Total War: Shogun 2 - recenzja

Total War: Shogun 2 - recenzja

marcindmjqtx
20.03.2011 21:25, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

Udało mi się w końcu ustanowić swój własny siogunat w Japonii klanem Takeda. Nie odbyło się to jednak tanim kosztem - straciłem choćby swoją rodową prowincję. Jak po takiej rozgrywce oceniam grę Total War: Shogun 2?

Total War: Shogun 2 Platformy: PC Premiera: Już jest Cena: 129,90 zł Relacja na żywo Wymagania sprzętoweDemo

Nowa odsłona serii jest powrotem do jej korzeni. 11 lat temu Creative Assembly wydało Shogun: Total War i zapoczątkowało tym samym jeden najbardziej cenionych strategicznych tytułów. Wiele zarzucano tym produkcjom: marną SI, kulejącą historyczność, błędy czy niegrywalny tryb sieciowy. Mimo to, była to obowiązkowa pozycja dla fanów gatunku. A teraz seria zatoczyła koło.

Znowu naszym zadaniem będzie poprowadzenie swojego rodu na turowej mapie strategicznej. Będziemy przesuwali na niej armie, zarządzali zamkami oraz paktowali z innymi rodami. A jeśli z tego paktowania nic nie wyjdzie, znowu będziemy musieli rozstrzygnąć sporne kwestie za pomocą oręża na polach bitew, tym razem już w czasie rzeczywistym. Ale czy znowu będziemy się świetnie bawić?

Walcząc w XVI-wiecznej Japonii

Warto zacząć od tego, że okres feudalnego rozbicia Japonii ma w sobie sporo uroku. Siogun, samuraje, ninja, zamki... Te wszystkie skojarzenia z dawną Japonią w Shogunie 2 ożywają i nadają grze naprawdę znakomitego klimatu. Okres sengoku-jidai, wojny domowej, można różnie oceniać, ale z pewnością jest to doskonałe tło dla gry strategicznej, który, dzięki pewnej egzotyce, może być bardziej atrakcyjny niż analogiczne wydarzenia w feudalnej Europie. No i gra jest znakomitym pretekstem do przeczytania Sztuki wojennej Sun Zi...

I choć chciałem napisać, że ożywienie dawnej Japonii nie byłoby możliwe bez znakomitej oprawy audiowizualnej, to przypomniałem sobie, że pierwszy Shogun pod względem atmosfery również był wspaniały. Niemniej jednak muszę napisać, że gra mogłaby stracić dużo uroku, gdyby jednostki, zamki, krajobrazy, animacje, dźwięki i głosy nie stały na tak wysokim poziomie. To świetnie wyglądająca i brzmiąca produkcja. Czasami żałuję, że nie gram na niskich poziomach trudności, bo z chęcią pooglądałbym walkę z bliska, ale wtedy trudno dowodzić. Trzeba więc będzie nagrywać powtórki...

W samym trybie kampanii oprócz jednego elementu nie mamy do czynienia na dobrą sprawę z większymi zmianami. Są poprawki jak przy rebeliach, które łatwiej przewidzieć (ale nie jest łatwiej im zaradzić), czy dyplomacji, która wzbogaciła się o nowe opcje, a przy okazji rzadziej zdarzają się gwałtowne i nieprzemyślane wolty innych klanów. Zrezygnowano z podziału na miasta/zamki (zostawiając tylko zamki), pozostawiono jednak to co wniósł Empire, czyli że część budynków znajduje się poza murami, w prowincji (co umożliwia podjazdy na terytorium wroga). No i powróciły w pełnej krasie rodziny. Tą większą zmianą, o której wspomniałem, jest awansowanie postaci - po zebraniu punktów doświadczenia możemy ulepszyć naszego generała lub agenta szkoląc ich w pewnych umiejętnościach. Tego rozwiązania bardzo brakowało w poprzednich odsłonach serii.

Bitewny instynkt

To jednak nie kampania, a bitwy są esencją gry. I Shogun 2 powraca w tym aspekcie także do korzeni. Zrywa ze starciami na dystans znanymi z Empire i Napoleona, stawia zaś na szybkie i krwawe walki. Chciałem napisać, że o wyniku bitew decydują rozstrzygające uderzenia, ale złapałem się na tym, że pisałem to przy każdej odsłonie serii. Jest jednak w Shogunie 2 coś, co w tym aspekcie odróżnia tę grę od poprzednich odsłon, a już w szczególności od Empire i Napoleona - rozstrzygnięcia nie zajmują tutaj całych minut podchodów i dziesiątek decyzji. Często są to sekundy, kwestia dwóch lub trzech rozkazów.

Mignięcie szansy w postaci możliwości zabicia generała przeciwnika szybką szarżą kawalerii, co często wręcz momentalnie sprawia, że bitwa, dotychczas idącą przeciętnie, zmienia się w heroiczne zwycięstwo. Może to brzmieć dla niektórych za prosto - zabij generała i będzie super. Ale dorwanie jegonie jest łatwe, a przy tym tempie rozgrywki uganianie się konnicą za wrogim dowódcą odciąga naszą uwagę od innych jednostek co nie raz kosztowało mnie zwycięstwo. Ale co jednak najważniejsze, te wszystkie rzeczy można odnieść nie tylko do bitew lądowych, ale także morskich i oblężniczych, co cieszy. Bitwy na morzu się nie dłużą, natomiast oblężenia są chyba najlepsze w serii - proste, ale krwawe i bez zbędnych komplikacji.

Pewna prostota bitew nie zmienia tego, że gra jest trudna. Szczególnie widać to na legendarnym poziomie trudności, który nie ogranicza się tylko do zmian w sztucznej inteligencji lub mieszania w statystykach, ale także nakłada na gracza dodatkowe ograniczenia, jak niemożność swobodnego zapisywania stanu gry lub zatrzymania bitwy i obmyślenia swoich ruchów. A z racji dynamiki starć jest to naprawdę poważne utrudnienie. Co do SI, to wydaje się, że twórcy naprawdę popracowali nad tym elementem. Komputer stara się chronić swojego dowódcę oraz nie rzuca wszystkim sił na raz. Dzieli armię, jeśli widzi, że próbujemy go obejść. I to cieszy.

Jeśli jednak komputer nie będzie dla nas godnym przeciwnikiem, to co nam pozostaje? Tryb sieciowy, który przeszedł rewolucję. Wiem, że to nadużywane słowo, ale Shogun 2 naprawdę sporo zmienia pod tym względem. Do tej pory tryb sieciowy był traktowany po macoszemu przez twórców i tak naprawdę bitwy toczyły się między największymi fanami serii, w ramach różnych turniejów. Ta odsłona jest szansą na to, że wreszcie zwykli gracze zaczną grać więcej w Total War po sieci, że rozgrywka sieciowa nie będzie już tak marginalna. Osiągnięto to dzięki możliwości rozwijania własnego generała oraz armii, a także wprowadzając elementy społecznościowe w rodzaju rodów. Trybowi wieloosobowemu przyjrzę się jednak bliżej w innym tekście.

Potknięcia primabaleriny?

A co w grze szwankuje? Choć ja sam wykonaniu gry za wiele zarzucić nie mogę, bo tytuł działa u mnie świetnie, a kłopoty są stosunkowo rzadkie, to jednak wiadomości z forów oraz te błędy, na które sam się natknąłem, zasługują na wzmiankę. Jednym z zasłyszanych kłopotów były problemy z włączeniem gry na pewnych konfiguracjach sprzętowych - twórcy nad tym pracują, ale mimo wszystko nie jest to nic fajnego. Sporo technicznych kłopotów dotyka także tryb sieciowy, jak nie zawsze działające dobieranie graczy lub późno aktualizujące się statystyki. Lagi także potrafią chwilami dokuczyć. Oby CA znalazło remedium na te problemy, bo jeśli te rzeczy nadal będą zawodzić, to świetna otoczka, którą stworzono dla rozgrywek wieloosobowych, nie powstrzyma graczy przed odpływem. Poza tym SI zdarza się pogubić i popełnić parę fatalnych decyzji, często też nie korzysta ze wszystkich dostępnych możliwości. No i polska wersja ma swoje potknięcia, ze Sztuką wojny na czele, kiedy tymczasem do Edycji Specjalnej dodawana jest Sztuka wojenna - niby nic wielkiego, ale rzuca się w oczy.

Poza błędami nie mam tytułowi zbyt wiele do zarzucenia, mam jednak jedną obawę - że się szybko (czyt. po kilkudziesięciu godzinach...) znudzi. Powinno to bardziej zainteresować długotrwałych weteranów serii. Sam do nich należę i muszę przyznać, że obawy niektórych graczy wyrażane przy pierwszych wiadomościach o nowej odsłonie Total War o to, że feudalna Japonia to jednak trochę zbyt mało zróżnicowany okres, mają swoje pewne potwierdzenie. Różnice między klanami są spore, nie zmienia to jednak faktu, że operujemy zazwyczaj tym samym zestawem jednostek. Nie byłoby to większym problemem gdyby nie to, że tak samo było w Napoleonie, w Empire, a nawet w sporej mierze w Medievalu II. W sumie jedyną odsłoną serii Total War, która wprowadzała prawdziwą różnorodność między wojskami, był Rome. I trochę tego brakuje.

Sięgając po władzę

Mimo to polecamTotal War: Shogun 2. Grze mogę zarzucić błędy oraz wyrazić obawy co do zbyt małych różnić między wojskami, ale poza tym jest to świetna strategia, która w sferze rozgrywki jednoosobowej jest jakby podsumowaniem, uwieńczeniem wieloletniej ewolucji serii, a w rozgrywce wieloosobowej przeprowadza rewolucję. Czy jest to więc najlepsza odsłona serii, jak już Shoguna 2 nieraz obwołano? Trudno mi powiedzieć, ale jestem pewien, że jest to najbardziej przemyślana odsłona serii. W nowej grze CA nie ma elementu, który by zawodził na całej linii lub byłby zaniedbany i choćby dlatego warto się nią zainteresować.

Paweł Płaza

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)