estetom z lekką tendencją do eskapizmu. „Uru: Ages Beyond Myst” to także dobra propozycja dla osób, które z grami komputerowymi nie mają żadnych doświadczeń, a chciałyby zacząć od czegoś bardziej ambitnego, bez hektolitrów krwi, za to z emocjonującymi wyzwaniami i niebanalnym klimatem.

„Uru: Ages Beyond Myst”

Producent: UbiSoft

Dystrybutor: Cenega

Wymagania: processor 800 MHz, 256 MB RAM, CD-ROM x4, akcelerator 3D 32 MB

Cena: 119 zł.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)